Hossa na dobre zagościła na warszawskiej giełdzie. Tempo wzrostu indeksów jest najwyższe od pięciu lat. To dobra wiadomość dla potencjalnych debiutantów. W 2016 r. było ich zaledwie 19.
W tym roku statystyki powinny być lepsze. – Oczywiście liczba debiutów nie wzrośnie z dnia na dzień, ponieważ sam proces przygotowania do wejścia na giełdę trochę trwa – podkreśla Krzysztof Pado, analityk DM BDM. Do debiutu szykują się małe i średnie firmy, również te łatwo rozpoznawalne, jak sieć sklepów Dino czy Polskie Koleje Linowe.
Szybujące indeksy zachęcają do debiutu, ale polska giełda wciąż boryka się z problemami. Coraz częściej mówi się o niej w kontekście wycofywania spó-
łek, a nie ich wprowadzania. W 2016 r. z parkietu zniknęło aż 19 firm. Coraz ostrzejsze obowiązki informacyjne, niepewność rynkowa, demontaż OFE – to tylko niektóre argumenty wskazywane przez dominujących akcjonariuszy, którzy decydują się na odkupienie akcji.
Ubiegłoroczny marazm na rynku IPO (pierwsza oferta publiczna) nie dotyczył jednak tylko GPW, ale całej Europy. PwC podaje, że łączna wartość IPO wyniosła 27,9 mld euro i była o połowę niższa niż rok wcześniej. Ostro w dół poszła też liczba debiutów, osiągając najniższy poziom od 2009 r. Wielu przedsiębiorców decyduje się na kredyt, korzystając z rekordowo niskich stóp procentowych. Rozwija się też rynek obligacji.