Wygląda na to, że nie będzie - wbrew zapowiedziom z expose - reformy górniczych emerytur. Tak aby z udogodnień korzystali tylko ci, którzy rzeczywiście harują na przodku. Projekt zmian jest, ale poczeka. Bo Donald Tusk przejął się spadkiem sondaży swojej partii.
To już nie jest jednostkowy przypadek. To znak. Determinacji do trudnych zmian wystarczyło wyłącznie na podwyższenie wieku emerytalnego. Dalej już nie będzie miejsca na wielkie projekty. Wracamy do polityki "ścibolenia" - jak nazwał to w zeszłej kadencji sam Tusk.
Wiadomo dlaczego. Plan Tuska to rządzenie także przez trzecią kadencję. Każdy polityk ma prawo do takich ambicji, ale nie kosztem dobra ogółu i zaniechań. Bo dla osiągnięcia tego celu wrócimy do polityki PR, propagandy i doraźnego łatania dziur. Do polityki happeningu, pustych gestów, min i podgrzewania międzypartyjnej wojny.
W imię zwycięstwa wyborczego prezent dostali górnicy. Nieco wcześniej dostali policjanci, którzy po staremu będą mieli 100 proc. pensji na zwolnieniach chorobowych. Do wyborów mamy prawie cztery lata. Ile jeszcze grup zawodowych zostanie tak łaskawie potraktowanych?
Kolejny raz grupy silne, dobrze zorganizowane lub wpływowe wygrywają z zapowiedziami zrównania praw i przywilejów. Jeśli one wygrywają, to można być pewnym, że przegrają grupy słabsze i gorzej zorganizowane. Fiskus, spinający budżet z wielkim trudem, gdzieś będzie musiał zrekompensować sobie każde ustępstwo premiera.