Zdaniem Arminty Saladžien?, odpowiedzialnej za parkiety w Wilnie, Rydze i Tallinie, polskie firmy, które działają na rynkach bałtyckich, powinny rozważyć notowanie swoich akcji także na Nasdaq?OMX?Baltic.
– Dzięki wprowadzeniu akcji na nasze rynki interesowałyby się nimi lokalne media, byłyby także lepiej widoczne dla lokalnych akcjonariuszy i klientów – tłumaczy Saladžien?.
W jej opinii na taki ruch zdecydować by się mogły m.in. PKN?Orlen, PZU, Pelion, Lotos, Trakcja-Tiltra, które próbują swoich sił także na rynku litewskim.
Na razie jednak to bałtyckie firmy trafiają na warszawski parkiet. Od 2007 r. można na nim handlować akcjami estońskiego producenta bielizny – Silvano Fashion, zaraz potem papierami Olympic Entertainment Group – operatora kasyn z tego samego kraju. W marcu 2011 r. na GPW zadebiutowała pierwsza spółka z Litwy – Avia Solutions Group zajmująca się m.in. obsługą naziemną samolotów. Tamtejsze firmy zdają sobie sprawę, że polski rynek jest znacznie bardziej płynny (jego kapitalizacja przekracza 120 mld euro wobec 5,2 mld euro dla całego Nasdaq OMX Baltic).
Zdaniem Saladžien? przepływy inwestycji między regionem bałtyckim a Polską usprawniłoby stworzenie dwustronnego połączenia podmiotów rozliczających transakcje na tych rynkach. Szefowa Nasdaq OMX Baltic nie boi się jednak odpływu większej liczby spółek na warszawski parkiet. – Płynność co do zasady jest wyższa na rodzimym rynku z uwagi na zainteresowanie inwestorów detalicznych – wyjaśnia.