No, jeszcze na Białorusi, ale to inny świat, poza Unią Europejską i NATO, w którym los naszych rodaków jest uzależniony w znacznym stopniu od Aleksandra Łukaszenki, a od niego trudno się spodziewać, by pozytywnie reagował na apele z Warszawy.

Wiedza pozatwitterowa, czyli klasyczna, jest taka: Polacy mieszkają licznie nie tylko na Litwie. Także u naszego zachodniego sąsiada i sojusznika – w Niemczech. Tam też mają poważne problemy – od edukacji w języku polskim począwszy, a na zwrocie majątku z czasów przedwojennych skończywszy. Zupełnie jak Polacy na Litwie, choć nieco inne są szczegóły. Bo inna jest historia Polaków na Wschodzie i na Zachodzie.

Berlin pozwala sobie na ignorowanie tych spraw, korzystając z tego, że w traktacie polsko-niemieckim z 1991 roku nierówno potraktowano Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech. Ci pierwsi są mniejszością, a ci drudzy jedynie „osobami" przyznającymi się do polskiego pochodzenia czy kultury. Na mniejszość Polska płaci wielokrotnie więcej, niż Niemcy wydają na „osoby". Na dodatek politycy federalni w kontrowersyjnych sprawach stosują taktykę zrzucania odpowiedzialności na niższy szczebel. Pytani o problemy „osób" polskiego pochodzenia, odsyłają do landów, tak jak w sprawie gazociągu Nord Stream blokującego port w Świnoujściu odsyłają do jakichś lokalnych urzędów hydrologii czy żeglugi. Nie wygląda to na poważne traktowanie sojusznika. I nie należy o tym milczeć.

Skoro przywoływaniu Litwinów do porządku (w słusznej jak najbardziej sprawie – praw mniejszości polskiej) szef polskiej dyplomacji może poświęcić kilka wpisów na Twitterze dziennie, to jak należy interpretować milczenie jego i reszty aktywnych rządowych twitterowiczów w sprawie losu Polaków w Niemczech? Tym, że Niemcy są dwadzieścia parę razy większe od Litwy i najważniejsze w Unii Europejskiej? Tym, że małego (w słusznej sprawie – podkreślę raz jeszcze) łatwiej naciskać niż wielkiego?

Jeżeli tak, to najwyższy czas z tej łatwizny zrezygnować. I przypomnieć wielkiemu zachodniemu sąsiadowi, najlepiej osobiście – podczas zbliżającego się spotkania szefów rządów – o tym, że powinien spełnić słuszne oczekiwania niemieckich Polaków. Czyli zadośćuczynić za krzywdy wyrządzone mniejszości polskiej przez rząd Trzeciej Rzeszy.