Według Instytutu Badań Rynku Samochodowego Samar, analizującego dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów, do września 2007 r. prawie 48 proc. samochodów rejestrowano na przedsiębiorstwa.
– Do tej liczby dodajmy 10 proc., bo dużo osób mając jednoosobowe firmy, rejestruje samochody na siebie, jako prywatnych użytkowników – uważa Wojciech Drzewiecki, szef Samaru. Od stycznia do września 2007 r. koncerny sprzedały 145,2 tys. aut, z czego 83,5 tys. trafiło do firm. Według wyliczeń „Rz“ i Samaru od września 2006 r. średnia cena nowego auta w Polsce wzrosła o 7 proc., do 73,3 tysięcy złotych. W przypadku samochodów firmowych, które zapewniają 60 proc. sprzedaży, sięga nawet 83,3 tys., w przypadku aut kupowanych prywatnie mowa o ok. 64 tys. zł.
To zaś oznacza, że z ponad 21 miliardów, które wydane będą w tym roku na zakup nowych samochodów, 65 proc. (14,6 mld) pochodzić będzie z kas przedsiębiorstw. Klienci indywidualni wezmą niespełna 117 tysięcy pojazdów, tyle co rok wcześniej. Wydadzą jednak o 500 milionów złotych więcej. W opinii Wojciecha Drzewieckiego kupujemy droższe samochody. Choć – z racji wzmocnienia złotego – mogłyby być one nawet tańsze.
Zarówno marki popularne, jak Fiat czy mniej znane jak Hyudai, nie spuściły z ceny, choć rozliczenia walutowe dały możliwość obniżek od około 3 (w przypadku rozliczeń w euro) do nawet 15 proc. przy imporcie dolarowym. Jesienią 2006 r. fiat linea 1,4 active kosztował 44,5 tys. zł. Przy obecnym kursie mógłby być tańszy o prawie 1,7 tysiąca złotych. Czterodrzwiowy hyundai accent 1,4 comfort kosztował 46,5 tys. zł. Teraz w wersji Top-Line 1,4i ma cenę 47,9 tys. zł., ponieważ dołożono klimatyzację i elektryczne lusterka.