Nie każda twórczość jest utworem, ale ochronie podlega

Ochrona obejmuje wyłącznie sposób wyrażenia, a nie samą treść dzieła. Mimo to wysiłek i wkład merytoryczny nie pozostają zupełnie poza nią. Prawa takich twórców, zarówno pracowników jak i kontrahentów, muszą być więc respektowane

Publikacja: 06.06.2011 03:00

Red

W wyroku z 25 maja 2011 (II CSK 527/10) Sąd Najwyższy uznał, że nawet wykreślenie części tez artykułu naukowego nosi znamiona twórczości chronionej prawem autorskim. Rozstrzygnięcie sądu zapadło na tle sprawy Wity S., zatrudnionej w jednej z poznańskich klinik medycznych i będącej autorką artykułu nt. wpływu muzyki na terapię.

Autorka przystała na propozycję współautorstwa ze strony szefa kliniki Tomasza O., pod warunkiem że artykuł zostanie jeszcze sprawdzony pod kątem zgodności z wiedzą medyczną przez kompetentną osobę. Wita S. nie jest bowiem lekarzem.

Tomasz O. wraz z dwoma innymi lekarzami dokonał sprawdzenia artykułu i wykreślenia kilku tez, które uznał za niezgodne z ustaleniami nauki. Artykuł ukazał się w jednym z naukowych periodyków medycznych. W publikacji wskazano jednak, że wszyscy lekarze, którzy ją sprawdzali, byli wraz z Witą S. współautorami artykułu.

Wita S. zakwestionowała publicznie autorstwo lekarzy. W  odpowiedzi lekarze wytoczyli przeciwko niej powództwo o ustalenie autorstwa artykułu.

Zgodne sądy

Sądy obu instancji i Sąd Najwyższy przyznały lekarzom rację, uznając, że nawet wykreślenie części tez artykułu nosi znamiona twórczości chronionej prawem autorskim.

Powyższe ustalenia, dostępne na razie jedynie na podstawie doniesień prasowych (zob. m.in. M. Domagalski, „Szefowie poprawili i są współautorami”, „Rzeczpospolita” z 26 maja 2011, str. C3, a także M. Pionkowska, „Wykreślenia z artykułu także mogą być uznane za twórczość”, „Dziennik. Gazeta prawna” z 26 maja 2011, str. B12), skłaniają do kilku uwag ogólniejszej natury, związanych z problematyką autorstwa dzieł naukowych.

Z opisywanego stanu faktycznego wynika, że artykuł Wity S. był przedmiotem kontroli merytorycznej, która skłoniła lekarzy do ingerencji w jego treść. Ostatecznie jego pierwotna zawartość zmieniła się więc w tym sensie, że został w pewnym stopniu okrojony.

Sposób wyrażenia

W tym miejscu należy przypomnieć, że w świetle art. 1 ust. 21 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia utworu. Prawo autorskie wprost odmawia ochrony odkryciom, ideom, procedurom, metodom i zasadom działania oraz koncepcjom matematycznym. Prawo autorskie nie przyznaje natomiast, w szczególności, ochrony samej tylko zawartości merytorycznej utworu, ale jedynie sposobowi, w jaki ta zawartość została zaprezentowana.

Oczywiście nie można powyżej przywołanych norm rozumieć w sposób usztywniony i przyjmować, że prawo autorskie w przypadku utworu pisemnego (literackiego, naukowego itp.) obejmuje jedynie użycie określonych słów. Ochrona sposobu wyrażenia dotyczy także struktury tekstu, kolejności i sposobu ujęcia argumentacji przytoczonej na poparcie przedstawianych tez, nie mówiąc już o zastosowanych elementach graficznych.

W tym świetle nie można jednak z góry wykluczyć, że (negatywna) ingerencja w  tekst wpłynie zauważalnie na  ocenę sposobu jego wyrażenia. Porównanie dzieła w jego pierwotnej wersji i wersji zmienionej powinno jednak ujawniać rzeczywiste różnice, przykładowo w strukturze utworu. Rzecz jasna odpowiedź na pytanie, czy doszło do takiej zmiany, zależy bardzo ściśle od okoliczności konkretnego przypadku. Ustalenie charakteru ingerencji jest zwykle trudne i może wymagać pomocy biegłego.

Z opisów przywołanej sprawy mogłoby jednak wynikać, że ocena twórczego wkładu lekarzy w tekst artykułu dotyczyła w zasadzie jego warstwy merytorycznej. To na tę sferę miały więc przede wszystkim wpływ dokonane wykreślenia, dzięki którym artykuł odpowiadał wymogom profesjonalnego periodyku naukowego.

W naukach ścisłych kryterium oceny wartości pracy są  informacje, a nie sposób ich przedstawienia, choć  tej ostatniej wartości nie należy deprecjonować. Sfera zawartości merytorycznej utworu nie jest jednak objęta ochroną prawa autorskiego, stąd trudno byłoby mówić o współautorstwie w rozumieniu prawa autorskiego w razie tego rodzaju ingerencji.

Po prostu twórczość

Powyższe nie oznacza jednak, że zawartość merytoryczna utworów czy wkład twórczy objawiający się jedynie w  kształtowaniu tej zawartości pozostają poza ochroną polskiego porządku prawnego. Wręcz przeciwnie, samą istotę (zawartość) rozwiązań technicznych chronią, przykładowo, patenty (w przypadku wynalazków) lub prawa z rejestracji (w przypadku wzorów użytkowych).

Efekty pracy twórczej, których nie można zakwalifikować jako rozwiązań technicznych, także podlegają ochronie. W  świetle art. 23 kodeksu cywilnego dobra osobiste człowieka, których katalog obejmuje także twórczość naukową, artystyczną, wynalazczą i racjonalizatorską, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od  ochrony przewidzianej w innych przepisach, a więc także niezależnie od tego, przykładowo, czy mogą być uznane za utwór lub wynalazek w rozumieniu innych przepisów.

W przypadku gdy można więc wykazać istotny wkład twórczy, jednakże mający przede wszystkim charakter wkładu merytorycznego (np. dostarczenie danych z osobiście przeprowadzonych i opracowanych badań empirycznych, kontrola merytoryczna opracowań wpływająca na ostateczny zakres i zawartość prezentowanych tez), można poszukiwać ochrony chociażby na wskazanej wyżej kodeksowej podstawie.

Uwaga!

W każdej działalności, zarówno biznesowej jak i naukowej, należy więc liczyć się, co najmniej, z osobistymi prawami osób fizycznych, które przyczyniają się do powstawania publikacji, opracowań czy innych efektów pracy umysłowej. Dotyczy to, w szczególności, tych gałęzi gospodarki, które opierają się na wykorzystaniu wiedzy naukowej (np. branży farmaceutycznej czy chemicznej), również sektora zaawansowanych, profesjonalnych usług doradczych, analitycznych czy marketingowych.

Waga umowy

Przedsiębiorcy oraz ośrodki naukowe, które firmują następnie takie dzieła, powinni uszanować uprawnienia ich rzeczywistych twórców. Należy unikać wykorzystania (rozpowszechniania) takich dzieł bez zgody twórców oraz odmawiania im prawa do zaznaczania ich autorstwa.

Odstępstwa od wskazanych zasad, jeśli wyjątkowo nie wynikają z przepisów, powinny określać zawarte z twórcami umowy. Warto jednak przypomnieć, że umowa nie zmieni rzeczywistego wkładu w dzieło, a pozwoli jedynie, zawczasu, uregulować zasady korzystania z tych dzieł i uniknąć przyszłych sporów, a nawet procesów.

Moim celem nie jest polemika z zapadłym orzeczeniem, która byłaby przedwczesna. Daje ono jednak asumpt do naświetlenia pewnego istotnego, chociaż z pewnością obarczonego wieloma wątpliwościami, aspektu ochrony twórczości naukowej w polskim prawie.

Podsumowując, nie każdy wkład merytoryczny (choćby nosił cechy twórczości) prowadzi do współautorstwa w rozumieniu prawa autorskiego, jednak nie oznacza to, że wysiłek badawczy i wkład merytoryczny pozostają zupełnie poza ochroną prawną.

Komentarz

Nie jest tajemnicą, że w polskiej nauce, i w wielu przedsiębiorstwach, zdarza się, że „autorstwo” utworów lub innych rozwiązań, które je opuszczają, bywa wypadkową relacji osobistych, struktury podległości czy innych czynników, które nie mają związku z rzeczywistym wkładem twórczym w powstałe dzieło.

Dotyczy to zarówno autorstwa w rozumieniu przepisów prawa autorskiego, jak i innych przypadków naukowego czy merytorycznego wkładu twórczego (np. opracowania danych, które dopiero później zostaną wykorzystane w publikacji nadającej im ostateczny kształt).Należy więc przypomnieć, że autorstwo (lub innego rodzaju wkład twórczy) jest kwestią faktów, a nie poczynionych ustaleń lub służbowego polecenia.

Z samego faktu twórczości biorą się osobiste, a więc niezbywalne prawa rzeczywistych twórców, które powinny być respektowane.

W przeciwnym wypadku twórcom przysługują roszczenia ochronne oparte bądź na przepisach prawa autorskiego, jeżeli wkład twórczy obejmował sferę sposobu wyrażenia danego dzieła, bądź (przykładowo) na przepisach kodeksu cywilnego, gdy wysiłek twórczy objawił się w inny sposób, tj. także przez ingerencję merytoryczną w tekst czy dostarczenie lub opracowanie istotnych danych.

Autor jest prawnikiem w Hogan Lovells

Czytaj też artykuł:

Szefowie poprawili i są współautorami

 

Zobacz więcej w serwisie:

Prawo dla Ciebie

W wyroku z 25 maja 2011 (II CSK 527/10) Sąd Najwyższy uznał, że nawet wykreślenie części tez artykułu naukowego nosi znamiona twórczości chronionej prawem autorskim. Rozstrzygnięcie sądu zapadło na tle sprawy Wity S., zatrudnionej w jednej z poznańskich klinik medycznych i będącej autorką artykułu nt. wpływu muzyki na terapię.

Autorka przystała na propozycję współautorstwa ze strony szefa kliniki Tomasza O., pod warunkiem że artykuł zostanie jeszcze sprawdzony pod kątem zgodności z wiedzą medyczną przez kompetentną osobę. Wita S. nie jest bowiem lekarzem.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów