Wyścigi podpalaczy. Budżety domowe kredytobiorców dostały się w imadło

Proponowane przez polityków od lewa do prawa działania antyinflacyjne – w tym mające ulżyć kredytobiorcom – tylko wydłużą bolesną walkę z nadmiernym wzrostem cen.

Publikacja: 05.05.2022 21:00

Wyścigi podpalaczy. Budżety domowe kredytobiorców dostały się w imadło

Foto: Adobe Stock

Od jesieni ubiegłego roku niemal każdy przełom miesiąca pogłębia traumę osób z kredytami mieszkaniowymi. Najpierw dowiadują się od GUS o kolejnym skoku inflacji, potem – o podwyżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, na koniec – o wyższych ratach kredytu. Ten sam schemat zmącił właśnie nastrój majówki: tuż przed nią informacja o 12,3-proc., najwyższej od niemal ćwierć wieku inflacji, a w czwartek kolejna zła wiadomość dla zadłużonych – podwyżka stóp NBP z 4,5 do 5,25 proc. RPP podnosi stopy regularnie jak w zegarku, bo spóźniona goni za wzrostem cen konsumpcyjnych. Jeszcze we wrześniu stopa referencyjna wynosiła ledwie 0,1 proc.

Uprzedzając wzrost stóp NBP, w górę idzie cena pieniądza na rynku międzybankowym (WIBOR), od której zależy oprocentowanie kredytów o zmiennej stopie. Trzymiesięczny WIBOR od sierpnia skoczył już z 0,21 do 6,24 proc., a sześciomiesięczny – z 0,24 do 6,43 proc. Raty w skrajnych przypadkach niemal się podwoiły.

To szok szczególnie dla tych, którzy zadłużyli się w ostatnim czasie, wierząc zapewnieniom prezesa NBP sprzed nieco ponad roku, że „prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych podczas tej kadencji RPP wynosi zero”. Od ponad 20 lat nie doświadczyliśmy tak ostrej zwyżki stóp i oprocentowania kredytów. Bo i długo nie było potrzeby ich podnosić – od 2014 r. przez kilka lat doświadczaliśmy inflacji bliskiej zera.

Czytaj więcej

Stopy procentowe najwyższe od 2008 r. Jastrzębie z RPP na wiosnę złagodniały

Tak oto budżety domowe kredytobiorców dostały się w imadło – z jednej strony napór gwałtownie drożejących towarów i usług, z drugiej rosnących rat. Nic dziwnego, że pospieszyli im na pomoc politycy obiecujący poluzowanie imadła z obu stron. Rząd obniżył VAT na żywność oraz akcyzę i VAT na paliwa i energię. I zaczął licytować się z opozycją na pomoc dla kredytobiorców. Najpierw Lewica zaproponowała zamrożenie WIBOR na poziomie z grudnia i dopłaty do odsetek, a PO zalicytowała mrożeniem rat kredytu na poziomie z końca roku. Premier Morawiecki przebił to cokwartalnymi wakacjami kredytowymi i skasowaniem znienawidzonego WIBOR.

Nie wnikając w szczegóły, wszystkie te propozycje – zarówno walki ze skutkami inflacji za pomocą niższych podatków, jak i „pomocy kredytobiorcom” – mają wspólny mianownik: są de facto proinflacyjne. Cóż bowiem robi RPP, podnosząc stopy? Stara się przede wszystkim zmniejszyć dostępność kredytu, a przez to popyt konsumpcyjny. Co robi rząd pod rękę z opozycją? Chce zostawić więcej pieniędzy w kieszeni Polaków, a więc pośrednio podtrzymać popyt. Słowem, są to działania przeciwstawne: bank centralny od października pędzi do pożaru inflacji z pianą gaśniczą, a politycy walczący o głosy elektoratu do ognia dolewają już nie oliwę, lecz benzynę.

Chcąc zniwelować efekt takiej „pomocy”, RPP będzie musiała jeszcze mocniej podnieść stopy procentowe. Ekonomiści mBanku policzyli, że do zrównoważenia samych wakacji kredytowych Morawieckiego musiałaby podnieść główną stopę NBP do 11–12 proc.

Czytaj więcej

Wzrost raty kredytu hipotecznego. Kiedyś 1400, dziś 2500 zł. Co dalej?

Oczywiście, propozycje premiera obciążą banki. Dlatego sama ich zapowiedź przeceniła je na giełdzie o blisko 2,5 mld zł. Ale za rządowo-opozycyjną „pomoc” dla złotówkowiczów w inny sposób zapłaci także ogół Polaków – przedłużeniem okresu wysokiej inflacji. Kto skorzysta? Kilkanaście procent kredytobiorców, którzy wzięli kredyt w okresie rekordowo niskich stóp, niepomni ostrzeżeń, że w perspektywie 30 lat, na jakie bierze się kredyt hipoteczny, zerowa cena pieniądza to wyjątek. Skorzysta też reszta kredytobiorców, która zadłużyła się przed 2020 r. i wedle wyliczeń FOR nadal ma raty przeciętnie niższe niż wtedy, gdy kredyt zaciągała.

Od jesieni ubiegłego roku niemal każdy przełom miesiąca pogłębia traumę osób z kredytami mieszkaniowymi. Najpierw dowiadują się od GUS o kolejnym skoku inflacji, potem – o podwyżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, na koniec – o wyższych ratach kredytu. Ten sam schemat zmącił właśnie nastrój majówki: tuż przed nią informacja o 12,3-proc., najwyższej od niemal ćwierć wieku inflacji, a w czwartek kolejna zła wiadomość dla zadłużonych – podwyżka stóp NBP z 4,5 do 5,25 proc. RPP podnosi stopy regularnie jak w zegarku, bo spóźniona goni za wzrostem cen konsumpcyjnych. Jeszcze we wrześniu stopa referencyjna wynosiła ledwie 0,1 proc.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje