Do Sejmu trafiła nowelizacja ustawy o finansowaniu samorządów, która miała być odpowiedzią rządu na oddolne postulaty o naprawę lokalnych budżetów. I chociaż premier Mateusz Morawiecki promował ten projekt jako prawdziwe wsparcie dla samorządów, okazuje się, że to pomoc raczej pozorna.
Perfidna sztuczka
I tak, owszem, jeszcze w tym roku JST mają łącznie otrzymać dodatkowych 13,7 mld zł jako zwiększenie udziału w podatku PIT. To teoretycznie dobra informacja, byłoby to uzupełnieniem ubytków w dochodach z tytułu reform podatkowych Polskiego Ładu.
Ale niestety, w noweli zapisano, że to rozwiązanie jednorazowe, a co więcej, samorządy mają nie dostać w 2023 r. ustanowionej wcześniej tzw. subwencji rozwojowej w wysokości ok. 13,3 mld zł. – Mamy więc do czynienia de facto jedynie z przesunięciem należnych nam pieniędzy z przyszłego roku, a nie prawdziwym zasileniem lokalnych budżetów – zaznacza Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa i sekretarz Związku Miast Polskich. – To perfidna sztuczka księgowa, która ma uwiarygodnić rządową propagandę dbałości o samorząd – komentuje.
Strata dla dużych
Skarbnik Bydgoszczy Piotr Tomaszewski wytyka, że przyspieszenie przekazania pieniędzy i zmiana tytułu tych transferów umożliwiają rządowi również zmianę sposobu ich podziału na poszczególne samorządy. Ze stratą dla miast dużych, gdzie jest najwięcej podatników PIT.