W obliczu konieczności następnych wypłat Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu zaczyna brakować gotówki. – Jeśli w ciągu pół roku MFW nie otrzyma 100 mld euro wsparcia, możemy mieć kłopoty – ostrzega dyrektor generalny MFW Dominique Strauss-Kahn.
Tak stanie się, jeśli w kolejce po pieniądze z kasy funduszu staną Korea Południowa, Turcja (rozmawia już z MFW) oraz któryś z dużych krajów naszego regionu, np. Rumunia. Jest też prawdopodobne, że do grupy zainteresowanych wsparciem dołączą kraje bałtyckie i Chorwacja.
Agencja Standard & Poor’s napisała w ocenie Rumunii – degradując jej obligacje do statusu „śmieciowego” – że „jest ona narażona na scenariusz gwałtownego zatrzymania rozwoju i odpływu kapitału”. Gdyby więc pomoc dla któregoś z tych państw została przyznana na porównywalną skalę, jak Ukrainie (16,5 mld dol.) czy Węgrom (26,5 mld dol.), nie wystarczyłoby na nią 201 mld dol., pozostające w MFW.
Dziś w największej potrzebie są Europa Wschodnia i Rosja, które łącznie pożyczyły od banków zagranicznych aż 1,6 bln dol., aby sfinansować swój wzrost gospodarczy. W najgorszej sytuacji jest Turcja, której zadłużenie zagraniczne to 186 mld dol., a większość stanowią kredyty krótkoterminowe. W kolejce do kasy MFW stoją Islandia, Pakistan i Białoruś. A gdyby okazało się, że wsparcia potrzebuje również Rosja albo Brazylia?
– To oznacza, że w razie szybkiego pogorszenia sytuacji na rynkach finansowych potrzeby pożyczkowe klientów MFW mogłyby sięgnąć nawet 500 – 600 mld dol. – uważa Neil Schering, ekonomista z Capital Economic. –Może się okazać, że MFW będzie zmuszony szukać wsparcia w krajach bogatych – dodaje.