Wstępny odczyt wskaźnika PMI dla przemysłu i sektora usług strefy euro okazał się znacznie gorszy od prognoz. Analitycy spodziewali się, że ten indeks koniunktury wzrośnie z 50,4 pkt w styczniu do 50,5 pkt w lutym, jednakże spadł on do 49,7 pkt. Każdy jego odczyt poniżej 50 pkt oznacza dekoniunkturę w sektorze. Rozczarowały także dane z Niemiec. PMI dla niemieckiego przemysłu i usług spadł z 53,9 pkt do 52,9 pkt. Dane te przyczyniły się w środę do umiarkowanych spadków na europejskich giełdach.
– Nad Europą wciąż wisi groźba recesji, więc nic dziwnego, że kiepski odczyt PMI źle wpłynął na nastroje na rynkach. Słabe dane PMI ze strefy euro wskazują, że popyt jest tam osłabiony, a perspektywy wzrostu nie są najlepsze – twierdzi Manish Singh, zarządzający funduszem w londyńskiej firmie Crossbridge Capital.
Nieco lepsze dane napływają z Chin. Wskaźnik PMI dla chińskiego przemysłu (liczony przez bank HSBC i firmę Markit) wzrósł, według wstępnych danych, z 48,8 pkt w styczniu do 49,7 pkt w lutym. Choć wciąż on wskazuje na dekoniunkturę w przemyśle, to znalazł się najwyżej od czterech miesięcy. Azjatyckie giełdy zareagowały na te dane lekkimi zwyżkami, analitycy traktują je jednak dosyć chłodno.
– Gospodarka pozostaje na ścieżce spowolnienia mimo niewielkiej poprawy wstępnego odczytu wskaźnika PMI wywołanej przyspieszeniem produkcji po chińskim Nowym Roku. W związku z brakiem oznak znacznego odbicia popytu krajowego zewnętrzna słabość zaczyna być dokuczliwa i jest dodatkowym czynnikiem zagrażającym wzrostowi – mówi Hongbin Qu, główny ekonomista ds. Chin w HSBC.
Tymczasem bank Goldman Sachs podwyższył prognozy dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki (CEEMEA). Jego analitycy prognozują, że wyniesie on w tym roku 3 proc., gdy poprzednia prognoza mówiła o 2,2 proc. wzrostu. Analitycy Goldman Sachs przewidują również, że średni wzrost gospodarczy w grupie państw składającej się z Polski, Czech i Węgier wyniesie w 2012 r. 1,6 proc., a nie 1,3 proc., jak mówiła ich poprzednia prognoza.