Nieoczekiwane deklaracje padły podczas konferencji państw afrykańskich w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk. – Przeznaczymy 10 mld dol. na preferencyjne kredyty dla państw afrykańskich – zapowiedział wczoraj premier Chin Wen Jiabao. Oznacza to podwojenie oferty prezydenta Hu Jintao ogłoszonej w 2006 r.
Zdaniem wielu chińskich komentatorów państwa europejskie oraz USA nadal traktują Afrykę jedynie jako rodzaj kolonii i nie oferują żadnej poważnej pomocy finansowej. Jednocześnie nie brakuje też opinii, że Chinom wcale nie chodzi o pomoc biednym krajom, ale jedynie o uzyskanie dostępu do złóż surowców naturalnych, których najszybciej rozwijająca się nawet w latach kryzysowych gospodarka świata potrzebuje coraz więcej. – Przez Europejczyków Afryka jest traktowana jako tradycyjne gospodarcze zaplecze, dlatego może ich niepokoić ekspansja Chin na tym kontynencie – stwierdził Xu Weizhong, znawca stosunków afrykańsko-chińskich. W Egipcie padła także deklaracja, że część zobowiązań państw afrykańskich wobec Chin może także zostać umorzona. – W naszym interesie leży rozwój Afryki – napisał w państwowym International Business Daily minister handlu Chin Chen Deming.
[wyimek][srodtytul]10 mld dol.[/srodtytul] chcą przeznaczyć Chiny na pożyczki dla krajów afrykańskich [/wyimek]
Jednak to niejedyna ważna deklaracja, która padła w Egipcie. – Mam nadzieję, że USA są świadome swojej odpowiedzialności i będą utrzymywać swój deficyt budżetowy na odpowiednim poziomie, aby nie zdestabilizować kursów walutowych – dodał Wen Jiabao. W przypadku Chin ma to bowiem ogromne znaczenie – dzisiaj kraj ten jest największym posiadaczem amerykańskich obligacji. Przypada na nie około 70 proc. rezerw walutowych Chin szacowanych na 2 bln dol. Utrzymujący się w dłuższej perspektywie spadek kursu amerykańskiej waluty nie leży bowiem także w interesie Państwa Środka. Spada bowiem wtedy wartość dolarowych rezerw.
Trudno jednak oczekiwać znaczącej zmiany sytuacji. Choć koniec recesji w USA został już odtrąbiony po wzroście PKB w trzecim kwartale o 3,5 proc., to jednak problemem jest wzrost bezrobocia. W październiku bez pracy było 10,2 proc. Amerykanów wobec 9,8 proc. we wrześniu. Stopa bezrobocia jest już bliska rekordu z początku lat 80., kiedy to wynosiła 10,8 proc. Nie brakuje jednak przykładów regionów, gdzie już sięga 20 proc. Dlatego ekonomiści są zgodni – realny wpływ USA na światowy system gospodarczy będzie spadał, m.in. na korzyść Chin, które na brak gotówki nie narzekają.