Zamiast zysków rozbójnicy?

Chiński gigant e-handlu złożył dokumenty wymagane do zadebiutowania na amerykańskiej giełdzie. Jednak największe IPO w branży IT może przynieść poważne niebezpieczeństwo.

Publikacja: 08.05.2014 14:30

Zamiast zysków rozbójnicy?

Foto: Bloomberg

Droga na amerykańskie parkiety wiedzie przez SEC- Securities and Exchange Commission, amerykańską agencję odpowiedzialną za poprawność działania rynków finansowych i giełd. Gdy firma chce wejść na giełdę, musi złożyć agencji odpowiednie dokumenty, które świadczą o kondycji jej interesów. Chińczycy z Alibaby od kilku miesięcy ogłaszali, że amerykański debiut giełdowy nadejdzie niebawem, a we wtorek przekazali Amerykanom odpowiednie dokumenty.

Znakomite wyniki za 2013 rok

Można się z nich dowiedzieć, że w poprzednim roku Alibaba obsłużyła transakcję na ponad 248 mld dolarów dla 231 mln użytkowników. To więcej pieniędzy niż te, które w tym samym czasie przeszły przez Amazon i eBay razem wzięte. Analitycy szacują wartość chińskiej firmy na ponad 150 mld dolarów, a sam debiut może zebrać nawet 16 mld dolarów. Może się okazać, że IPO Alibaby przebije wynik debiutu Facebooka i okaże się największym debiutem branży IT w historii. Sami Chińczycy według złożonych dokumentó1) celują w kwotę o wiele niższą, mówią jedynie o miliardzie dolarów do pozyskania od inwestorów. Wciąż nie wiadomo, który z dwóch głównych nowojorskich parkietów, NYSE czy Nasdaq zostanie wybrano do IPO.

Do oferty publicznej ma trafić 12 proc. akcji. Według Bloomberga mogą zebrać nawet 20 mld dolarów. Jaki poziom uda się pozyskać z rynku, zależy od tak zwanego „road show", czyli objazdowego cyklu spotkań z potencjalnymi inwestorami. Im więcej uda się ich przekonać przed samym debiutem, na tym więcej może liczyć firma w dniu otwarcia. Wiadomo, że obsługą IPO Alibaby zajmie się 6 banków inwestycyjnych: Credit Suisse, Deutsche Bank, Goldman Sachs, J.P. Morgan, Morgan Stanley oraz Citi.

Wszyscy mogą skorzystać

Głównymi beneficjentami IPO Alibaby będzie amerykański serwis Yahoo, do którego należy 22,6 proc. akcji e-commerce'owego giganta oraz japoński telekom Softbank, który trzyma 34,4 proc. udziałów. Chińczycy dzięki swoim znakomitym wynikom utrzymują Yahoo na powierzchni, według szacunków aż ¾ wartości znanej wyszukiwarki wypracowała właśnie Alibaba. Amerykanie planują także wzbogacić się na tym debiucie i sprzedać 9 proc. chińskich akcji, za które mogą uzyskać nawet 10 mld dolarów.

Ale na horyzoncie pojawia się poważny problem

Jeżeli Alibaba przekroczy wycenę 200 mld dolarów, stanie się droższa od Facebooka czy Amazonu. Wciąż nie dogoni Google i Apple. Jednak taki wynik na początek działalności giełdowej nie jest powodem do wstydu. Problematyczne może być natomiast jedno – forma prawna, którą Chińczycy szykują na amerykański rynek. Ten twór nazywa się VIE, variable interest entity, dosłownie podmiot o zmiennym udziale. Takie rozwiązania konstruuje się po to, by zmniejszać ryzyko mogące dotknąć centrum spółki. Główna firma może otoczyć się takimi VIE, pełniącymi rolę specjalnych wehikułów inwestycyjnych (Special-Purpose Vehicle, SPV) i odciągać od siebie zagrożenia. Zagrożenie w przypadku Alibaby jest kluczowe.

Przemysław Kwiecień z XTB Brokers mówi, że chińskie prawo zabrania sprzedaży kluczowych aktywów obcokrajowcom i dlatego akcje spółki nie mogą być emitowane na giełdzie w USA. VIE to twór, który pozwala obejść te regulacje, co wykorzystywane było już przez inne spółki. Chińska spółka tworzy taką strukturę w jednym z rajów podatkowych i podspisuje z nią kontrakt, na mocy którego VIE ma odpowiedni udział w zyskach. Inwestorzy, w tym przypadku na NYSE lub Nasdaq kupują udziały w VIE. Dlatego też nie są oni współwłaścicielami aktywów spółki. Ryzyko jest jednak takie, że podejście chińskich władz do tego procederu może się zmienić, a mówimy o spółce wycenianej na 150 mld USD.

Co przyniesie debiut Alibaby?

Czy zatem inwestorzy w Ameryce będą w stanie zaufać chińskiemu debiutantowi? W co tak naprawdę zostaną ulokowane ich pieniądze? Alibaba ma ogromny potencjał rozwoju i obecnie obsługuje według swoich danych 5 mld przesyłek rocznie, więcej niż UPS (4,3 mld przesyłek w 2013 roku). Populacja Chin to ponad 1,35 mld osób, z których 618 mln to internauci. Z tego 500 mln korzysta z internetu mobilnego, a 302 mln robi w sieci zakupy. W Chinach kupować w sieci jest łatwiej, ponieważ nie ma tradycji weekendowego odwiedzania galerii handlowych. To wielka przewaga tego azjatyckiego rynku, którego część odpowiedzialna za e-handel rośnie o wiele szybciej niż w krajach zachodnich.

Droga na amerykańskie parkiety wiedzie przez SEC- Securities and Exchange Commission, amerykańską agencję odpowiedzialną za poprawność działania rynków finansowych i giełd. Gdy firma chce wejść na giełdę, musi złożyć agencji odpowiednie dokumenty, które świadczą o kondycji jej interesów. Chińczycy z Alibaby od kilku miesięcy ogłaszali, że amerykański debiut giełdowy nadejdzie niebawem, a we wtorek przekazali Amerykanom odpowiednie dokumenty.

Znakomite wyniki za 2013 rok

Pozostało 90% artykułu
Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Kulawe statystyki tegorocznych debiutów na GPW
Giełda
Lawina przejęć w USA?
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW