Reklama
Rozwiń

Kto naprawdę wygrał w Elblągu?

Przedterminowe wybory na prezydenta Elbląga rozstrzygną się dopiero za dwa tygodnie. Wprawdzie kandydat Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Wilk wyprzedził Elżbietę Gelert z Platformy, ale nie zdobył ponad 50 proc. poparcia, które dawałoby mu zwycięstwo w pierwszej turze.

Publikacja: 24.06.2013 10:46

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski Adam Burakowski

Niedzielne wyniki to potwierdzenie sondażu Homo Homini dla „Rz" z ubiegłego tygodnia. Aż 31 proc. elblążan chciało oddać głos na Jerzego Wilka – oficjalnie oddało 31,79 proc. W naszym sondażu przewidywaliśmy również, że wynik kandydatki Platformy będzie o 10 proc. gorszy. I rzeczywiście tak było – Elżbieta Gelert dostała 21,25 proc. głosów.

Paradoksalnie zwycięstwo PiS w pierwszej turze może okazać się porażką. Za dwa tygodnie Wilk może przegrać batalię o fotel prezydenta miasta. Kandydaci, którzy nie przeszli do drugiej tury mogą bowiem zaapelować do wyborców o głosowanie na kandydatkę Platformy. I to nawet nie w myśl zasady: wszyscy przeciwko PiS. Tu górę weźmie czysta matematyka połączona oczywiście z wyrachowaniem politycznym. Trzeci w niedzielnych wyborach był teoretycznie niezależny Witold Wróblewski – członek zarządu województwa warmińsko-mazurskiego z rekomendacji PSL. Czwarty zaś kandydat SLD Jerzy Nowak. Na szóstym miejscu znalazła się z kolei kandydatka Ruchu Palikota. Cała trójka otrzymała łącznie 32,64 proc. głosów. Po dodaniu do nich wyniku Elżebiety Gelert otrzymamy prawie 54 proc. poparcie.

Ziobro ogłasza sukces wyborczy w Elblągu

Kandydat PiS chyba na pewno może liczyć na głosy piątego w niedzielnych wyborach kandydata Solidarnej Polski. Paweł Kowszyński otrzymał 5,58 proc. głosów. Ale jeśli swoje głosy przerzucą na Wilka pozostali kandydaci będzie mógł liczyć na 46 proc. poparcia. Trzeba w tym uwzględnić jeszcze błąd statystyczny. A to oznacza, że o zwycięstwie za dwa tygodnie mogą decydować ułamki.

Wybory prezydenta to jednak tylko jedna strona medalu. Bez poparcia w Radzie Miasta nawet najlepszy nic nie zdziała. A skład 25- osobowej rady w Elblągu jest już znany: 10 mandatów dla PiS, 7 dla Platformy, 5 dla SLD i trzy dla KWW Witolda Wróblewskiego (w domyśle PSL).

Jeżeli za dwa tygodnie wybory wygra kandydatka Platformy, która zawiąże koalicję z SLD i PSL, będzie dysponowała tzw. „bezpieczną większością". Jeśli jednak wygra kandydat PiS będzie skazany na „egzotyczną" koalicję – z samym PSL nie zdziała nic. Musi do spółki dobrać SLD lub związać się tylko z nim.

Oczywiście w Elblągu nic nie jest jeszcze przesądzone. Może nie zadziałać mechanizm: „wszyscy przeciw PiS", ale znany ze stolicy: „razem przeciw Platformie". Choć koalicję SLD i PiS na poziomie ogólnopolskim trudno sobie wyobrazić, to na szczeblu lokalnym jest ona jak najbardziej możliwa. Wystarczy spojrzeć na warszawski Ursynów, gdzie lewicujący burmistrz Piotr Guział rządzi dzięki poparciu PiS -  ich sojusz od dawna nazywa się czerwono-czarną koalicją. I w Elblągu może być podobnie.

Kogo poprze Solidarna Polska?

Komentarze
Marek Kozubal: Sławomir Cenckiewicz, harcownik na czele BBN
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Po decyzji SN w sprawie wyborów prezydenckich. Polska musi iść do przodu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk brnie w granicę. To bardzo ryzykowne
Komentarze
Jarosław Kuisz: Faszyzm, komunizm, idiotyzm
Komentarze
Jan Zielonka: Przewodnik na trudne czasy. Jak radzić sobie w erze chaosu?