WIG20, bazujący na cenach docelowych akcji z najnowszych rekomendacji, ma wartość niespełna 2330 pkt – wynika z naszych szacunków. Z jednej strony daje to szansę na ponad 7-proc. wzrost względem obecnej wartości indeksu, z drugiej – oznacza tylko powrót na poziomy z początku roku. Co więcej, przestrzeń do zwyżki jest niższa niż jeszcze pół roku temu. Wtedy obliczany przez nas WIG20-teoretyczny sięgał 2500 pkt. Czy w najbliższych miesiącach rzeczywiście nie ma szans na mocniejsze odbicie?

Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM, jest pesymistą, jeśli chodzi o sytuację na rynku akcji w 2020 r. – Spowolnienie koniunktury, wzmocnione kilkoma specyficznymi dla naszej giełdy negatywnymi czynnikami, powoduje, że o hossie możemy zapomnieć – uważa.
Polskie spółki w minionych latach były wyceniane z premią względem zagranicznych konkurentów, ale od momentu demontażu OFE premia topniała, przemieniając się w dyskonto. – W tym czasie GPW „przespała" hossę na zagranicznych rynkach bazowych i teraz, przy końcu cyklu koniunkturalnego na Zachodzie, mamy wiele obaw co do zachowania dużych spółek, w szczególności banków – komentuje Krystian Brymora, dyrektor wydziału analiz DM BDM.
Obecnie ponad połowa spółek tworzących WIG20 jest wyceniana niżej niż w rekomendacjach. Największą przestrzeń do wzrostów brokerzy widzą w przypadku PKN Orlen, Alior Banku, CCC i Lotosu. Na drugim biegunie są JSW, KGHM, mBank czy PGNiG. Dużą niewiadomą pozostaje energetyka. Spółki z tego sektora w ostatnich kilkunastu miesiącach zostały wprawdzie mocno przecenione, ale czynników ryzyka w tej regulowanej przez państwo branży nadal nie brakuje.