Poseł SLD gra dla Putina

Poseł SLD i kandydat tej partii do Parlamentu Europejskiego pojechał obserwować referendum na Krymie. Tym samym stał się narzędziem kremlowskiej propagandy.

Aktualizacja: 16.03.2014 17:02 Publikacja: 16.03.2014 16:36

Adam Kępiński znalazł się wśród kilkudziesięciu zagranicznych polityków z różnych partii od skrajnie prawicowego węgierskiego Jobbika po Komunistyczną Partię Rosji, którzy na zaproszenie Moskwy, Krymu lub ściśle powiązanych z Kremlem organizacji pozarządowych zostali zaproszeni do obserwowania przebiegu referendum.

Poseł tłumaczy dziś agencji PAP, że "pojechał na własne ryzyko, za własne pieniądze, z organizacją pozarządową. Nie reprezentuje ani Sejmu, ani SLD". Tego samego zdania jest rzecznik SLD.

Dalej poseł Kępiński dodaje: "Nie wydajemy żadnych komunikatów, opinii i nasza obecność nie ma tu żadnego medialnego i politycznego znaczenia".

Ta wypowiedź dyskwalifikuje całkowicie posła Kępińskiego jako polityka zajmującego się sprawami zagranicznymi (poseł Kępiński jest członkiem Komisji Europejskiej Sejmu). Oznacza bowiem, że jego naiwność utrzymuje się na poziomie członka szkolnego kółka miłośników ONZ.

Jest więcej niż oczywiste, że nie po to zagraniczni obserwatorzy zostali zaproszeni na Krym, bo nie miało to żadnego medialnego i politycznego znaczenia. Rosyjskie media od rana rozpisują się o tym, że właśnie członkowie tejże delegacji zagranicznych obserwatorów są zachwyceni krymską demokracją. Gdyby poseł Kępiński tylko znał język rosyjski, mógłby sobie o tym poczytać i popatrzeć, np. tutaj, tutaj, i tutaj. Na niedzielę wieczór zagraniczni obserwatorzy planują konferencję prasową w Symferopolu.

Poseł Kępiński stał się - świadomie lub, co jeszcze gorzej, nieświadomie - narzędziem kremlowskiej propagandy. Rzecznik SLD Tomasz Kalita dziś na Twitterze bronił partii mówiąc, że "poseł Kępiński pojechał na własne ryzyko. Nie reprezentuje ani Sejmu ani SLD". A później także w ten sposób:

@arletazalewska

@bweglarczyk

@LeszekMiller

nikt go tam nie wysylam.

Mam jednak nadzieję, że poseł Kępiński sam się nie wpisał na listę kandydatów SLD do Parlamentu Europejskiego w okręgu dolnośląsko-opolskim. Tam pan Kępiński jest na drugim miejscu za p. Lidią Geringer de Oedenberg. Chyba, że SLD generalnie nie panuje nad tym, dokąd jeżdżą jej posłowie i kandydaci do wysokich stanowisk - do Symferopola, do Brukseli, czy gdziekolwiek indziej.

Adam Kępiński znalazł się wśród kilkudziesięciu zagranicznych polityków z różnych partii od skrajnie prawicowego węgierskiego Jobbika po Komunistyczną Partię Rosji, którzy na zaproszenie Moskwy, Krymu lub ściśle powiązanych z Kremlem organizacji pozarządowych zostali zaproszeni do obserwowania przebiegu referendum.

Poseł tłumaczy dziś agencji PAP, że "pojechał na własne ryzyko, za własne pieniądze, z organizacją pozarządową. Nie reprezentuje ani Sejmu, ani SLD". Tego samego zdania jest rzecznik SLD.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka