Wartość projektów współfinansowanych z funduszy UE w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski wyniosła średnio 2363 zł – wynika z danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego na koniec czerwca 2007 r. Resort pierwszy raz brał pod uwagę wszystkie programy na lata 2004 – 2006, a więc inwestycje transportowe i z zakresu ochrony środowiska, dotacje dla przedsiębiorców i rolników, wsparcie edukacji, służby zdrowia, turystyki, pomoc bezrobotnym itp.
Niestety, wielkość pomocy per capita w poszczególnych regionach bardzo się różni. Najwięcej pieniędzy trafiło do woj. dolnośląskiego i zachodniopomorskiego (powyżej 3 tys. zł) oraz mazowieckiego, śląskiego i pomorskiego. Najmniej – do opolskiego i podkarpackiego (poniżej 1,7 tys. zł) oraz małopolskiego, lubelskiego i lubuskiego.
Te dane pokazują, że nie udało się uzyskać jednego z najważniejszych celów unijnej pomocy – zmniejszenia dystansu między najbogatszymi a najbiedniejszymi regionami Polski. Przeciwnie – różnice się pogłębiły. – Rzeczywiście, cel nie został osiągnięty – przyznaje Grażyna Gęsicka, była minister rozwoju regionalnego. – Ale w programach na lata 2004 – 2006 nie było instrumentów, by inaczej dzielić środki. Około 80 proc. funduszy rozdysponowano w konkursach.
W konkursach zaś większą siłę przebicia miały silne województwa. To kwestia zdolności absorpcyjnych tych regionów – lepszych kadr, potencjału inwestycyjnego i finansowego, który pozwalał na przygotowanie lepszych projektów. – Był to swego rodzaju test sprawności władz samorządowych – komentuje Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN. – A także skutek polityki rządu – wielkie inwestycje centralne omijają z daleka Polskę wschodnią – zwraca uwagę Zbigniew Cholewiński, marszałek woj. podkarpackiego.
Najważniejsze jest teraz pytanie, jak rozdzielimy 67,3 mld euro pomocy z nowych programów na lata 2007 – 2013, które dopiero uruchamiamy. Czy uda się zmniejszyć różnice w rozwoju województw albo przynajmniej spowodować, by nożyce nie rozwierały się coraz bardziej? Wydaje się, że instrumenty do tego są. Około jednej trzeciej funduszy będzie zarządzanych na poziomie regionalnym (chodzi o programy regionalne i część programu „Kapitał ludzki”), a biedniejsze samorządy dostały więcej pieniędzy. Dodatkowo dla Polski wschodniej stworzono oddzielny program.