Dziś i jutro w Londynie, na konferencji ministrów finansów G20 – najbogatszych oraz najszybciej rozwijających się krajów świata – zapadnie decyzja o ograniczeniu wypłat bonusów dla zarządów i pracowników. Zostanie ona wprowadzona w życie po szczycie G20 w Pittsburghu w USA zaplanowanym w ostatniej dekadzie września. Oczekuje się, że wypłaty nagród niezależnie od wyników wypłacającej je instytucji zostaną znacząco zredukowane.
Politycy amerykańscy mają świadomość, że wypłat tegorocznych nie są już w stanie ograniczyć, choć udało się do tego doprowadzić prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy’emu. Pod jego wpływem prezesi francuskich banków zgodzili się rozłożyć wypłaty na kilka lat.
Na poważnie za ograniczanie bonusów wzięli się także ministrowie finansów UE. Wiedzą oni też, że mają sprzymierzeńców w Waszyngtonie. Sekretarz skarbu Timothy Geithner nie ukrywa, że prezydentowi Obamie bardzo się spieszy, by wprowadzić w życie ograniczenia wypłat.
Eksperci wątpią jednak, czy unijna propozycja spotka się z aprobatą innych. – Banki zostawią Londyn i przeniosą się do Zurichu, Nowego Jorku, Singapuru czy Dubaju – mówi „Rz” Simon Tilford, ekonomista z londyńskiego Centre for European Reform. Według niego chora jest sytuacja, gdy instytucje pośrednictwa finansowego zgarniają ogromne kwoty za zarządzanie funduszami. – Cenę płaci cała gospodarka. Firmy biorą droższe kredyty, a konsumenci dostają mniejsze odsetki za swoje oszczędności – uważa Tilford. Jego zdaniem ograniczanie premii nie jest jednak metodą na zmianę.
Dziewięć największych banków w USA wypłaciło sobie za ubiegły rok bonusy w łącznej wysokości 32,6 mld dol.W tym samym czasie skorzystały one ze 175 mld dol. pomocy państwa – wynika z raportu przygotowanego przez prokuratora generalnego USA Andrew Cuomo. Nagrody wypłacił sobie nawet Merrill Lynch, który został przejęty przez Bank of America. – To niepojęte – nie mógł nadziwić się Cuomo. – Kiedy bankom powodziło się dobrze, płaciły pracownikom krocie. Kiedy przyszedł kryzys, banki dostały wsparcie od podatników i miały pieniądze, by nadal sobie płacić po królewsku. Niektóre z nich nawet nie pomyślały o zwrocie państwowych pieniędzy – dodał.