Dawni funkcjonariusze totalitarnego reżimu – którzy nie tylko utrwalali w naszym kraju absurdy gospodarcze realnego socjalizmu, ale też pełnili rolę sowieckich strażników pilnujących, aby Polska pozostawała w kręgu wpływów Kremla – nie utracili po czerwcu 1989 roku ani wolności, ani praw obywatelskich, ani nawet majątków. Wręcz przeciwnie – w niepodległej Polsce umacniali wpływy i wykorzystując uprzywilejowaną pozycję, pomnażali dochody. Co gorsza, wykorzystując swego rodzaju „certyfikat moralności", którym obdarzyli ich niektórzy dawni opozycjoniści, budowali swój autorytet.
Przez lata wmawiano nam, że należy uznawać ich za ludzi honoru i skutecznie lansowano na najwyższe stanowiska państwowe – nawet jeśli przed 1989 rokiem byli wysokimi funkcjonariuszami totalitarnej władzy, sekretarzami partii komunistycznej czy ministrami. Bardzo dobrze świadczy więc o Polakach to, iż mimo tej zmasowanej akcji w obronie komunistycznych aparatczyków większość z nas uważa, że z PRL wciąż jest jakiś problem. Ponad połowa badanych przez Homo Homini twierdzi, że czasy Polski Ludowej nie zostały właściwie rozliczone.
Polacy chcą rozliczyć PRL
Niestety, gorzej to wygląda, gdy szczegółowo przeanalizuje się wspomniane badanie. Otóż – co może zaskakiwać – rozliczenia PRL wciąż domagają się ludzie starsi, ci, których można by podejrzewać o sentyment do czasów młodości. Tego problemu nie widzą natomiast młodzi, szczególnie najmłodsi badani – ci w wieku 18–24 lat – a więc urodzeni tuż po upadku PRL.