Jak piszemy w „Rzeczpospolitej", politycy PiS zaczęli wysyłać sygnały, że mogą opuścić frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Pojawiają się też informacje, że PiS mógłby wejść ?do Europejskiej Partii Ludowej, ?do której należą Platforma Obywatelska i PSL.
Takie sygnały dla PiS mogłyby być korzystne z dwóch powodów. Po pierwsze, główny partner w EKR – David Cameron – ma dziś w Europie fatalną prasę. Nie tylko dlatego, że prowadzi kampanię wyborczą, ostro krytykując polskich emigrantów – co dla jego polskich sojuszników jest niezwykle kłopotliwe – ale na dodatek jest zwolennikiem łagodnego kursu wobec Rosji w czasie obecnego kryzysu na Krymie. Po drugie – gdyby PiS rzeczywiście w wyborach osiągnął niezły wynik i wprowadził do Parlamentu Europejskiego dużą delegację, partia Kaczyńskiego mogłaby sporo w tej frakcji namieszać. Warto przypomnieć, ?że PiS zaczynał swą europejską przygodę właśnie od frakcji chadeckiej. Tyle że aplikowanie ?do tej samej frakcji co PO znacznie utrudniłoby PiS kampanię ?wyborczą.
Równie poważnym problemem jest stosunek partii do wydarzeń na Ukrainie, a konkretnie poparcie udzielone rządowi. Bo choć PiS zachowuje się racjonalnie i zgodnie z polską racją stanu, sondaże pokazują, że zaczyna przez to tracić poparcie. Mało tego, wyborcy zdają się wybaczać rządowi błędy i ponownie powierzać zaufanie rządzącej Platformie.
Kłopotem dla PiS jest też zmiana retoryki PO wobec Rosji. Trudno nie spostrzec, że zarówno minister spraw zagranicznych, jak i premier mówią dziś o polityce Kremla mniej więcej to samo, co mówił PiS.
Dylematyczne będą też zapewne obchody czwartej rocznicy katastrofy smoleńskiej. PiS zyskuje w sondażach, gdy nie eksponuje specjalnie Antoniego Macierewicza, z drugiej jednak strony ci sympatycy PiS, dla których 10 kwietnia 2010 r. to najważniejsza data w polskiej historii, właśnie szefa zespołu ds. katastrofy smoleńskiej uważają za największego bohatera.