Inwestorzy rozpoczynali poprzedni tydzień w atmosferze dużej niepewności. Kończące się w poniedziałek wybory parlamentarne we Włoszech miały zdecydować, w którą stronę zmierzała będzie apenińska gospodarka.
Pierwsze doniesienia były dość niejednoznaczne, dlatego poniedziałkowa sesja na Starym Kontynencie, w tym na rynkach jego wschodniej części, była dość stonowana.
Dopiero we wtorek, gdy się okazało, że partia skompromitowanego Silvio Berlusconiego ma szansę znowu odgrywać znaczącą rolę we włoskiej polityce (w przeciwieństwie do reformatorskiej frakcji Mario Montiego), gracze zaczęli na wyścigi sprzedawać akcje, bojąc się o przyszłość strefy euro. Po głębokim spadku tego dnia indeks MSCI EM, który pokazuje zachowanie się giełd rozwijających, znalazł się na najniższym w tym roku poziomie.
Kolejne trzy dni były już znacznie lepsze i upłynęły pod znakiem powolnego odrabiania strat. Dzięki temu MSCI?EM zakończył poprzedni tydzień na lekkim plusie i wrócił do poziomu oglądanego na początku roku.
Do poprawy nastrojów na rynkach finansowych przyczyniły się pozytywne informacje ze Stanów Zjednoczonych, sygnalizujące, że największa światowa gospodarka już dawno zapomniała o spowolnieniu, czego dowodem jest malejące bezrobocie oraz rosnąca konsumpcja. Cieniem na tych doniesieniach położyły się jedynie piątkowe dane o większym, niż oczekiwano, spadku dochodów Amerykanów w styczniu, w porównaniu z grudniem (pensje zmalały o 3,6 proc.).