Reklama

Duch Rywina wciąż unosi się nad Polską

Aktualizacja: 18.05.2012 03:52 Publikacja: 18.05.2012 03:51

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Historia, którą opisujemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej", do złudzenia przypomina sprawę, którą tak dobrze znamy z niedalekiej przeszłości. Dekadę temu słowa: „lub czasopisma" stały się symbolem niejasnych związków biznesu i polityki. To, że tym razem chodzi o „transport linowy" – niczego właściwie nie zmienia.

W takich sprawach trudno zwykle uwierzyć w przypadek. Co charakterystyczne, nikt też nie chce się przyznać do autorstwa podejrzanego zapisu, choć łatwo wskazać jego beneficjentów.

I w tym przypadku, i w tamtym – kilka słów wprowadzonych do ustawy miało przysłużyć się jednemu biznesmenowi lub grupie przedsiębiorców.

Oczywiście warto tworzyć zapisy, które pomogą narciarskiemu biznesowi. W Polsce działa on w sposób chaotyczny, nieskoordynowany i dużo mniej efektywny niż w wielu innych krajach, zwłaszcza alpejskich. Sprawy własności gruntów, ich łączenia, wydawania zgód na budowanie na nich wyciągów są skomplikowane i ciągną się w nieskończoność.

Ale nawet jeśli państwo chce ułatwić życie przedsiębiorcom narciarskim (czy jakimkolwiek innym), musi to robić w sposób maksymalnie przezroczysty. Tymczasem znowu mamy do czynienia z tajemniczymi działaniami za zamkniętymi drzwiami.

Reklama
Reklama

Znów jakiś polityk czy urzędnik wprowadza po cichu zapis, który mógł znakomicie ułatwić zrobienie komuś interesu. I ponownie ewidentnie preferowana jest jedna strona – w tym przypadku właściciele gruntu stoją na z góry przegranej pozycji.

Za czasów afery Rywina obecni politycy Platformy Obywatelskiej zarzekali się, że chcą dokonać w Polsce politycznej przemiany po to, by takie podejrzane zdarzenia nigdy więcej nie miały miejsca. Jest okazja – dziś PO ma większość w Sejmie, rząd i marszałka Sejmu.

Ale jak widać, w ciągu tych dziesięciu lat wiele się nie zmieniło. O czym to świadczy? Wniosek jest tyle banalny, ile smutny – naszemu państwu wciąż daleko do pełnej przejrzystości i wysokich standardów.

Historia, którą opisujemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej", do złudzenia przypomina sprawę, którą tak dobrze znamy z niedalekiej przeszłości. Dekadę temu słowa: „lub czasopisma" stały się symbolem niejasnych związków biznesu i polityki. To, że tym razem chodzi o „transport linowy" – niczego właściwie nie zmienia.

W takich sprawach trudno zwykle uwierzyć w przypadek. Co charakterystyczne, nikt też nie chce się przyznać do autorstwa podejrzanego zapisu, choć łatwo wskazać jego beneficjentów.

Reklama
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama