Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Orzeł od ćwierć wieku w koronie

Możliwe, że za wcześnie. Możliwe, że najpierw należało faktycznie zreformować państwo, do końca przeciąć pępowinę łączącą je z komunistyczną przeszłością, a dopiero potem zmieniać jego godło i nazwę. Jednak byliśmy niecierpliwi. Wiatr historii wiał tak mocno, że mogliśmy mieć pewność, iż wolności nikt nam już nie odbierze.

Aktualizacja: 29.12.2014 08:28 Publikacja: 29.12.2014 00:01

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Rzeczpospolita

Mur berliński leżał już w gruzach. Zdjęcia z tej rewolucji obiegły cały świat. Komunistyczne reżimy w Pradze i Budapeszcie rozsypały się jak domki z kart. Płonął Bukareszt, a „conducador" Causescu z żoną Eleną rozstrzelani po żałosnym procesie w Targoviste zamykali rozdział rewolty, którą rozpoczęła w czerwcu Warszawa. Nie było odwrotu.

Dlatego trudno się dziwić posłom Sejmu, który nazwano kontraktowym, że chcieli potwierdzić nową Polskę zmianami w konstytucji. To właśnie 29 grudnia 1989 roku, dokładnie 25 lat temu, wykreślono z jej tekstu przepisy o współpracy z ZSRR i przewodniej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w życiu politycznym. Zmieniono nazwę państwa i – co wyjątkowo symboliczne – przywrócono orłowi w polskim godle koronę.

Mamy orła w koronie i niepodległe państwo, ale wciąż aktualne jest pytanie, jak sobie z tym dziedzictwem radzić

Jak to było ważne dla Polaków? Dziś, po ćwierć wieku trudno to sobie wyobrazić. Przyzwyczailiśmy się do wolności. Suwerenność jest chlebem powszednim. Ale wtedy, zwłaszcza dla pokolenia, które pamiętało Polskę przedwojenną, a potem przeszło piekło okupacji i koszmar stalinizmu, była to przemiana zakrawająca na cud. Mało kto przecież z nich wierzył, że kiedykolwiek doczeka wolnej Polski, że doczeka orła w koronie. Także dla nas, pokolenia opozycji antykomunistycznej jeszcze rok wcześniej, tak szybkie zmiany wydawały się całkiem nierealistyczne. A jednak historia nas wyprzedziła.

Dziwne były te pierwsze chwile odrodzonej Rzeczypospolitej. Masowo domalowywano godłu państwowemu koronę, a żony milicjantów wyszywały ją pieczołowicie złotą nitką na służbowych czapkach. Produkcja przedstawień godła musiała przecież jakiś czas trwać.

Reklama
Reklama

Czy żyło się lepiej? Oczywiście, że nie, ale z pewnością przyzwoiciej. Śmielej można było domagać się obalania niechcianych pomników czy powrotu zakazanej jeszcze do niedawna tradycji. Mało kto w gruncie rzeczy zdawał sobie sprawę, że te zmiany legitymują prezydenturę Jaruzelskiego i Kiszczaka z Siwickim w polskim rządzie. A o tym, że orłem w koronie przykryto skuteczne próby przemycenia cienia PRL do demokratycznej Polski, pomyśleliśmy niestety później.

Ważniejsze nie tylko wydawały się, ale w istocie były, reformy, plan Balcerowicza i ratowanie upadającego państwa. Dziś, 25 lat później, to już tylko wspomnienie. Orzeł w koronie jest niezagrożony, a kilkadziesiąt lat niesuwerennego państwa o nazwie Polska Rzeczpospolita Ludowa zasłużenie uznano za historyczną pomyłkę. Mamy więc orła w koronie, wolność i przywróconą tradycję niepodległego państwa, ale wciąż aktualne jest pytanie, jak sobie z tym dziedzictwem radzić.

Mur berliński leżał już w gruzach. Zdjęcia z tej rewolucji obiegły cały świat. Komunistyczne reżimy w Pradze i Budapeszcie rozsypały się jak domki z kart. Płonął Bukareszt, a „conducador" Causescu z żoną Eleną rozstrzelani po żałosnym procesie w Targoviste zamykali rozdział rewolty, którą rozpoczęła w czerwcu Warszawa. Nie było odwrotu.

Dlatego trudno się dziwić posłom Sejmu, który nazwano kontraktowym, że chcieli potwierdzić nową Polskę zmianami w konstytucji. To właśnie 29 grudnia 1989 roku, dokładnie 25 lat temu, wykreślono z jej tekstu przepisy o współpracy z ZSRR i przewodniej roli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w życiu politycznym. Zmieniono nazwę państwa i – co wyjątkowo symboliczne – przywrócono orłowi w polskim godle koronę.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk wyciągnął lekcję z zeszłorocznej powodzi. Nawet PiS chwali premiera
Komentarze
Bogusław Chrabota: Kaczyński pchnął Hołownię w ramiona Tuska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama