Państwo ukraińskie od wielu tygodni znajduje się pod nieprawdopodobną, brutalną presją. Jest otwarcie i skrycie atakowane przez o wiele większego, aroganckiego, butnego i agresywnego sąsiada. A mimo to Ukraina zdołała sprawnie przygotować i przeprowadzić wybory na zdecydowanej większości swego terytorium.
Ukraińcy poszli głosować masowo. Tam, gdzie mogli, stawili się tłumnie, bo każdy głos oddany w wyborach prezydenckich był faktycznie głosem oddanym na niepodległą Ukrainę. Mogą być z siebie dumni, choć na wschodzie kraju separatystom udało się sparaliżować pracę wielu komisji wyborczych. Trudno było nie czuć poruszenia, szczególnie wówczas, gdy media pokazywały starszych ?i młodszych Ukraińców podróżujących z okupowanego Krymu do lokali wyborczych po drugiej stronie ustanowionej przez Rosjan granicy. Każdy głos oddany w ten sposób był indywidualnym wyrazem protestu przeciwko rosyjskiej agresji.
Dzięki samym Ukraińcom nikt nie może mieć wątpliwości, że prezydent Ukrainy będzie miał demokratyczny mandat do sprawowania władzy. Zdaje sobie z tego sprawę także Moskwa, dlatego prezydent Putin już kilka dni temu zapowiedział, że Rosja uzna zwycięzcę za prawowitego przywódcę kraju.
Nowy prezydent będzie musiał teraz zjednoczyć kraj wokół siebie, by walczyć o zachowanie jedności terytorialnej. Równie ważne będzie jednak także wprowadzenie reform wolnorynkowych, prawnych i administracyjnych. Absolutnie kluczowa dla przeżycia i funkcjonowania ukraińskiego państwa będzie także totalna wojna z korupcją.
Taka właśnie – walcząca ?o własną niepodległość ?i całość – Ukraina warta jest naszego wsparcia. Zadaniem polskiego rządu i polskiej dyplomacji, w tym także wybranych właśnie europosłów, powinno być dalsze ambasadorowanie sprawie Ukrainy.