Patrząc z perspektywy długoterminowej – jest pan zadowolony z tego, jak obecnie funkcjonuje GPW?
I tak i nie. Jestem bardzo zadowolony z tych pierwszych 15 lat, gdy udało się zbudować infrastrukturę, ustawodawstwo i nauczyć społeczeństwo, jak funkcjonuje rynek kapitałowy. Jestem zadowolony z roli, jaką giełda odegrała w prywatyzacji dużych, polskich przedsiębiorstw. Mniej cieszą mnie natomiast te ostatnie lata. Mam tu na myśli m. in. kwestie obiektywne, jak tani pieniądz, niskie stopy procentowe, nadpłynność, które powodują, że giełda musi konkurować z alternatywnymi źródłami kapitału. Ale martwi mnie również likwidacja OFE, które miały bardzo duży wpływ na GPW. Myślę, że ich likwidacja nie była warta tej chwilowej poprawy statystyk dotyczących zadłużenia państwa.
Mamy rekordowy rok pod względem wycofywania spółek z giełdy. W piątek taki zamiar ogłosił Farmacol. Nie obawia się pan, że ta tendencja się utrzyma i rodzimy rynek będzie się kurczył?
Podzielam te obawy. Ponadto niepokojąca jest też sytuacja spółek z udziałem Skarbu Państwa, które mają wielowymiarowe znaczenie dla polskiego rynku. Są to bowiem firmy o największej płynności i ich ewentualne wycofanie lub narastająca wokół nich niepewność polityczna, mogą bardzo szkodzić GPW.
W takim razi co należy zrobić, by giełda dalej się rozwijała? Ma pan jakieś recepty?
Warunkiem bezwzględnym jest chwila spokoju dla tych dużych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Nie może być tak, że zarządy są wymieniane tylko dlatego, że zmienia się władza. To właśnie te firmy maja zagwarantować stabilność i kapitalizację na rynku. Inwestorzy zagraniczni w wciąż patrzą przede wszystkim na blue chips.