Burmistrz Lądka-Zdroju: Apokalipsa. Takich zniszczeń nie mieliśmy chyba od II wojny światowej

- Jako miasto jesteśmy całkowicie zniszczeni, w związku z czym zakładamy, że spora część mieszkańców będzie musiała przebywać przez dłuższy czas w tych zabezpieczonych miejscach - mówi nam Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju, miasta, które mocno ucierpiało podczas ostatniej powodzi.

Publikacja: 20.09.2024 11:31

Zniszczony przez falę powodziową Lądek-Zdrój

Zniszczony przez falę powodziową Lądek-Zdrój

Foto: PAP, Krzysztof Cesarz

„Życie Regionów”: Apokalipsa – to słowo najczęściej pada – na określenie tego co się wydarzyło kilka dni temu m.in. w Lądku – Zdrój. Jest tak bardzo źle?

Tomasz Nowicki: Jest bardzo źle. Apokalipsa, armagedon, tsunami, które przeszło przez nasze gminy, to są określenia, które chyba najlepiej oddają naszą aktualną rzeczywistość. Byłem też w Stroniu Śląskim. Tam sytuacja wygląda podobnie, jak u nas w Lądku-Zdroju.

Jak wysoka woda była w Lądku Zdroju?

Ta fala była tak rwąca, że bardzo trudno ocenić jej wysokość, ponieważ to były skłębione bałwany, a biorąc pod uwagę topografię naszego miasta, położenie w dolinie z licznymi zakolami, zakrętami, to się piętrzyło na wiele metrów. Stałem bardzo blisko tego czoła fali, bo staraliśmy się zabezpieczać mieszkańców, którzy już byli ewakuowani, żeby nie podchodzili zbyt blisko. Te spiętrzenia, które były na zakrętach, robiły gigantyczne wrażenie. Widziałem taki obrazki tylko w filmach katastroficznych.

Czytaj więcej

Powódź w Polsce. Wrocław: Wały zaczęły przeciekać. Nocne uszczelnianie

A dużo budynków ucierpiało? Słyszałam, że nawet 80 proc.

W mieście wzdłuż koryta rzeki mamy wszystko praktycznie do remontu. Cały czas podkreślam, że to są miejscowości, miasta i wsie lokowane na prawie niemieckim wzdłuż koryta rzeki. Więc większość zabudowy leżało tutaj bardzo blisko tej rzeki. To jest coś niewiarygodnego. Partery, część budynków będzie do rozbiórki. Część będzie do kapitalnego remontu. Skala potrzeb jest ogromna, nie mówiąc o całej infrastrukturze, o drogach, kanalizacji, oczyszczalniach, obiektach użyteczności publicznej. Tych zniszczonych budynków jest naprawdę tak dużo, że nie sposób wymienić wszystko.

A dużo osób zginęło, bo tutaj się pojawiają sprzeczne informacje?

Szczerze przyznam, nie śledzę do końca tych wszystkich informacji. W informacji od służb, którą miałem, było podane że na pewno w naszym mieście jedna osoba zginęła. A z tego co teraz słyszę w tej chwili są to dwie osoby. Była też sytuacja z autem, które gdzieś najpewniej zostało porwane przez nurt. Trudno mi powiedzieć, czy są tam ofiary, bo, tak jak mówię, mamy tutaj tak dużo aktywności, że nie jestem w stanie śledzić tych wszystkich doniesień.

Czy sprzątanie miasta już się rozpoczęło?

Tak. W tej chwili został zorganizowany sztab przez wojsko, przez policję, przez straż pożarną. Mamy tutaj mnóstwo wojska, mnóstwo straży pożarnej. Te prace bardzo, bardzo przyspieszyły. To widać tutaj na każdym kroku. Jest dużo służb, które bardzo ofiarnie zaangażowały się w pracę, żeby na razie przede wszystkim miasto posprzątać.

Cały czas potrzebna jest woda, chemia gospodarcza, ale jak najbardziej też kalosze, miotły, na pewno też osuszacze

Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju

A mieszkańcy, którzy byli ewakuowani, którzy musieli opuścić swoje domy, gdzie w tej chwili przebywają i jak długo będą mogli w tamtych miejscach zostać?

Przebywają na razie w pensjonatach i na razie w tych pensjonatach mogą zostać. Natomiast szczerze przyznam, jak będzie wyglądała dalsza kwestia tej logistyki to jeszcze nie wiem. Jako miasto jesteśmy całkowicie zniszczeni, w związku z czym zakładamy, że spora część mieszkańców będzie musiała przebywać przez dłuższy czas w tych zabezpieczonych miejscach. Nie wiem, jak długo to potrwa, bo ta skala zniszczeń jest u nas ogromna. Wszystko będzie uzależnione od strumienia pieniędzy, na który ja bardzo, bardzo mocno liczę.

Miasto nadal jest odcięte od świata? W jaki sposób jest dostarczona pomoc?

To się z każdym dniem poprawia. Można już do nas teraz dojechać. Są podsypywane drogi, są robione takie prowizoryczne przejazdy, więc ta komunikacja jest. Choć też jest bardzo utrudniona, bo nadal te przeprawy rzeczne, mosty, są pozrywane. Natomiast można do Lądka dojechać, dzięki temu ta pomoc do nas dociera.

A czego teraz najbardziej potrzeba miastu i jego mieszkańcom? Dalej potrzebna jest woda, żywność, chemia gospodarczej, czy jednak bardziej miotły, kalosze i osuszacze?

Cały czas potrzebna jest woda, chemia gospodarcza, ale jak najbardziej też kalosze, miotły, na pewno też osuszacze. To wszędzie podkreślam. Osuszaczy brakuje, bo ich będziemy tutaj potrzebować naprawdę bardzo dużo.

Czytaj więcej

Sztab kryzysowy. "Zwrócić uwagę na Brzeg Dolny, Głogów, Krosno Odrzańskie"

Miasto ma wystarczającą liczbę inspektorów nadzoru budowlanego, którzy będą za chwilę określać, które budynki nadają się do remontu, a które niestety do wyburzenia? Czy jednak ich brakuje?

Jak wspominałem tych uszkodzonych budynków jest u nas bardzo dużo, więc ten proces sprawdzania i ustalania, który nadaje się do remontu, a który do wyburzenia będzie trwał. A mieszkańcy przychodzą co chwilę do nas i pytają o stan techniczny budynków. Z tego co usłyszeliśmy podczas zebrania sztabu kryzysowego inspektorzy nadzoru budowlanego jadą już do nas z Polski z różnych stron. Więc musimy uzbroić się w cierpliwość. Natomiast te służby, które są tu na miejscu, rzeczywiście ostro pracują. Wspomaga nas tutaj straż pożarna, wojsko w szacowaniu, określaniu stanu technicznego tych budynków.

Mieszkańcy dostają już zasiłki celowe i powodziowe, czy jeszcze nie?

Koordynujemy to tutaj w urzędzie. Pomagamy wypełniać wnioski, ten proces już trwa.

A pomoc na remonty mieszkań, na remonty domów w wysokości 100 lub 200 tys. zł jest już przyznawana?

Jeszcze nie, przynajmniej ja na ten temat nic nie wiem. Ośrodek Pomocy Społecznej koordynuje te działania. Tego jest tak dużo, że nie chciałbym wprowadzić nikogo w błąd.

Nie obawia się pan, że część mieszkańców po tej powodzi będzie chciała się przenieść z Lądka Zdrój do innego miejsca, bardziej bezpiecznego?

Mam nadzieję, że związek emocjonalny z tym miejscem, taki jak mam też i ja, spowoduje, że jednak wszyscy tutaj zostaną. I nadal będą chcieli tutaj tu żyć, pracować. Być w tym miejscu.

Premier Donald Tusk zdecydował, że to nie pan będzie zajmował się zarządzaniem kryzysowym, a nadbrygadier Michał Kamieniecki, komendant wojewódzki straży pożarnej w Olsztynie. Co taka decyzja oznacza i dla pana i dla miasta?

Jest to decyzja, o którą ja sam apelowałem praktycznie od samego początku tego armagedonu, który nas dotknął. Nie wnikałem wtedy w formę, w jakiej to będzie przebiegało, bo jest to sytuacja wyjątkowa dla nas wszystkich. Takiej skali zniszczeń nie mieliśmy chyba po II wojnie światowej nigdy na terenie naszego kraju. Nie tylko na Ziemi Kłodzkiej. Dlatego wysyłałem apel, żeby pomóc nam zorganizować tutaj profesjonalny sztab, biorąc pod uwagę, że ta sytuacja bardziej przypomina wojnę, niż taki kataklizm związany z żywiołem.

Wracając do strat myślę, że będziemy mówili o setkach milionów złotych w przypadku naszego miasta, jeśli nie o znacznie wyższych kwotach

Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju

Dlatego ta odpowiedź premiera czy ministra (spraw wewnętrznych i administracji) Tomasza Siemoniaka bardzo mnie cieszy. Dla mnie wyłączenie części mojej kompetencji w zakresie zarządzania kryzysowego i powierzenie jej doskonale zorientowanemu, kompetentnemu nadbrygadierowi Michałowi Kamienieckiemu, to jest korzyść dla mieszkańców.

Miał pan już z nim kontakt? Jak układa się współpraca?

Tak, oczywiście. Jest to niewiarygodnie merytorycznie przygotowana osoba. Zresztą zarówno on, jak i cały sztab osób, które tutaj przybyły, to są ludzie niesamowicie przygotowani i zorganizowani. Logistyka i koordynacja tylko na tym zyska. Bez dwóch zdań.

Czytaj więcej

Szabrownicy po powodzi. Czy można mówić o pladze kradzieży?

Czy są choć wstępne szacunki jak wysokie są straty w mieście spowodowane tą powodzią?

Nie, jeszcze ich nie mamy. Na razie są takie wstępne rzeczy dotyczące sprzątania. A tylko je już szacujemy na kilkanaście milionów złotych. Sama kwestia odbudowy oczyszczalni to pewnie będzie około 50 milionów złotych. Nie mamy już oczyszczalni i wielu innych obiektów. To wszystko trzeba odbudowywać. A wracając do strat myślę, że będziemy mówili o setkach milionów złotych w przypadku naszego miasta, jeśli nie o znacznie wyższych kwotach.

W 1997 roku tama uchroniła i Lądek Zdrój, i Stronie Śląskie czy Kłodzko przed tak olbrzymim zalaniem. A teraz nie dała rady. Czy wiadomo dlaczego?

Trudno mi powiedzieć. Nie jestem tutaj osobą kompetentną. Nie jestem inżynierem, żeby to ocenić. Pamiętam rok 1997, te nasze tereny wprawdzie były mocno zalane i to również był kataklizm. Natomiast to z czym mamy do czynienia w tej chwili, jest jednak nieporównywalne.

„Życie Regionów”: Apokalipsa – to słowo najczęściej pada – na określenie tego co się wydarzyło kilka dni temu m.in. w Lądku – Zdrój. Jest tak bardzo źle?

Tomasz Nowicki: Jest bardzo źle. Apokalipsa, armagedon, tsunami, które przeszło przez nasze gminy, to są określenia, które chyba najlepiej oddają naszą aktualną rzeczywistość. Byłem też w Stroniu Śląskim. Tam sytuacja wygląda podobnie, jak u nas w Lądku-Zdroju.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Klęski żywiołowe
Płonie dawna fabryka mebli w Sulechowie. Kłęby dymu nad miastem
Klęski żywiołowe
Jakie zabytki zniszczyła powódź na południu Polski?
Klęski żywiołowe
Klienci i pracownicy galerii handlowej w Krakowie ewakuowani. Wybuchł pożar
Klęski żywiołowe
Pożar w technikum gastronomicznym. Ok. 450 osób musiało się ewakuować