Rachunek za zamachy

Ataki terrorystyczne mogą mieć negatywne konsekwencje dla belgijskiej i francuskiej gospodarki. Powody do zmartwienia już mają linie lotnicze. Potencjalne utrudnienia w ruchu granicznym mogą się też odbić na firmach w Polsce.

Aktualizacja: 22.03.2016 21:38 Publikacja: 22.03.2016 21:00

Rachunek za zamachy

Foto: 123RF

Bruksela jest miastem, w którym mieszczą się europejskie centrale największych zachodnich firm. Mają tutaj swoje przedstawicielstwa np. japońska Toyota i amerykański Boeing. Uderzenie w takie miasto może spowodować wyprowadzki niektórych zarządów.

Natychmiast po atakach Audi zamknęło swoją fabrykę w Brukseli, w której zatrudnionych jest 2,5 tys. osób. Wszyscy pracownicy, którzy mieli przyjść na drugą zmianę, otrzymali informację, żeby zostali w domu.

Prezydent François Hollande zwrócił się do szefów firm zagranicznych obecnych we Francji, by zachowali spokój i nie obawiali się inwestować w jego kraju. – Rzeczywiście znaleźliśmy się w dramatycznym momencie, ale nie możecie z tego powodu tracić wiary we Francję, która potrzebuje waszych innowacji – mówił prezydent.

Na wieść o zamachach spadły kursy akcji linii lotniczych i sieci hotelarskich. Najbardziej ucierpiały Air France-KLM i Ryanair, których akcje staniały o 4,5 proc. Ale taniały także akcje linii amerykańskich – American Airlines i United oraz Lufthansy i niskokosztowego easyJeta – tyle że mniej gwałtownie. Akcje sieci hoteli grupy Accor straciły w porównaniu z poniedziałkowym zamknięciem 3,5 proc.

Jak twierdzą analitycy, ten spadek byłby znacznie głębszy, gdyby nie to, że już od poniedziałku inwestorzy rozpoczęli przerwę wielkanocną i – korzystając z ostatniej zwyżki kursów – nie byli aktywni na giełdach.

We wtorek wszystkie loty do Brukseli zostały odwołane, a lotnisko Zaventem, które rocznie obsługuje ponad 20 mln pasażerów, zamknięte. Poranny samolot LOT z Warszawy do Brukseli wylądował w Duesseldorfie. Ale np. lotnisko w Charleroi, oddalone od Brukseli o 55 km, dokąd z Polski latają niskokosztowe Wizz Air i Ryanair, funkcjonowało normalnie.

Na polsko-niemieckiej granicy nie widać było popłochu. Samochody przejeżdżały przez przejścia bez problemów. Na razie trudno przewidzieć, co będzie, jeśli zaczną się kontrole: kto będzie im podlegał i w jaki sposób będą prowadzone.

Ale ich konsekwencje mogą być poważne. Jeśli kontrole pojawią się na największych przejściach w Świecku, Kołbaskowie i Olszynie, będzie kłopot z terminowością polskiego eksportu do Niemiec. Problemem będą zwłaszcza dostawy podzespołów dla zagranicznych fabryk, które muszą być dowożone bezpośrednio na czas produkcji. Dostawy do wielu zakładów, np. dla fabryk z branży motoryzacyjnej, są precyzyjnie zsynchronizowane. Przykładowo fabryka samochodów musi dostać konkretne siedzenia z wybraną przez klienta tapicerką dokładnie wtedy, kiedy produkowany jest jego samochód. Zakłócenie dostaw mogłoby mieć dla produkcji katastrofalne skutki.

Ponieważ polski eksport ma w dużej części charakter zaopatrzeniowy, zaostrzenie kontroli na granicach musiałoby się odbić na obrotach handlowych. Mocno ucierpiałyby przy tym polskie firmy przewozowe, które w europejskim transporcie drogowym mają bardzo duży udział.

– Nawet pobieżna kontrola samochodów ciężarowych wydłuży czas jazdy o 10–20 proc. – twierdzi właściciel wrocławskiej firmy przewozowej. Wydłużenie czasu podróży doprowadziłoby z kolei do wzrostu kosztów nie tylko wskutek opóźnień w realizacji kontraktów, ale także przez zwiększone koszty paliwa oraz konieczność wyższych wypłat dla delegowanych kierowców.

Problemy z dostawami mogłyby dotknąć także polskich fabryk, które zaopatrywane są w części i komponenty z zagranicy. Przykładem są zakłady Volkswagena w Poznaniu, w których tylko jedna trzecia elementów do produkcji pochodzi od polskich dostawców. Większość – 45 proc. – przywożona jest z Niemiec, a reszta praktycznie z całego świata, w tym z Chin czy USA. Prezes Volkswagena Poznań Jens Ocksen nie ukrywa, że ograniczenia strefy Schengen mocno skomplikowałyby logistykę.

Bruksela jest miastem, w którym mieszczą się europejskie centrale największych zachodnich firm. Mają tutaj swoje przedstawicielstwa np. japońska Toyota i amerykański Boeing. Uderzenie w takie miasto może spowodować wyprowadzki niektórych zarządów.

Natychmiast po atakach Audi zamknęło swoją fabrykę w Brukseli, w której zatrudnionych jest 2,5 tys. osób. Wszyscy pracownicy, którzy mieli przyjść na drugą zmianę, otrzymali informację, żeby zostali w domu.

Pozostało 88% artykułu
Gospodarka
Biznes dość krytycznie ocenia rok rządu Donalda Tuska
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Firmy patrzą z nadzieją w przyszłość, ale uważają rok za stracony
Gospodarka
Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”
Gospodarka
Wiceminister Maciej Gdula: Polska nauka musi się wyspecjalizować
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Gospodarka
Nacjonalizacja po rosyjsku: oskarżyć, posadzić, zagrabić