Podatnicy tracą szansę na zaskarżenie niekorzystnej dla siebie interpretacji, bo nie mogą się zorientować, czy odpowiedź organu podatkowego jest dla nich korzystna, czy też nie – alarmują eksperci prawa podatkowego. I na to też, ich zdaniem, liczy fiskus. Wszystko zaś po to, aby zniechęcić podatników do pytania i ewentualnego odwoływania się od postanowień. Za jakość interpretacji nikt jednak nie odpowiada.
Z sygnałów, jakie napływają do naszej redakcji, wynika niezbicie, że coraz więcej osób i firm otrzymuje interpretacje, w których organ podatkowy (a od 1 lipca 2007 r. wydają je z upoważnienia ministra finansów dyrektorzy czterech izb skarbowych w kraju) nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. W efekcie podatnik nie dość, że pozostaje sam z nurtującym go problemem, to jeszcze wydaje pieniądze na rozpatrzenie sprawy, której tak naprawdę urzędnicy nie rozstrzygnęli (75 zł za każdy opisany we wniosku stan faktyczny).
19 wniosków czeka dziś na interpretację dłużej niż ustawowe trzy miesiące
Czasami winny jest sam podatnik, który nieprecyzyjnie lub niewłaściwie sformułował pytanie. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby fiskus wezwał go do uzupełnienia wniosku, do czego zresztą ma prawo. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Każdy zatem najmniejszy nawet brak formalny działa zazwyczaj na niekorzyść podatnika. W najlepszym razie może on bowiem otrzymać odpowiedź, która nic nie wniesie do jego sprawy.
Przekonał się o tym ostatnio przedsiębiorca, który chciał wiedzieć, czy od zawartej umowy pożyczki musi – jako podatnik VAT – zapłacić podatek od czynności cywilnoprawnych. Dyrektor Izby Skarbowej w Bydgoszczy (nr ITPB2/436-32/08/AD) nie rozstrzygnął, że dana czynność podlega VAT, a nie PCC. Stwierdził jedynie, iż jeśli podlega podatkowi od towarów i usług, to nie podlega podatkowi od czynności cywilnoprawnych.