Inwestorzy z rynków wschodzących długo będą musieli odrabiać straty po poprzednim tygodniu, gdy ich majątki stopniały średnio o 5,17 proc. (o tyle spadł indeks MSCI EM śledzący giełdy państw rozwijających się).
Paniczny odwrót od akcji na całym świecie trwał – z niewielkimi przerwami – przez cały tydzień. Inwestorzy reagowali w ten sposób na pat polityczny w Grecji. Tamtejszym partiom nie udało się sformować nowego rządu. Dlatego w Helladzie konieczne będą nowe wybory. Zaplanowano je na 17 czerwca. Nie wiadomo, kto wygra pojedynek. Inwestorzy poważnie liczą się z tym, że nowy rząd sformują siły przeciwne reformom budżetowym, co oznaczać będzie usunięcie Grecji ze strefy euro. Skutki tego odczuje większość państw Starego Kontynentu.
Możliwy rozpad strefy euro uderzy również w kraje naszej części Europy. Z tego powodu giełdy Europy Środkowo-Wschodniej były w zeszłym tygodniu jednymi z najsłabszych na świecie. Szczególnie fatalnie prezentowały się giełda moskiewska i warszawska, które jako największe i najpłynniejsze, najboleśniej odczuły odpływ kapitału.
Swoje problemy miały też giełdy południowoamerykańskie. W tym przypadku winowajcą była taniejąca ropa naftowa, która ma duże znacznie dla tamtejszych gospodarek. W ciągu ostatniego tygodnia cena ropy Brent w Londynie spadła o 4,4 proc. Od lokalnego szczytu z połowy marca cena przekroczyła już 14 proc. Powodem spadku cen ropy są obawy o tempo rozwoju gospodarki światowej i rosnące zapasy tego surowca w Stanach Zjednocznych. Na parkietach brazylijskim i argentyńskim spółki paliwowe mają dominujący udział w indeksach. Dlatego oba otwierają listę najmocniej przecenionych giełd z rynków wschodzących od początku roku. Liderem zwyżek w takim zestawieniu pozostaje giełda turecka. Tamtejsza gospodarka, dzięki olbrzymiemu popytowi wewnętrznemu, wykazuje bowiem zadziwiającą odporność na spowolnienie na świecie.