Inwestorzy przystępowali do czwartkowej sesji z nadziejami odrobienia środowych strat gdy indeks WIG20 spadł o prawie 1,9 proc., co było jednym z najgorszych wyników w Europie. Poprawie nastrojów miały sprzyjać dobre dane z amerykańskiej gospodarki dotyczące PKB za II kwartał. Sygnałem ostrzegawczym był jednak fakt, że giełda nowojorska zakończyła środę niewiele powyżej wtorkowych zamknięć.
Obawy co do przebiegu czwartkowych notowań okazały się niestety słuszne. Co prawda początek handlu wyglądał dość neutralnie ale szybko kontrolę nad europejskimi rynkami przejęli sprzedający. Wyprzedaż akcji była zaskoczeniem dla części inwestorów, bo publikowane w czwartek dane makroekonomiczne bynajmniej nie zachęcały do ograniczania ekspozycji w europejskie akcje. Bezrobocie w strefie euro w czerwcu spadło 11,5 proc. z 11,6 proc. miesiąc wcześniej a sprzedaż detaliczna w Niemczech w czerwcu była o 1,3 proc. wyższa niż w maju. Analitycy oczekiwali 1-proc. zwyżki. Tymczasem giełda we Frankfurcie od otwarcia prezentowała się bardzo słabo. Po południu zniżkowała o aż o 1,7 proc. W tym czasie giełda w Londynie spadała o 1,1 proc. O spadkowym charakterze notowań na Starym Kontynencie przesądził kiepski początek handlu w Nowym Jorku. Inwestorzy zareagowali w ten sposób na niespodziewany spadek w lipcu Indeksu Chicago PMI. Mierzący koniunkturę wskaźnik zmalał do 52,6 pkt. z 62,6 pkt. miesiąc wcześniej. Niesmaku nie potrafiły zmyć neutralne dane o liczbie nowych bezrobotnych. W poprzednim tygodniu do urzędów pracy zgłosiło się 302 tys. osób. Prognozy mówiły, że będzie ich 301 tys.
Warszawski parkiet, po porannym, chwilowym tąpnięciu dość długo opierał się wyprzedaży dominującej na europejskich parkietach. Przejściowo niektórym indeksom, w tym WIG20, udawało się nawet świecić na zielono. Kilkadziesiąt ostatnich minut handlu należało już jednak zdecydowanie do sprzedających. W konsekwencji czwartkowa sesja zakończyła się na minusie. Była to już piąta z rzędu spadkowa sesja na GPW. Indeks największych spółek zatrzymał się na poziomie 2320,85 pkt., czyli 1,09 proc. niżej niż w środę i równocześnie najniżej od końca stycznia. W dół ciągnęły go taniejące o 3,2 proc. PGNiG. Gazowa firma zakomunikowała, że w ciężar II kwartału utworzy odpisy na 636 mln zł. Fatalnie (spadek o 3 proc.) prezentował się też Eurocash. Analitycy Bank of Amercia Merrill Lynch, którzy wcześniej zalecali kupowanie akcji dystrybutora FMCG, zmienili rekomendację na "poniżej rynku". Z kolei pozytywna, czyli „kupuj" rekomendacja UniCredit zwróciła uwagę inwestorów na PZU. Akcje ubezpieczyciela przez większą część dnia drożały ale skończyły dzień na poziomie 440 zł, takim samym jak dzień wcześniej. Specjaliści UniCredit wyceniają je 527 zł.
Indeks szerokiego rynku WIG zanotował w czwartek zniżkę o 0,71 proc., do 50037,12 pkt. Znacznie lepiej radziły sobie średnie spółki, które w większości finiszowały na plusach. Przez cały dzień właściciela w Warszawie zmieniły akcje za ponad 0,85 mld zł czyli nieco więcej niż w środę.
Na rynku walutowym czwartek skończył się przeceną złotego. Dolar amerykański kosztował po południu 3,1210 zł (zmiana o 0,7 proc.), euro 4,1760 zł (0,6 proc.) a szwajcarski frank 3,4330 zł (0,6 proc.).