Od początku sesja na Wall Street przebiegała w atmosferze oczekiwania na najważniejsze wydarzenie dnia czyli posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. W takiej sytuacji na inwestorach nie robiły specjalnego wrażenia spływające dane makroekonomiczne. W Europie odczyty indeksów PMI dla krajów strefy euro nie pozostawiły złudzeń. Stary Kontynent pogrąża się w coraz większych problemach gospodarczych. Niemcy odnotowali spadek do poziomu 43,0 pkt wobec 45,0 pkt na koniec czerwca. Niewiele lepiej wygląda sytuacja drugiej gospodarki strefy euro. Indeks PMI dla przemysłu francuskiego spadł w lipcu 2012 r. do poziomu 43,4 pkt.
Gracze ignorowali też dość pozytywny raport ADP z amerykańskiego rynku pracy. Wynika z niego, że w lipcu zatrudnienie w amerykańskim sektorze prywatnym wzrosło o 163 tys. Zdaje się jednak, że rynki raczej czekają na twarde dane Departamentu Pracy.
Z kolei indeks ISM, obrazujący aktywność sektora produkcyjnego w USA, wzrósł w lipcu o 0,1 pkt. do 49,8 pkt.
Wszystkie te informacje były ignorowane a indeksy wciąż oscylowały wokół zerowych poziomów. Spadki zagościły po decyzji Fedu. Amerykańska Rezerwa Federalna nie wprowadziła nowych działań, by pobudzić amerykańską gospodarkę, ale zadeklarowała gotowość do poluzowania polityki monetarnej, jeśli będzie taka potrzeba. Według Fed wzrost gospodarczy w USA spowolnił w pierwszej połowie tego roku, ponadto istnieje ryzyko pogorszenia się sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych.
Po komunikacie indeksy pozostały już pod kreską kończąc sesję niewielką zniżką. Dow Jones stracił na finiszu 0,25 proc. Nasdaq zanurkował 0,66 proc., a indeks szerokiego rynku S&P500 spadł 0,29 proc.