Średnio o prawie 2 proc. skurczyły się w poprzednim tygodniu portfele inwestorów lokujących oszczędności na rynkach wschodzących. Giełdy państw rozwijających się nie były jednak wyjątkiem. Fala wyprzedaży przetoczyła się przez prawie wszystkie giełdy światowe.
Napędzały ją kolejne kiepskie informacje o kondycji najważniejszych gospodarek, a także powracające obawy o przyszłość strefy euro. Swoje problemy dołożyli też Amerykanie, którzy już ochłonęli po wyborze na kolejną kadencję Baracka Obamy. Prezydent musi teraz skupić się na tym, jak rozwiązać problem gigantycznego zadłużenia USA.
Niewiele powodów do zadowolenia po poprzednim tygodniu mieli inwestorzy z giełd południowoamerykańskich, które straciły po ponad 3 proc. Notowania brazylijskiego reala spadły do najniższego poziomu od lipca.
Tamtejszym giełdom ciążą spółki surowcowe, których wyniki mogą się pogarszać z powodu spowolnienia gospodarczego na świecie. Jego konsekwencją jest spadek popytu na ropę. Słabo, tracąc tylko w czwartek ponad 2 proc., prezentował się też brazylijski producent samolotów Embraer. Hamowanie gospodarki światowej zmniejsza popyt na usługi lotnicze, co uderza w reprezentantów tego sektora.
Podobnie głębokie przeceny stały się udziałem azjatyckich rynków wschodzących. Giełdzie w Bombaju ciążyły zaskakująco słabe dane o produkcji przemysłowej (we wrześniu była o 0,4 proc. niższa niż rok wcześniej), zwłaszcza że do tej pory Indie skutecznie opierały się spowolnieniu.