Agnieszka Gajewska, PwC: Pieniądze z UE są bardzo potrzebne

KPO może podnieść PKB Polski o 0,5–1 pkt proc. oraz przyczynić się do stworzenia setek tysięcy miejsc pracy w nowatorskich sektorach gospodarki – mówi Agnieszka Gajewska, partnerka w PwC.

Publikacja: 15.11.2023 03:00

Agnieszka Gajewska, PwC: Pieniądze z UE są bardzo potrzebne

Foto: mat. pras.

W ostatnim czasie dużo się mówi o Krajowym Planie Odbudowy, czyli kompleksowym programie reform i projektów strategicznych, który został zablokowany przez UE z powodu łamania praworządności w zakresie niezależności sądów i wolności mediów w naszym kraju. Na początku uściślijmy, o jakich kwotach mówimy?

W sumie jest to 60 mld euro. Początkowo były to 34 mld euro w ramach pomocy „pocovidowej”, ale pod koniec sierpnia polski rząd zwrócił się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o modyfikację KPO i dodatkowe środki z programu REPowerEU – to dodatkowe 23 mld euro. Razem z alokacją dotacji z REPowerEU (prawie 2,8 mld euro) zmodyfikowany plan daje nam wspomniane już 60 mld euro.

Jeśli spojrzymy jeszcze szerzej i dodamy do tego inne fundusze europejskie (w tym środki z Funduszu Spójności), otrzymujemy około 134 mld euro.

To olbrzymia kwota.

Zgadza się. Według szacunków ekonomistów KPO może podnieść PKB Polski o 0,5–1 pkt proc. oraz przyczynić się do stworzenia setek tysięcy miejsc pracy w nowatorskich sektorach gospodarki.

Te pieniądze są nam bardzo potrzebne, szczególnie patrząc z perspektywy przyszłorocznego budżetu, który jest zapchany „pod korek”, mimo że wprost przewiduje korzystanie ze środków KPO. Jeśli do tego dodamy historycznie niską, 17-proc. stopę inwestycji w Polsce, te środki są nam wręcz niezbędne, żeby gospodarka mogła się dalej rozwijać.

Jak ocenia pani szanse na to, żeby nowy rząd, działający w wyniku umowy koalicyjnej trzech partii, mógł szybko odblokować polski program KPO?

To, co łączy te trzy partie, to bardzo jasna deklaracja, że KPO jest dużą wartością dla polskiej gospodarki i społeczeństwa, i że należy podejmować wszelkie możliwe kroki, żeby go odblokować. Przy czym wydaje się mało realne, żeby wystarczyło samo pokazywanie dobrych chęci i deklaracje realizacji zapisanych w KPO kamieni milowych. A ich zrealizowanie, w tym reforma sądownictwa, wymaga dużo czasu.

Co zatem można zrobić, żeby środki trafiły do Polski szybciej?

Jedną z możliwości jest renegocjacja warunków, czyli zgłoszenie poprawek do KPO. Nie jest to ewenement, inne kraje też zgłaszały poprawki. Choć trudno wskazać przykłady państw, gdzie proponowane aktualizacje dotyczyłyby tak strategicznych obszarów jak superkamienie milowe.

Co się teraz dzieje w tej sprawie? Na jakim etapie jesteśmy?

Do 21 listopada Komisja Europejska ma czas, żeby się do wniosku Polski ustosunkować. Potem 8 grudnia zbiera się ostatnia w tym roku rada ECOFIN (czyli rada ds. gospodarczych i finansowych) i jeśli do tego czasu nowy rząd zgłosiłby wniosek o modyfikacje KPO, byłaby to zapewne najszybsza droga do odblokowania środków.

Warto też odnotować, że nasz kraj z dużym prawdopodobieństwem otrzyma zaliczkę, czyli 20 proc. środków, które mają sfinansować nowy rozdział w KPO, czyli REPowerEU. To 5,5 mld euro. Mogą do Polski trafić jeszcze w tym roku, ponieważ ich wypłata nie jest warunkowana realizacją kamieni milowych. A generalnie czas w przypadku KPO jest krytyczny.

Dlaczego?

Po pierwsze, mówiłam już o bardzo niskim poziomie inwestycji, więc chcemy, żeby te środki jak najszybciej w naszej gospodarce zaczęły pracować. Po drugie, środki z KPO trzeba wykorzystać do 2026 r. Kiedy rozmawiałyśmy na temat KPO dwa lata temu mówiłam, że czasu na realizację inwestycji w ramach tego planu jest bardzo mało, a teraz zrobiło się go już ultramało. W przypadku dużych projektów inwestycyjnych, a właśnie takie obejmuje KPO, horyzont czasowy, który pozostał, naprawdę jest bardzo krótki. Dlatego kluczowy jest strategiczny przegląd planów, urealnienie założeń i zapewnienie umiejętności wdrożeniowych.

Co to tak naprawdę jest polskie KPO? Co w nim konkretnie jest?

Generalnie KPO to cały ekosystem – nie tylko dotacje i pożyczki, ale też gruntowne reformy. I tak np. w ramach polskiego KPO zaplanowano 48 reform dotyczących sześciu obszarów. Są to: zielona transformacja, transformacja cyfrowa, inteligentny i trwały wzrost, spójność społeczna i terytorialna, opieka zdrowotna oraz odporność gospodarcza, społeczna i instytucjonalna oraz polityki na rzecz następnego pokolenia (m.in. edukacja). Te cele wzajemnie się przenikają.

W jaki sposób dzielone będą pieniądze?

Komisja Europejska wymaga, żeby minimum 37 proc. całej kwoty trafiło na zieloną transformację, a 20 proc. na kwestie związane z cyfryzacją. To priorytetowe obszary w UE.

Jeśli chodzi o polskie KPO, jest to również mocno widoczne. Stawiamy m.in. na energetykę odnawialną, budowę farm wiatrowych na morzu, termomodernizację czy zielony transport.

A co z cyfryzacją?

Tu jednym z celów jest między innymi likwidacja białych plam na mapie dostępu obywateli do szybkiego internetu. W planach jest też zwiększanie kompetencji cyfrowych oraz poprawa dostępu do nowoczesnych usług cyfrowych w sektorze publicznym. Biorąc pod uwagę, że Polska pod względem cyfryzacji ma jeszcze dużo do zrobienia (wg DESI, czyli indeksu gospodarki cyfrowej, jesteśmy na 24. miejscu na 27 państw), te cele wydają się zasadne.

Polskie KPO sfinansuje także sektor ochrony zdrowia, gdzie ma trafić około 12 proc. wszystkich środków. Mowa tu nie tylko o kompleksowych remontach, rozbudowach, doposażeniu szpitali w nowy sprzęt, ale też o całym komponencie związanym z e-zdrowiem.

Czy w KPO są jakieś probiznesowe projekty?

Tak, między innymi we wspomnianym już obszarze dotyczącym odporności gospodarczej i konkurencyjności. W Polsce na ten cel ma trafić około 13 proc. KPO. To jednak relatywnie mało, jeśli porównamy na przykład z Rumunią, gdzie odsetek ten sięga 43 proc. Natomiast środki w innych priorytetach, jak zielony rozwój czy cyfryzacja, mogą również poprawić konkurencyjność polskich przedsiębiorstw.

Czego brakuje w polskim KPO?

W mojej ocenie za mało jest projektów ukierunkowanych na produktywność i innowacyjność gospodarki, w tym innowacyjnych MŚP czy współpracy nauki z biznesem i transferu technologii. A jest tu nad czym pracować. Świadczą o tym twarde dane dla Polski, jak chociażby Global Innovation Index 2023, według którego nasz kraj zajmuje bardzo odległe 121. miejsce na 132 państwa w obszarze warunków prowadzenia działalności gospodarczej i 94. miejsce, jeśli chodzi o współpracę przemysłu i uczelni w zakresie B+R.

Jesteśmy w trakcie ogromnej fali regulacji dotyczących ESG. Są one sporym obciążeniem dla firm. Czy należy się spodziewać złagodzenia kursu przez UE?

W kontekście zmian klimatycznych i konieczności uniezależnienia się od surowców i paliw kopalnych z Rosji nacisk na zieloną transformację nie dziwi. W UE przejawem tego nacisku są różnego rodzaju regulacje prawne. Są one przysłowiowym „kijem” dla państw i przedsiębiorców, którzy już teraz muszą spełniać określone wymogi związane z przestrzeganiem zasad ESG i ich raportowaniem.

Natomiast „marchewką” miały być środki z KPO, wspierające przedsiębiorców w realizacji zielonych celów. Tymczasem sytuacja jest taka, że wymogi już trzeba spełniać, a wsparcia jeszcze nie ma. To kolejny argument przemawiający za koniecznością jak najszybszego odblokowania KPO.

W przestrzeni publicznej pojawiają się różne informacje. Nie zawsze prawdziwe. Niektórzy twierdzą np., że środki z KPO się Polsce nie opłacają, bo są drogie. Natomiast z analiz ekonomicznych wynika, że to najtańszy system zewnętrznego finansowania projektów rozwojowych w ciągu ostatnich 30 lat.

Zgadza się. A co więcej, biorąc pod uwagę obecne wysokie stopy procentowe, koszty finansowania inwestycji środkami z rynku są przecież jeszcze wyższe niż kilka lat temu.

To nie przypadek, że rząd, który jest sceptyczny wobec wielu unijnych inicjatyw, wystąpił w tym roku o dodatkowe środki w REPower EU. KPO się Polsce naprawdę opłaca.

Agnieszka Gajewska

Jest partnerką w PwC i liderką zespołu ds. sektora publicznego w Europie Środkowo-Wschodniej. Ma ponad 20-letnie doświadczenie w zakresie projektów inwestycyjnych. Pełniła funkcję doradcy przy opracowywaniu strategii inwestycyjnych dla międzynarodowych instytucji finansowych, a także rządów i ministerstw. 

W ostatnim czasie dużo się mówi o Krajowym Planie Odbudowy, czyli kompleksowym programie reform i projektów strategicznych, który został zablokowany przez UE z powodu łamania praworządności w zakresie niezależności sądów i wolności mediów w naszym kraju. Na początku uściślijmy, o jakich kwotach mówimy?

W sumie jest to 60 mld euro. Początkowo były to 34 mld euro w ramach pomocy „pocovidowej”, ale pod koniec sierpnia polski rząd zwrócił się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o modyfikację KPO i dodatkowe środki z programu REPowerEU – to dodatkowe 23 mld euro. Razem z alokacją dotacji z REPowerEU (prawie 2,8 mld euro) zmodyfikowany plan daje nam wspomniane już 60 mld euro.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Fundusze europejskie
Rząd chce zmian w KPO. Bruksela się na to zgodzi?
Fundusze europejskie
Polska może stracić duże środki z funduszy unijnych. KE wykryła nieprawidłowości
Fundusze europejskie
KPO: do Polski wpłynął największy jak dotąd przelew z UE
Fundusze europejskie
KE zaakceptowała pierwszy wniosek Polski o płatność z KPO. „Czekamy na przelew”
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Fundusze europejskie
Wsparcie w biegu po unijne miliardy