Od prawie trzech lat obowiązują zaostrzone regulacje związane z notowaniami „groszówek". O tym, że emitenci wystraszyli się możliwych kar, z których najbardziej dotkliwą jest wykluczenie z obrotu, świadczy to, że od tego czasu 101 spółek z głównego parkietu i rynku NewConnect scaliło (reverse split) własne walory. Okazuje się jednak, że ten zabieg techniczny nie jest receptą na wzrost.
Z naszej analizy wynika, że aż 74 spółki są obecnie wyceniane niżej niż po scaleniu. Obrót akcjami siedmiu emitentów został zawieszony, a walory jedynie 20 z nich dały zarobić. W niechlubnym gronie znalazły się m.in: Sanwil, Miraculum, Próchnik, FON. Warto było z kolei postawić na walory m.in. Biotonu, Ergu, Boryszewa, Awbudu.
Sprawdziliśmy, jak zachowują się notowania po sześciu miesiącach od zabiegu scalenia. Tu również brakuje powodów do optymizmu. Gdy wykluczymy z obliczeń spółki, których notowania zostały zawieszone, oraz te, które dokonały scalenia w ostatnich miesiącach (nie minęło sześć miesięcy), okazało się, że walory 68 spółek są wyceniane niżej niż po resplicie. Zarobić pozwoliły jedynie papiery 18 spółek.
Operacją odwrotną do scalenia walorów jest ich podział (split). Od 2014 r. taki zabieg przeprowadziło jedynie 14 emitentów. W tym przypadku również nie wpłynęło to pozytywnie na notowania spółek. Jedynie trzy z nich wyceniane są wyżej niż po splicie.
Najczęściej spółki przeprowadzają scalenia akcji po to, by nie trafić na Listę Alertów. W tym niechlubnym gronie znajdują się firmy, których średni kurs akcji za ostatnie trzy miesiące nie przekracza 0,5 zł. Na tej liście znajdują się też emitenci w stanie upadłości. Warszawska giełda listę weryfikuje na dwa dni sesyjne przed ostatnim dniem sesyjnym marca, czerwca, września i grudnia każdego roku. Notowania tych spółek odbywają się w systemie kursu jednolitego. Aktualnie na tej liście znajduje się 15 spółek. W przypadku zakwalifikowania danego emitenta do Listy Alertów po raz szósty z rzędu obrót jego akcjami będzie można zawiesić na okres do trzech miesięcy.