Brytyjskiej stolicy szkodzi sąsiedztwo strefy euro pogrążonej w kryzysie zadłużeniowym. Wprawdzie Now Jork także odczuwa negatywny wpływ euro landu na kondycję światowej gospodarki, co widać po spowalniającym tempie transakcji, ale północnoamerykańskie banki odnoszą wymierne korzyści ze wzrostu popytu na kredyty konsumenckie.

- Europa wciąż coraz głębiej idzie pod wodę, co sprawi, że Londyn stanie się mniej atrakcyjny i bardziej ryzykowny dla pracodawców – przewiduje John A. Challenger, szef firmy doradczej Challenger, Gray&Christmass  Inc.  Jego zdaniem w tej batalii o prymat coraz więcej atutów mają Nowy Jork i Stany Zjednoczone.

Brytyjski bank HSBC, największy w Europie pod względem kapitalizacji rynkowej,  zapowiedział, że na krajowym rynku zmniejszy zatrudnienie o ponad 3100 etatów. Głównie chodzi o wyższe i średnie stanowiska menedżerskie.  Frankfurcki Deutsche Bank z kolei planuje cięcie około 1900 etatów, w tym 1500 dotyczyć będzie bankowości inwestycyjnej. Jest obecny m.in. w Londynie.

W okresie ostatnich dwóch lat (do końca grudnia 2011 r.) w Londynie w branży finansowej  przybyło  ok. 28 tys. miejsc pracy, zaś w pierwszym kwartale obecnego roku zatrudnienie wzrosło o kolejne 13 tys. etatów,  do łącznie 382 tys.

Nowy Jork pod tym względem ma skromniejsze osiągnięcia. W okresie ostatnich 31 miesięcy (do lipca 2012 r.) przybyło tam  18 tys. miejsc pracy i pracowało w sumie 446,2 tys. osób.