Reklama

Nie brak nam księżniczek, potrzebujemy księcia

Pozytywne szaleństwo narastające wraz z przesuwanym dniem porodu kolejnego dziecka w brytyjskiej rodzinie królewskiej udzieliło się także naszym rodakom.

Publikacja: 19.07.2013 10:38

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Nie są jednak tylko sentymenty, to pytanie o przywództwo w naszej republice - Rzeczpospolitej!

- Patrząc na ludzi koczujących pod Buckingham Palace, zastanawiam się co musiałoby się stać w Polsce, byśmy umieli do tego stopnia zjednoczyć się przy czymś dobrą myślą - pytał wczoraj na tych łamach Szymon Hołownia. - „I nam przydałaby się dziś jakaś monarchia. Nie po to, by ktoś nami rządził, ale po to, byśmy wreszcie, choć raz w życiu, mogli poczuć, jak to jest, gdy najważniejszą sprawą dla narodu, czymś, co wypędza nas na ulice i każe brać się za ręce, nie jest czyjaś śmierć, lecz narodziny dziecka" („Przydałaby się jakaś monarchia").

Już tytuł wskazuje, że to osobliwa tęsknota: nie ma tam zapału i wiary w monarchiczne rozwiązania, krótko mówiąc autor tęskni nie za rzeczywistą, realną i krwistą monarchią (takich zresztą w Europie już nie ma), ale jakimś stymulatorem zgody narodowej, by nie powiedzieć zabawy, i to od czasu do czasu.

Takich porywów wspólnoty narodowej Polacy od czasu do czasu jednak doświadczają, oczywiście nie wszyscy, nie 100 proc., ale większość. Przypomnę szerokie od Tatr do Bałtyku morze białoczerowonych flag przed meczami na Euro 2012, czy podczas pielgrzymek papieża. Gdybyśmy się rozejrzeli mielibyśmy także księżniczki, nie tyle krwi, co statusu, jak niektóre córki prezydentów czy nawet premierów z Martą Kaczyńską na czele, która tak godnie znosiła osobistą i narodową tragedię. Zresztą nie trzeba daleko szukać, moja żona też czasem przypomina mi, że jest księżniczką.

Czy potrzebna nam do tego jeszcze monarchia?  W kraju, który od czasów królowej Jadwigi, a już z pewnością od śmierci ostatniego Jagielona po mieczu - Zygmunta Augusta (1569 r.) nie miał dziedzicznym monarchów. Kraju, który był republiką, tyle, że z królem, o którego wielkości decydowało rycerstwo, i rycerskość króla.

Reklama
Reklama

Swego czasu Lech Wałęsa mówił, że władza prezydenta nie różni się zbytnio od władzy króla, i miał rację. Prezydenci USA czy Francji mają jej zapewne więcej niż królowie. Czy coś stoi na przeszkodzie aby nasze państwo zmierzało w tę stronę, ku nieżyrandolowej prezydenturze, i rycerskim prezydentom.

Pierwsze wymaga zmiany konstytucji, drugie wyboru odpowiednich prezydentów. Jedno i drugie jest w rękach narodu. Narodu, który nie potrzebuje malowanych księżniczek, ale rycerskich prezydentów.

Komentarze
Jerzy Haszczyński: Sojusz Trump-Putin. Do jakich nacisków może się posunąć amerykański prezydent?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta, a sprawa polska. Mamy jeszcze czas, by się przeciwstawić
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem dzięki kanclerzowi Niemiec
Reklama
Reklama