Zdecydowanie przeciwnego zdania jest za to aż 55,7 proc. ankietowanych – wynika z badania UCE Research, o którym „Rzeczpospolita” pisze jako pierwsza.
Wbrew narracji PiS ceny w Polsce nadal rosną, choć wolniej, co wynika również z ubiegłorocznej bazy, już i tak wysokiej. – Obiektywnie rzecz biorąc, ceny wszystkich towarów są wysokie, a ceny większości z nich nadal rosną. Stąd na podstawie danych lub zwykłych „codziennych ocen” cen nie sposób powiedzieć, że one nie wzrosły – mówi Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego. – Wyniki badania wyraźnie odpowiadają rozkładowi poparcia wedle intuicyjnie nawet uśrednionych wyników sondażowych poparcia dla poszczególnych partii. Stąd ok. 1/3 to zwolennicy PIS i sojuszników, a reszta, nieco mniej niż 2/3, to zsumowany wynik partii opozycyjnych – dodaje.
Na takie oceny składają się dwa główne czynniki – różnice pomiędzy formatami sklepowymi, a więc i strategiami cenowymi, a także odbicie sympatii politycznych. Jak wynika z badania, o tym, że ceny w sklepach przestały rosnąć lub wręcz zaczęły spadać, częściej mówią mężczyźni niż kobiety (odpowiednio 36,4 proc. i 30,1 proc.). Ponadto tak twierdzą głównie osoby w wieku 18–24 lata – wśród nich to 40 proc.
– Analizując te wyniki, należy też zauważyć, że obserwacje konsumenckie czasem mogą nie być zbyt obiektywne – mówi Robert Biegaj, Grupa Offerista. – Pamiętajmy o tym, że inaczej drożyznę odczuwają młode osoby, inaczej osoby w średnim wieku, a jeszcze inaczej aktywni rodzice czy też seniorzy. Każdy z nich ma różny koszyk zakupowy i tutaj mogą występować rozbieżności w kwestii tego, czy coś faktycznie spada, czy raczej nie. I to też trzeba przy tej okazji brać pod uwagę – podkreśla. – Konsumenci raczej zapamiętują te ceny, które na nich zrobiły wrażenie, głównie negatywne. Wówczas na tej podstawie oceniają całość. Irytują się tym, że coś mocno zdrożało i że w ogóle jest drogo – dodaje.