List ws. tekstu "Polską rządzi ulica" i odpowiedź redaktora Filipa Memchesa

Jestem regularną czytelniczką „Rzeczpospolitej”. Do tej pory wasza gazeta charakteryzowała się, z lepszym lub gorszym skutkiem, możliwie wyważonymi komentarzami dotyczącymi spraw bieżących - pisze czytelniczka, która następnie odnosi się do komentarza Filipa Memchesa z 7 października "Polską rządzi ulica".

Aktualizacja: 21.10.2016 13:57 Publikacja: 21.10.2016 13:11

List ws. tekstu "Polską rządzi ulica" i odpowiedź redaktora Filipa Memchesa

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Jednak to, co przeczytałam w komentarzu pana redaktora Filipa Memchesa („Rzeczpospolita”, 7 października 2016 r.) może jedynie budzić w pełni uzasadniony niesmak, żal oraz zażenowanie tak niewybrednymi słowami dotyczącymi protestujących, w ramach „czarnego protestu” kobiet.

Pozwolę sobie przypomnieć, iż pan redaktor nazwał tę grupę „tłuszczą”, co w sposób jednoznaczny zasługuje na najwyższe potępienie.

Sama jestem kobietą, 3 października, pomimo, iż zobowiązana byłam stawić się w pracy, również ubrałam się na czarno w akcie protestu przeciwko ideologiom jawnie pogwałcającym moją intymność oraz kobiecą godność. Autor już wielokrotnie dawał do zrozumienia, iż bliskie są mu poglądy ekstremalnie konserwatywne, jednak jako dziennikarz oraz osoba, której wypowiedzi są upubliczniane, a także gratyfikowane finansowo, zobowiązany jest trzymać pewien poziom moralny swoich wypowiedzi.

Sam komentarz autora nie był bardzo wyrazisty w swojej treści, jednak jego ostatni akapit, w którym użył on słowa „tłuszcza” jest nie do zaakceptowania. Myślę, iż zarówno ja. jak i wiele kobiet, które przeczytały ten tekst i, podobnie jak ja, poczuły się mocno urażone, stwierdzeniem w nim zawartym, zapewne się ze mną zgodzą.

P.S Prosiłabym o reakcję w tej sprawie. Wolność słowa nie oznacza wolności obrażania, pomimo różnic światopoglądowych.

Weronika Kaźmierczak

Od autora:

Każdy człowiek, który bierze udział w jakiejś demonstracji, musi się liczyć z konsekwencjami. I tak też jest w przypadku uczestnictwa w „czarnym proteście”.

Przyznaję, użyłem dosadnego określenia. Ale tak, jak Pani miała prawo ubrać się w ów poniedziałek na czarno, by wyrazić w ten sposób swoje poglądy, tak moim obowiązkiem było krytyczne spojrzenie na tamto wydarzenie – w zgodzie ze swoim sumieniem i swoimi przekonaniami.

To, co Pani nazywa kobiecą godnością, dla mnie jest domaganiem się legalizacji unicestwiania ludzi przed ich narodzeniem (płód jest odrębnym ludzkim organizmem, a nie częścią brzucha kobiety – to fakt biologiczny, a nie opinia). To, co Pani uważa za ekstremalny konserwatyzm, ja interpretuję jako chrześcijański system wartości, bez którego Europa stoczyłaby się w otchłań barbarzyństwa.

Dalszą część odpowiedzi na Pani list dopisało życie. Oto, podczas demonstracji pod domem Jarosława Kaczyńskiego – polityka, który w swojej wypowiedzi podniósł problem godnego traktowania chorych płodów – pojawił się transparent: „Ochrzcij se kota”.

Uważam, że pod takimi hasłami – szydzącymi nie tyle z prezesa PiS, ile z rodziców chrzczących swoje przedwcześnie urodzone, umierające dzieci – demonstruje właśnie tłuszcza.

Filip Memches

Komentarze
Rusłan Szoszyn: Donald Trump może przerwać wojnę w Ukrainie w ciągu doby
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Indie a sprawa polska
Komentarze
Najnowszy sondaż pokazuje, jak ciekawa zrobiła się kampania na ostatniej prostej
Komentarze
Michał Szułdrzyński: 224 minuty piekielnych mąk, czyli co zapamiętamy z prezydenckiej debaty w TVP?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Debata w duchu Twittera (dziś X)