Na poniedziałkowym zamknięciu za akcje Alioru, który w piątek zadebiutował na warszawskiej giełdzie w efektownym stylu (prawie 7 proc. w górę), płacono 61,25 zł. Największe powody do zadowolenia mogą mieć pracownicy banku, którzy kupowali akcje po preferencyjnych cenach. Dla nich akcje były nie lada gratką, bo mogli je nabyć z 20-proc. dyskontem wobec ceny sprzedaży wynoszącej 57 zł.
Puchnące pakiety akcji
Z okazji skorzystali wszyscy członkowie siedmioosobowego zarządu Alioru. Kierujący bankiem Wojciech Sobieraj nabywając 8365 akcji Alioru za łączną kwotę ponad 380 tys. zł już po pierwszej sesji był bogatszy o prawie 130 tys. zł. Jeszcze większe pakiety znalazły się w posiadaniu innych członków zarządu: Nielsa Lundorffa i Cezarego Smorszczewskiego, którzy wydali na zakup papierów banku odpowiednio prawie 800 i 740 tys. zł. Teraz oba pakiety wyceniane są na ponad 1 mln zł. Pozostali menedżerowie ze ścisłego kierownictwa zadowolili się znacznie mniejszymi pakietami akcji. Łącznie na zakup akcji w ramach oferty zdecydowało się 816 pracowników banku.
Inwestorzy indywidualni też mogli skorzystać z preferencyjnej oferty (dyskonto wynosiła 5 proc. od ceny sprzedaży), pod warunkiem że momencie składania zapisów posiadali lub otworzyli rachunek maklerski w Biurze Maklerskim Alior Banku. Z takiej możliwości skorzystało 3820 inwestorów. Gdyby teraz zdecydowali się zamienić akcje na gotówkę, zgarnęliby ponad 12 proc. zysku do kieszeni.
Rekordowa oferta
Akcje Alioru sprzedano inwestorom za niebagatelną kwotę 2,1 mld zł, co daje Aliorowi miano największej oferty prywatnej spółki w historii rodzimego rynku.
Cena oferowana w preferencyjnej transzy inwestorów indywidualnych wyniosła 54,20 zł, do tej grupy trafiło 443 957 akcji. Z kolei cena akcji oferowanych w transzy osób uprawnionych została ustalona na 45,60 zł. W tej transzy przydzielono 261 315 akcji.