W poszukiwaniu Wielkiej Ziemi

„Po śmierci Piotra Wielkiego Rosja zaczyna poznawać swoje imperium” – tak Aleksander Puszkin skonstatował doniosłe odkrycia geograficzne Rosjan i cudzoziemców w ich służbie, którzy w drugiej połowie lat 20

Publikacja: 11.06.2008 10:40

Mieszkaniec Alaski w canoe, rysunek z początku XIX wieku

Mieszkaniec Alaski w canoe, rysunek z początku XIX wieku

Foto: Bridgeman Art Library, ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”

XVII wieku podjęli eksplorację Syberii i Dalekiego Wschodu, rozpoczynając tym samym – by się tak wyrazić – inwentaryzację bezkresnego kraju. Jednym z tych nie-Rosjan był Vitus Johanssen Bering, Duńczyk w rosyjskiej służbie.Niewiele wiadomo o jego młodości i pierwszych latach działalności. Urodził się 12 sierpnia 1681 roku w duńskiej mieścinie Horsens na Jutlandii. Mając 20 lat, zaciągnął się na jeden z okrętów wchodzących w skład w zorganizowanej przez Holendrów ekspedycji, która dotarła do wybrzeży Indii Wschodnich. Na to, że przedsięwzięcie było dziełem holenderskiej Kompanii Wschodniej, wskazuje fakt, iż portem macierzystym wyprawy był Amsterdam. Tutaj też rozpoczyna się rosyjski etap w życiu Beringa.

W 1703 roku w jakiejś zadymionej amsterdamskiej tawernie spotyka werbownika holenderskiego admirała Corneliusa Kruisa (być może samego admirała), który z polecenia Piotra I kaptuje doświadczonych marynarzy do służby w rosyjskiej marynarce wojennej. Nic w tym dziwnego: rosyjski car, po swoich wojażach po Europie Zachodniej, nieco nasiąkł nowoczesną techniką i zaczął snuć idee uczynienia z Rosji nowoczesnego państwa absolutnego. Rękami Rosjan nie dało się tego zrobić, do tego potrzebni byli mu fachowcy cudzoziemcy. Akurat wtedy toczyła się wojna północna ze Szwecją i niebawem Rosja wyrąbała sobie upragnione okno na świat, tj. opanowała północno-wschodnie wybrzeże Bałtyku. W związku z tym zaczęły powstawać Petersburg i Kronsztad, a przede wszystkim stworzono rosyjską Flotę Bałtycką. Przy tej okazji zajęcie znalazł Bering.

W 1704 roku w stopniu miczmana rozpoczął służbę we Flocie Bałtyckiej. Dalej jego kariera potoczyła się błyskawicznie. W 1707 roku został lejtnantem, a trzy lata później był już kapitanem lejtnantem. W tym samym roku wziął udział w działaniach wojennych na Morzu Azowskim przeciw Turcji. Służył tam do 1712 roku. W latach 1714 – 1716 powrócił do służby we Flocie Bałtyckiej. Wtedy przeprowadził z Kopenhagi do Rewla kupiony przez Rosjan okręt „Perła”. Niebawem objął komendę na 52-działowym okrętem „Sałafiel”, na którym odbył rejs z Archangielska do Kronsztadu, trasą wokół Skandynawii.

Niestety, brak informacji o służbie Beringa w latach 1716 – 1723. W 1723 roku wobec nieudanych starań o otrzymanie stopnia kapitana 1. rangi podał się do dymisji i złożył wniosek o zwolnienie ze służby. Car jednak jej nie przyjął. W następnym roku, po krótkim urlopie, otrzymał patent na upragniony stopień kapitana 1. rangi i ponownie z zapałem rzucił się wir służby w rosyjskiej flocie.

W drugiej połowie XVII i na początku XVIII wieku Rosjanie podjęli kilka wypraw na wschód. Ich celem było zbadanie nie tylko Syberii (Uralu i Dalekiego Wschodu), lecz również wybrzeży Oceanu Lodowatego (m.in. Nowej Ziemi) i północnej części Oceanu Spokojnego (południowej Kamczatki, Sachalinu i Wysp Kurylskich). Po reformach Piotra I i zwycięskim zakończeniu wojny północnej Rosja wyszła z wielowiekowej izolacji. Car, świadom wyzwań, które stanęły przed jego imperium, zaktywizował politykę europejską. Nie zapominał również o tym, że przyszłość Rosji związana jest ze wschodem. Tym razem jednak nie szło już tylko o zbadanie ziem położonych za Uralem: celem wypraw badawczych, które podjęto w drugiej połowie lat 20. XVIII wieku, było znalezienie drogi morskiej – przez Ocean Lodowaty – do wysp położonych na północnym Pacyfiku i Japonii, a dalej do Chin oraz Indii.

Władzom chodziło również o nawiązanie kontaktów handlowych. Rosjanie liczyli na to, że uda im się dotrzeć do zachodnich wybrzeży Ameryki Północnej i nawiązać stosunki gospodarcze z tamtejszymi koloniami Hiszpanów i Anglików. Jednak najpierw trzeba było zbadać, czy Kamczatka i nieznane póki co Rosjanom ziemie po drugiej stronie Oceanu Spokojnego są połączone stałym lądem. Innymi słowy, zadaniem przyszłej wyprawy miało być zbadanie możliwości żeglugi morskiej między północno-wschodnią Azją a północno-zachodnią częścią Ameryki Północnej.

W tym celu u schyłku 1724 roku car zaczął organizować wyprawę, którą po latach nazwano I Ekspedycją Kamczacką. Determinacja była tak duża, że przygotowań nie przerwała nawet śmierć cara w styczniu następnego roku. Piotr I zdążył jeszcze sformułować historyczną dyrektywę, która, jak się okazało, wyznaczyła cele nie tylko pierwszej wyprawie, ale również kolejnych, które wyruszały w tamten rejon świata przez następne 40 lat… Brzmiała ona: „§ 1. Na Kamczatce albo w innym tam miejscu należy zbudować dwa boty [statki] z łódkami [szalupami].

§ 2. Na tych botach płynąć wzdłuż ziemi, która ciągnie się na nord, i jak się wydaje, to część Ameryki.

§ 3. Dlatego też na tych botach należy szukać, gdzie ona łączy się z Ameryką, i dotrzeć do miasta położonego w europejskich koloniach, a jeżeli się zdarzy napotkać okręt europski (sic!), dowiedzieć się od niego, jak ten kust [brzeg] się nazywa, i samemu udać się na brzeg i zdobyć szczegółowe informacje, i nanieść je na mapę i przyjechać tutaj [do Petersburga]”.

Dowódcą wyprawy został kapitan pierwszego stopnia Vitus Bering, nawigator duńskiego pochodzenia w służbie carskiej, którego w Rosji nazywano swojsko Witjaziem albo Iwanem Iwanowiczem. Jego zastępcami byli dwaj oficerowie: rodak Beringa Martin Schpanberg, dzielny i doświadczony marynarz, niestety słabo wykształcony, a przy tym egoista, brutal i wyznawca filozofii „Bij, gdzie popadnie i nie patrz, czy żyje”. Drugim zastępcą został Aleksiej Czirikow, który mimo swoich 22 lat był nie tylko doskonale wykształconym marynarzem, uważanym za jednego z najbardziej utalentowanych oficerów, ale także wykładowcą Akademii Morskiej w Petersburgu.

Bering podzielił wyprawę na dwie załogi. Pierwsza – 25 ludzi – pod komendą Czirikowa wyruszyła z Petersburga 24 stycznia 1725 roku. Po kilku dniach stolicę opuściła druga pod komendą samego Beringa. Po połączeniu się w Wołogdzie obie grupy – w sumie ok. 60 oficerów, specjalistów i marynarzy – podążyły lądem na Syberię. Przemierzanie bezkresnych pustkowi okazało się nadzwyczaj trudnym zadaniem: wyprawa, obciążona dużym ładunkiem, musiała się przedzierać przez niedostępne lasy i błota, a za Tobolskiem pokonywać niezliczone rzeki. Szczególnie trudna okazała droga między Jakuckiem a Ochockiem. To było, bagatela, ok. tysiąca kilometrów. Wtedy w wyniku chorób i nieszczęśliwych wypadków zmarło kilku uczestników wyprawy, m.in. geodeta Fiodor Łużyn.

Dopiero wiosną 1727 roku, a więc po ponad dwu latach, ekspedycja dotarła na Wyspę Ochocką. Tutaj zbudowano dwa statki. Większym, nazwanym „Fortuna”, dowodził Bering, drugim Czirikow. W końcu sierpnia ekspedycja popłynęła przez Morze Ochockie na Kamczatkę, 4 września załogi wylądowały u ujścia rzeki Bolszoj. Z powodu zimy dalsza żegluga okazała się niemożliwa, więc Bering postanowił przedostać się na jego drugą stronę na psich zaprzęgach. Ekstremalne warunki klimatyczne spowodowały, że ten etap wyprawy przeciągnął się aż do wiosny 1728 roku.

U ujścia rzeki Kamczatki zbudowano nowy statek (nazwano go „Św. Gabriel”), na którym w lipcu wszyscy pozostali przy życiu marynarze (44 ludzi) rozpoczęli eksplorację wybrzeży kamczackich w kierunku północnym. Była to wyprawa w nieznane. Prawda, Beringowi towarzyszył żeglarz Kondratij Moszkow, którego kilka lat wcześniej wiatry zagnały na Morze Ochockie. Jednak jego wiedza i umiejętności na niewiele się zdały, gdy przyszło poruszać się wzdłuż wschodnich wybrzeży Kamczatki. Nieznane wody oraz oceaniczne wiatry i prądy spowodowały, że „Św. Gabriel” poruszał się bardzo wolno.

Rzecz jasna podczas przygotowań do wyprawy zgromadzono mapy tego rejonu świata, a w drodze rozpytywano tubylców o Kamczatkę i nieznane rejony na północy. Ba, dwa lata wcześniej w Jakucku Iwan Kozyriewski, eks-kozak, który w latach 1711 – 1712 dwukrotnie przebywał na Wyspach Kurylskich, teraz odpoczywający po burzliwym życiu w zaciszu mniszej celi, przekazał Beringowi własnoręczną mapę „Kamczadalskiego Cypla i wysp morskich”, tj. południowej części Kamczatki i 14 wysp z Archipelagu Aleuckiego. Jednak marna była to pomoc: Duńczyk prowadził przecież eksplorację w kierunku północnym, nie mówiąc już o tym, że sama mapa, dzieło kartograficznego dyletanta, dawała mgliste wyobrażenie o akwenach położonych na południe od Kamczatki. Podobnie było z mapami wykonanymi przez europejskich kartografów: Kamczatka to była zupełna egzotyka! A informacje od Czukczów? Cóż, z reguły był to folklor, kopalnia wiedzy dla etnografów, w żadnym razie dla Beringa, nie mówiąc już o wilku morskim Schpanbergu.

Co gorsza, kończył się sezon żeglugowy na północnym Pacyfiku i zbliżała się polarna zima. Bering znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, bowiem brnięcie w nieznane oznaczało duże kłopoty. Wyprawa nie mogła zawrócić, ponownie przezimować na Kamczatce i latem wznowić eksplorację. Duńczyk widział, że trzy lata poza cywilizacją zrobiły swoje i cierpliwość jego ludzi jest na wyczerpaniu. Nie musiał się wysilać, aby wyobrazić sobie, czym mogło się to zakończyć dla niego i oficerów.13 sierpnia 1728 roku według obliczeń Beringa „Św. Gabriel” znajdował się ok. 65° szerokości geograficznej północnej. Wbrew informacjom, które wcześniej otrzymał od Czukczów, w tym rejonie nie było cypla; to zaś mogło oznaczać, że Azję i Amerykę oddziela morze. Na naradzie zakomunikował o tym Schpanbergowi i Czirikowowi. Poprosił ich także o opinie. Pierwszy opowiedział się za kontynuowaniem rejsu jeszcze przez trzy dni, a jeśli statek nie dopłynie do 66° szerokości geograficznej północnej – zimowaniem na Kamczatce. Natomiast Rosjanin wbrew opinii Beringa stwierdził, że „nie przekonamy się o tym, czy Azję i Amerykę oddziela morze, jeżeli nie dopłyniemy do ujścia rzeki Kołymy albo do pól lodowych…”. Obstawał też, aby do 25 sierpnia kontynuować rejs wzdłuż wybrzeża. Jeśli nie udałoby się dotrzeć do ujścia Kołymy, a ląd ciągnąłby się dalej w kierunku północnym, można byłoby przezimować na Czukotce. Bering częściowo poparł Schpanberga: kontynuował rejs do 15 sierpnia i zawrócił. „Św. Gabriel” znajdował się wtedy na 67°19' szerokości północnej i około 168° długości zachodniej, co oznaczało, że statek przepłynął cieśninę oddzielającą Azję i Amerykę Północną. Duża Ziemia, jak podówczas Rosjanie nazywali nieznaną im Alaskę, była na wyciągnięcie ręki. Niestety, z powodu fatalnych warunków atmosferycznych marynarze jej nie dostrzegli.

Trzy tygodnie później ekspedycja dotarła do ujścia Kamczatki, po drodze odkrywając wyspę, której nadano nazwę św. Diomedego (w rzeczywistości była to jedna z trzech z wysp archipelagu o tej nazwie, obecnie Wyspa Ratmanowa). Po przezimowaniu przy Wyspie Niżno-Kamczackiej i otrzymaniu od tubylców nowych informacji o „Dużej Ziemi”, wczesnym latem 1729 roku Bering bez powodzenia próbował ją odnaleźć. 23 lipca 1729 roku „Św. Gabriel” dopłynął do Ochocka. Miesiąc później załoga dotarła do Jakucka, a 1 marca 1730 roku przybyła do Petersburga.

Wyprawa, choć nie osiągnęła swoich celów, narobiła dużo szumu w Rosji i Europie. Bering, Czirikow i miczman Piotr Czaplin sporządzili kilka map i tablic opisujących linię brzegową wschodniej Kamczatki i Czukotki – pomiędzy zatokami Łopatka i Dieżniewa. Na podstawie kopii mapy sporządzonej przez Czaplina francuski kartograf d’Anville sporządził w 1732 roku swoją, zatytułowaną „Mapa krain, które przebył kapitan Bering”.Już dwa tygodnie po powrocie Beringa w „Sanktpetersburskich wiedomostiach” pojawił się opis podróży. Opierając się na raporcie Duńczyka dla Senatu, anonimowy autor, aby odwrócić uwagę od niezrealizowanych celów wyprawy, położył nacisk na to, co wynikało bardziej z przeświadczenia kapitana niż z poczynionych ustaleń: „i wtedy nabrał on [Bering] niemal pewności, że tam, gdzie dotarł, to północno-wschodnie przejście, którym

– jeśliby lód nie przeszkadzał

– można byłoby przepłynąć od Leny do Kamczatki, a także dalej do Japonu, Chiny i Ost-Indii;

a prócz tego od tamtejszych mieszkańców dowiedział się on, że 50 albo 60 lat temu jakaś łódź przepłynęła z Leny na Kamczatkę”. Tak więc zamiast stuprocentowego dowodu – poszlaki, niesprawdzone wiadomości i wiara, że od osiągnięcia celu wyprawy było bardzo blisko.

Niebawem szlakiem Beringa wyruszyła ekspedycja pod dowództwem podszturmana Fiedorowa i geodety Gwozdiewa. W 1732 roku wyprawa na statku „Św. Gabriel” (tym samym, na którym płynął Bering) przepłynęła od ujścia rzeki Kamczatki przez cieśninę oddzielającą Azję od Ameryki Północnej aż do ujścia Anadyru. Załoga Fiedorowa i Gwozdiewa wylądowała na Wyspie Ratmanowa. Choć oczom marynarzy – nieświadomych tego co obserwują – ukazało się wybrzeże Alaski, nie zdołali jednak wylądować na „Wielkiej Ziemi”. Niestety, w drodze powrotnej zmarł Fiedorow, co przeszkodziło pełnemu utrwaleniu ustaleń ekspedycji. Trudno powiedzieć, czy sporządził on jakieś mapy. Bez wątpienia pozostawił dziennik okrętowy, na podstawie którego w 1743 roku Schpanberg i Gwozdiew sporządzili mapę części wybrzeży po obu stronach cieśniny między Azją i Ameryką Północną oraz leżące w niej trzy wyspy. Dodajmy, że fragment Alaski przedstawiono w bardzo ogólnym zarysie: autorzy nie mieli pewności, czy to część kontynentu czy wyspa. Było to jednak pierwsze wyobrażenie tego rejonu świata oparte na bezpośrednich obserwacjach i pomiarach.

Tworzenie mapy stanowiło preludium dla przedsięwzięcia geograficzno-politycznego, które ze względu na zakres badań i użytych sił nie miało w Rosji precedensu. Na początku lat 30. XVIII wieku politycy i naukowcy Petersburskiej Akademii Nauk podjęli decyzję nie tylko o kontynuowaniu badań, które zapoczątkował Bering, ale przeprowadzeniu serii wypraw, które zbadają północne rejony cesarstwa, od Archangielska po Kołymę i Kamczatkę. Nadano im zbiorczą nazwę Drugiej Ekspedycji Kamczackiej. W przygotowaniach wzięli udział najbardziej wpływowi urzędnicy i naukowcy: ober-prokurator i członek Senatu Iwan Kuryłow, przewodniczący Kolegium Admiralicji Nikołaj Gołowin oraz profesorowie Akademii Nauk, m.in. Johann (Iwan) Gmelin, Grigorij Miller, Jean (Jacques) d’Lille i Daniel Bernoulli (niektórzy z profesorów brali udział nawet w wyprawach).

Kierownictwo całego przedsięwzięcia powierzono Beringowi, który jeszcze w 1732 roku został mianowany przez cesarzową Annę Iwanowną kapitanem-komandorem. Podlegało mu kilkuset ludzi: prócz oficerów i marynarzy profesorowie, adiunkci i studenci Akademii Nauk oraz kartografowie, malarze, etnografowie, tłumacze oraz personel techniczny i administracyjny. Dodając do tego ludność, która w czasie wyprawy udzielała im wsparcia (lokalni urzędnicy, przewodnicy, tragarze, woźnice itd.), można uznać, że w wyprawie łącznie wzięło udział ponad 2 tys. ludzi. Wyniki były imponujące: w latach 1734 – 1742 tzw. Północne oddziały morskie i akademickie grupy badawcze opisały wybrzeża Dalekiej Północy od Archangielska aż po Anadyr na Kołymie, środkowe biegi Obu, Jenisejui Leny oraz terytorium wschodniej Syberii i Dalekiego Wschodu (w tym Wyspy Kurylskie i Sachalin).

Jednak głównym przedsięwzięciem Drugiej Ekspedycji Kamczackiej była wyprawa Beringa. Urzędnicy i naukowcy nie podzielali jego pewności, że Azję i Amerykę Północną dzieli cieśnina. Potrzebny był im stuprocentowy dowód, ustalenie, co znajduje się na końcu świata. Oficjalnym celem przedsięwzięcia było określenie, czy Ameryka i Azja posiadają połączenie lądowe.

W ścisłej tajemnicy utrzymano natomiast fakt, że operacja miała doprowadzić nie tylko do zbadania ziem między Ameryką Północną i Kamczatką, Kamczatką i Japonią oraz słabo dotąd znanych Wysp Szantarskich, ale także nawiązania kontaktów handlowych z koloniami europejskimi w Ameryce oraz Japonią.

Niestety, podczas opracowywania trasy, którą miała poruszać się ekspedycja, nie wzięto pod uwagę pomysłów Beringa i Czirikowa. Pierwszy, choć tym razem skupił się przede wszystkim na gospodarczo-administracyjnym zabezpieczeniu wyprawy, zaproponował, aby nie zapuszczać się zbyt daleko na północ i zbadać akwen między 50 a 65° szerokości północnej, tam zaś znaleźć nowe wyspy, z których można dokonywać dalszej eksploracji i w rezultacie dotrzeć do Ameryki. Bardziej logiczne rozwiązanie zaproponował Rosjanin: według niego należało z Jakucka spłynąć do ujścia Leny i podążyć morzem na Kamczatkę, czyli pokonać szlak z północy na południe. Przyjęto jednak plan profesora Jeana d’Lille’a, który zaproponował rejs z Kamczatki na północ, a więc trasą pierwszej wyprawy Beringa.

Ekspedycja była przedsięwzięciem, któremu nadano priorytetowe znaczenie: kto żyw, miał obowiązek udzielać pomocy. Rolę szefa służby kwatermistrzowskiej Bering powierzył Schpanbergowi, który by wydusić wszystko, co potrzebne, bezceremonialnie częstował każdego pięścią i kopniakiem – a bywało, że i knutem. Rosjanom niezbyt się to podobało, ale woleli siedzieć cicho i nie wychylać się. Protestowanie mogłoby się skończyć dla nich fatalnie: na dworze carskim dominowali cudzoziemcy, a każdy donos mógł być potraktowany jako sprzeciw woli imperatorowej.Załoga pod bezpośrednią komendą Beringa liczyła 152 ludzi. W lecie 1737 roku on i Czirikow przybyli do Ochocka, jednak dopiero we wrześniu 1740 roku ukończono budowę dwóch „pakebotów” – „Św. Piotra” (77 marynarzy) i „Św. Pawła” (75 osób załogi). W listopadzie ekspedycja przepłynęła na Kamczatkę, gdzie założono port i miasto Pietropawłowsk. 4 czerwca 1741 roku statki wyszły w morze: zdecydowano się, że po przekroczeniu 46° szerokości północnej jednostki obiorą kurs na północny wschód. Stało się to 13 czerwca, po przepłynięciu ponad tysiąca kilometrów.

Tydzień później Czirikow i Bering w sztormie stracili kontakt wzrokowy. Rosjaninowi przez trzy dni nie udało się odnaleźć „Św. Piotra” i od tej pory płynął niezależnie. 15 lipca o godzinie 14 w dzienniku okrętowym „Św. Pawła” zapisano: „przed sobą zauważyliśmy ziemię i wysokie góry”. Czirikow słusznie podejrzewał, że to wybrzeże kontynentu. Upewnił się godzinę później: „ziemia stała się wyraźnie widoczna, z jej charakteru, położenia i rozmiarów wynika, że to Ameryka”. W rzeczywistości Czirikow dopłynął na Alaskę, w okolicach zatok Bartłomieja i Addingtona oraz Wyspy Księcia Walii.

17 lipca zbliżył się do wybrzeża i wysłał na ląd oddział 10 uzbrojonych marynarzy pod dowództwem A. Demientiewa, który mimo środków bezpieczeństwa zaginął. Sześciodniowe krążenie w okolicy nie dało rezultatu i Czirikow w poszukiwaniu zaginionych wysłał drugi oddział: w ostatniej szalupie popłynął bosman Sawielew i trzech marynarzy. Oni również przepadli. Zamiast nich 24 lipca w pobliżu „Św. Pawła” pojawiły się dwie łódki z tubylcami, którzy nie przejawiali zbyt pokojowych zamiarów: w mig zawrócili w stronę brzegu, kiedy załoga Czirikowa próbowała nawiązać z nimi kontakt. Do dziś nie wiadomo, co stało się z Rosjanami: utonęli czy zginęli z rąk Indian? Wątpliwe, by ocalili życie w niewoli.

25 lipca Czirikow postanowił wracać na Kamczatkę. Jego „Św. Paweł” trzymał się wybrzeży amerykańskich, a w czasie rejsu dokonywano pomiarów i obserwacji przyrodniczych. Na początku września, kiedy statek dotarł do Archipelagu Aleuckiego, sytuacja wśród załogi była krytyczna: szalała cynga (szkorbut), kończyła się woda pitna, marynarze byli skrajnie wycieńczeni. Wreszcie 11 października „Św. Paweł” dotarł do Pietropawłowska. Z 75 ludzi rejs przeżyło 51.

O wiele tragiczniejszy był los „Św. Piotra”. Po utracie kontaktu z Czirikowem Bering przez kilka dni błądził, po czym skierował się na wschód. 16 lipca (dzień po Czirikowie) dopłynął do wybrzeża Ameryki Północnej: przed nim rozpościerał się łańcuch górski i jeden z najwyższych szczytów Alaski – Góra św. Eliasza (5489 m n.p.m.). 20 lipca załoga „Św. Piotra” wylądowała na wyspie nazwanej później, od kształtu łodzi tubylców, kayak; zbadano tam lokalną faunę i florę, natrafiono też na świeże ślady obecności ludzi. Służbą badawczą dowodził Niemiec w rosyjskiej służbie Georg Wilhelm Steller, który pod groźbą stosownej wzmianki w raporcie dla władz wymusił na Beringu dłuższy pobyt na wyspie. Zrozumiałe, że wobec wyczerpania zapasów prowiantu i wody pitnej komandorowi nie w głowie były „naukowe zabawy”. Pobyt opłacił się jednak: Steller skrupulatnie skatalogował około 160 gatunków fauny, a w obozowisku aleuckich Eskimosów skompletował przedmioty codziennego użytku i biżuterię (w zamian pozostawiając naczynia i sztućce z wyposażenia kuchni okrętowej – ot, taki dowód wysublimowanej kultury białego człowieka). Należy się domyślać, że każdy krok nieproszonych gości bacznie obserwowali tubylcy.Zima

Bering i jego marynarze wyruszyli w rejs powrotny, mimo że nie zdołali zaprowiantować kuchni okrętowej ani uzupełnić wody pitnej. Nie sprzyjały im też wiatry. Cały sierpień zajęło dopłynięcie do Wysp Szumagowskich, a dopiero pod koniec października udało się dotrzeć do Archipelagu Aleuckiego. Wówczas „Św. Piotr” przypominał już statek-widmo. Załoga, w większości złożona cyngą i głodem, dogorywała, nie było nikogo, kto byłby w stanie wskazać i utrzymać jakikolwiek kurs: statek dryfował po wzburzonych falach oceanu niczym kawałek przegniłego drewna. Na przełomie listopada i grudnia wydawało się, że los uśmiechnął się do wycieńczonych marynarzy. Statek dopłynął do lądu, który początkowo uznano za Kamczatkę. Była to nieznana wyspa w Archipelagu Wysp Komandorskich. Tutaj postanowiono przezimować. Wobec polarnej zimy i braku drewna do zbudowania chat nie zanosiło się, by ktokolwiek przeżył tę przygodę. Polarnicy mimo woli musieli chronić się przed mrozem i wiatrem w ziemiankach z wymoszczonymi w nich jamami. W takich warunkach konał Vitus Bering. Zmarł 8 grudnia 1741 roku częściowo przysypany ziemią dla utrzymania ciepłoty ciała. Jednak do końca zachował świadomość i zagrzewał swoich podkomendnych do wytrwania. Jego ciało spoczęło na wyspie, którą na jego cześć nazwano Wyspą Beringa (oprócz komandora zmarło jeszcze 28 marynarzy).

W 1991 roku rosyjsko-duńska ekspedycja odnalazła mogiłę komandora i kilku marynarzy. Badania wykazały, że Bering zmarł nie na szkorbut, ale w wyniku nieustalonej choroby. Nie trzeba wyobraźni, aby stwierdzić, że mogło się do tego przyczynić skrajne osłabienie wygłodzonego organizmu, który nie był w stanie obronić się przed infekcją. Rok później Beringa wraz z towarzyszami ponownie pochowano na wyspie z honorami należnymi bohaterom.

Podczas dziewięciomiesięcznego pobytu na Wyspie Beringa okazało się, że Steller to nie tylko doskonały botanik i biolog, ale także specjalista od survivalu:

przy pomocy szwedzkiego podporucznika Svena Waxella udało się mu zorganizować życie obozowe i nauczyć rosyjskich marynarzy sztuki zdobywania pożywienia w skrajnie niesprzyjających warunkach. Przy okazji niemiecki badacz nie zaniedbywał swojej pasji: udało mu się zaobserwować i opisać tzw. krowę morską: ni to morsa, ni walenia. Warto podkreślić, że ustalenia Stellera dotyczące tego stworzenia są do dziś jego jedynym naukowym opisem. Na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy w tamtym rejonie świata rozwinął się przemysł wielorybniczy i futerkowy, krowy morskie przeszły do historii.

Wiosną pod kierunkiem stolarza Starodubcewa z wraku „Św. Piotra” zbudowano nową jednostkę, również „Św. Piotra”. Prawda, nie był to już tak okazały statek, raczej skromna łódź o długości kilkunastu metrów. Pod koniec lipca 1742 roku tą łajbą niedobitki wyruszyły w stronę Kamczatki. 27 sierpnia po przybyciu do Pietropawłowska dobiegł końca dramat załogi Beringa. Przeżyło go 46 marynarzy.

Czirikow, który mimo wszystko doszedł do siebie, jeszcze do 1746 roku podejmował wyprawy w kierunku wybrzeży Alaski, jednak nie udało mu się tam wylądować. Inna sprawa, że w 1742 roku w Petersburgu uznano, że Druga Ekspedycja Kamczacka przyniosła zamierzone cele i oficjalnie ją rozwiązano. Tulski szlachcic powrócił ostatecznie do stolicy Rosji w 1748 roku.

Tomasz Bohun, historyk, redaktor magazynu historycznego "Mówią Wieki"

XVII wieku podjęli eksplorację Syberii i Dalekiego Wschodu, rozpoczynając tym samym – by się tak wyrazić – inwentaryzację bezkresnego kraju. Jednym z tych nie-Rosjan był Vitus Johanssen Bering, Duńczyk w rosyjskiej służbie.Niewiele wiadomo o jego młodości i pierwszych latach działalności. Urodził się 12 sierpnia 1681 roku w duńskiej mieścinie Horsens na Jutlandii. Mając 20 lat, zaciągnął się na jeden z okrętów wchodzących w skład w zorganizowanej przez Holendrów ekspedycji, która dotarła do wybrzeży Indii Wschodnich. Na to, że przedsięwzięcie było dziełem holenderskiej Kompanii Wschodniej, wskazuje fakt, iż portem macierzystym wyprawy był Amsterdam. Tutaj też rozpoczyna się rosyjski etap w życiu Beringa.

Pozostało 97% artykułu
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL