Nie widzę zagrożeń dla polskiego sektora finansowego

Pamiętajmy, że nawet ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro nie oznacza jej rozpadu - mówi "Rz" Andrzej Jakubiak, szef KNF

Publikacja: 20.05.2012 16:32

Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego

Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Jak Pan przyjął ostatnie ustalenia unijnych ministrów finansów w sprawie nadzoru nad sektorem bankowym?

Andrzej Jakubiak:

Jako krok w dobrym kierunku, ale z punktu widzenia polskiego sektora bankowego i polskich oczekiwań, niewystarczający.

Jakie decyzje w sprawach nadzorczych będą kluczowe?

Ważne, żeby dla banków systemowo ważnych, w tym giełdowych, kluczowe decyzje zapadały w Warszawie. Chcemy uniknąć sytuacji, w której kto inny będzie podejmował decyzje, a kto inny potem ponosił koszty sanacji. Naszym zdaniem najpierw powinna powstać jedna unijna instytucja, która prowadziłaby procesy restrukturyzacji dla tych grup finansowych, które działają transgranicznie.

Cały czas na rynkiem wisi temat wyjścia Grecji ze strefy euro.  Gdyby do tego doszło, jakie byłyby skutki dla polskiego sektora finansowego? Pojawiają się opinie, że ponad połowa polskich banków miałaby problemy w takiej sytuacji...

Dlaczego mielibyśmy mieć problemy? Przecież nasze banki nie są zaangażowane w papiery części krajów strefy euro zwanych jako PIIGS. My na razie jesteśmy jednak biorcą, a nie dawcą środków. Jeśli o polskie banki chodzi, to wszystko jest pod kontrolą. Pamiętajmy, że nawet ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro nie oznacza rozpadu strefy. Dlatego nie widzę tu specjalnych zagrożeń dla polskiego sektora finansowego.

I obecne współczynniki wypłacalności w bankach są wystarczające Pana zdaniem?

Tak. Pamiętajmy, że bez kapitału w bankach nie ma rozwoju. Jeżeli ktoś dzisiaj myśli o tym, żeby zwiększyć dopływ pieniądza do realnej gospodarki, to bez zwiększenia kapitałów banków nie da się tego osiągnąć. Są dwa sposoby: albo dzieje się to w sposób realny, albo sztuczny, z wykorzystaniem inżynierii finansowej. W Polsce nie mamy takiego problemu, u nas są duże zapasy kapitałowe.

Czy to co się dzieje teraz na rynku to jest ostateczny koniec kredytów walutowych?

Na pewien czas z pewnością tak. Wszyscy, zarówno banki jak i kredytobiorcy, zostali niezwykle doświadczeni w ostatnim czasie. W niektórych przypadkach dług jest większy niż zaciągnięty. I większy niż wartość nieruchomości, na którą się ten kredyt zaciągnęło.

A  nie jest tak, że banki też wpuściły klientów w maliny?

Wszyscy, w tym również profesjonaliści, myśleli, że złoty będzie się umacniał do momentu przystąpienia Polski do strefy euro. Istniała też ogromna presja społeczna na kredyty walutowe.

Zgodzę się, ale jak ktoś widział, że kurs franka wynosi rekordowe 1,98 zł to powinien się zastanowić czy naprawdę frank może kosztować 1,5 zł ...

Nikt nie jest zwolniony z myślenia.  W 2005 r. nadzór zaczął ostrzegać przed ryzykiem związanym z kredytami walutowymi, ale wówczas wszyscy go zakrzyczeli, że nie wie o czym mówi.  Skończyło się, jak się skończyło.

Bankowcy mówią o dużej aktywności nadzoru i dążeniu do zmniejszenia w całym sektorze luki między kredytami a depozytami. Czy faktycznie jest tak, że nadzór chce wymóc na bankach, by terminy lokat, z których finansowane są np. kredyty hipoteczne, były dłuższe?

Dziś mamy wciąż więcej kredytów niż depozytów. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że duża część akcji kredytowej kilka lat temu była finansowana ze środków udostępnianych przez spółki matki naszych banków. To finansowanie wynosi około 150 mld zł. Wydaje się, że sytuacja się uspokoiła. Nie widzimy też by zagraniczni inwestorzy banków wycofywali się z Polski i chcieli w ten sposób finansować działalność na swoich macierzystych rynkach. Pamiętajmy też, że banki posiadają 90-100 mld zł w bonach pieniężnych NBP.

Czy możliwa jest wojna cenowa przy oprocentowaniu lokat?

Dzisiaj jest ona mniej realna niż w ubiegłym roku, ale oczywiście nadzorowi zależy na budowaniu płynności długoterminowej. Niektóre banki są uniwersalne, ale mają taki portfel kredytowy jak banki hipoteczne. W związku z tym trzeba dobudować płynność długoterminową, co nie jest wcale łatwe. U nas wciąż nie ma dobrych instrumentów, które mogłyby być do tego wykorzystane,  a nawet jeśli są prawnie dopuszczalne to rozwiązania podatkowe nie zachęcają do ich stosowania.

To może minister finansów powinien zwolnić długoterminowe lokaty z podatku?

Odnieśmy się do indywidualnych kont emerytalnych. Przeciętna wpłata na nie jest niewielka. Polacy nie są jeszcze przygotowani do oszczędzania, nie mają nawyku indywidualnego odkładania pieniędzy na emeryturę. Bierze się to z dwóch powodów. Po pierwsze, jesteśmy społeczeństwem konsumpcyjnym.  Uważamy, że najpierw trzeba mieć teraz i nie myślimy o tym, co będzie. Po drugie, istnieje przekonanie, że państwo „nie da umrzeć". Brakuje świadomości, że można dostawać mniej, czasami znacznie mniej, jak już się będzie na emeryturze. Wszystkie dotychczasowe propozycje indywidualnego oszczędzania nie wychodzą najlepiej. Dlatego powinniśmy myśleć bardziej  o grupowych formach oszczędzania. Wymaga to dialogu z partnerami społecznymi. Teraz jest dobry czas, gdy trwa dyskusja o emeryturach. Za mało mamy bowiem w Polsce oszczędności. Jestem zwolennikiem PPE. Tak samo jak OFE, bo można mówić o nich źle, ale to jest ok. 238 mld złotych oszczędności.

Czyli związki zawodowe powinny zająć się propagowaniem zakładowych planów emerytalnych?

Powinny być zawierane różne umowy społeczne. Przykładowo, jakaś część podwyżki może być odkładana na program emerytalny. A u nas brakuje mechanizmu generowania środków na emeryturę.

Skoro jesteśmy już przy emeryturach, to w przyszłym roku ma nastąpić przegląd prawa dotyczącego OFE. Jakie zmiany w kapitałowej części systemu emerytalnego, są Pana zdaniem, priorytetowe?

Pierwsza kategoria ważności dotyczy kwestii wypracowania systemu wypłat świadczeń z OFE. Są różne pomysły. Pracuje zespół roboczy w skład którego wchodzą m.in. ministerstwa finansów i pracy, NBP oraz ZUS. Według nas wypłatami z II filara mogliby się zajmować ci, którzy są profesjonalistami  jeśli chodzi o wyliczanie długości życia oraz zarządzanie kapitałem, czyli zakłady ubezpieczeń. Ich udział w systemie wypłat emerytur powinien przebiegać na zasadach rynkowych. Mogłyby odbywać się aukcje, w których brałyby udział firmy, które zagwarantują minimum inflacyjny wzrost wysokości świadczeń. W sytuacji gdyby nikt się nie zgłosił, to pieniądze osoby przechodzącej na emeryturę i wypłatę świadczenia przejmowałby ZUS.

To propozycja idąca w kontrze do tego co mówi minister finansów. On chciałby by pieniądze osób w wieku przedemerytalnym wracały do ZUS i ta instytucja zajęłaby się już wszystkim.

Jesteśmy na etapie dyskusji. Wydaje się, że nasza propozycja jest o tyle warta rozważenia, że unika się dyskusji, że znowu ktoś administracyjnie zadekretował udział ZUS. Zresztą sam ZUS mógłby startować w aukcjach.

A jakie inne zmiany są potrzebne w działalności OFE? Nadzór pracował nad nowymi benchmarkami, czyli punktami odniesienia dla inwestycji OFE.

Uważamy, że trzeba wydłużyć okres za jaki liczone są stopy zwrotu OFE. Trzeba także wprowadzić benchmarki zewnętrzne oraz zwiększyć kapitały towarzystw emerytalnych. Mogłyby one wynosić np. 1,25 proc. aktywów OFE. Wówczas jeżeli aktywa funduszy rosną to rosną także kapitały towarzystw, co zwiększa bezpieczeństwo systemu. Będziemy wracać do tych propozycji. Rząd był ostatnio zajęty innymi zmianami w systemie emerytalnym.

KNF jest włączone w prace nad zwiększeniem limitu inwestycji zagranicznych? Do tej zmiany obliguje nas wyrok europejskiego trybunału.

Jesteśmy w kontakcie z resortem finansów. Nie ma jednak sytuacji, że OFE tylko czekają na informację ile pieniędzy będą mogły inwestować za granicą.

A jednak istnieje myślenie, że nastąpi transfer pieniędzy przyszłych emerytów poza Polskę.

Jest takie myślenie, ale nie funduszy, które dziś nie wykorzystują 5-proc. limitu. A skoro nie wykorzystują dzisiaj, to niewiele się zmieni. Sytuacja w Europie daje im do myślenia. Chcemy jednak inaczej podejść do tematu. Stworzyć możliwości, żeby OFE inwestowały w zagraniczne spółki poprzez dual-listing.

A w szczegółach?

Chcielibyśmy doprowadzić do równoległego notowania na warszawskiej giełdzie akcji zagranicznych instytucji finansowych dominujących wobec kluczowych banków i zakładów ubezpieczeń.

Nadzór zaproponował by wraz ze zmianami dotyczącymi limitu inwestycji zagranicznych zmienić także sposób wyliczenia 3-letnich stóp zwrotu OFE.  To efekt ubiegłorocznych wydarzeń, które spowodowały sztuczne zawyżenie wartości jednostki rozrachunkowej jednego z funduszy emerytalnych. Można spodziewać się kary za te działania?

Pracujemy nad tą sprawą. Trzeba ją jednak bardzo dokładnie zbadać, w tym ustalić kogo można ukarać. Przepisy w tym względzie nie są jednoznaczne.

Spodziewa się Pan fuzji na rynku emerytalnym?

Nie.

A gdyby PKO BP Bankowy PTE złożył wniosek o połączenie z ING PTE?

Nie ma takiego wniosku. Jeżeli wniosek wpłynie, to będziemy go oceniać. Według nas zbyt duża koncentracja nie jest dobra dla rynku OFE. Znane są przesłanki do wyrażenia lub nie wyrażenia zgody na taką transakcję.

Polityczne?

Nie. Chodzi m.in. o poziom konkurencji. Startowaliśmy z 21 podmiotami, a dzisiaj jest ich 14. Im mniej podmiotów tym bardziej będą jednorodne i mniej konkurencyjne.

Czy macie może pomysł ograniczania możliwości inwestowania w obligacje korporacyjne przez inwestorów instytucjonalnych w kontekście ostatnich problemów emitentów?

W grudniu zwróciliśmy funduszom uwagę na problem wyceny obligacji, że trzeba jej dokonywać uwzględniając to co dzieje się na rynku lub też w oparciu o sytuację finansową emitenta. To jest podstawa.  Nic nie zwalnia nabywcy instrumentów finansowych, zwłaszcza jak to jest nabywca profesjonalny, od dokonywania własnej oceny. Skończyły się czasy, gdy patrzy się na rating, albo myśli, że jak ktoś jest notowany na giełdzie to emitowane przez niego instrumenty  są na 100 proc. bezpieczne. Zwróciliśmy uwagę na ten problem wcześniej. Może nasze wystąpienie niektórych zmitygowało. Generalnie jednak, jesteśmy za rynkiem nieskarbowych papierów dłużnych. Bez niego polskiemu systemowi finansowemu, rynkowi kapitałowemu i gospodarce będzie trudniej się rozwijać.

Fundusze inwestycyjne nabywają czasem znaczące pakiety obligacji jednego emitenta, które stanowiły nawet do 10 proc. ich aktywów. To jest zdrowa sytuacja?

Istnieje ustawowy limit inwestycyjny, a sytuacja dotyczy profesjonalnych podmiotów. Nie oczekujmy, że regulator i nadzorca zdejmą z kogoś odpowiedzialność. Nie jest dobrze, gdy wszystko jest uregulowane. To by oznaczało, że jeżeli coś złego się wydarzy, to winne będzie państwo. Działający na rynku są od oceniania ryzyka, dokonywania takich wyborów, które są najkorzystniejsze z punktu widzenia ich klientów. Oni ponoszą odpowiedzialność wobec swoich władz i klientów. Tak samo klienci. Jak nie znają produktu lub go nie rozumieją, to niech go nie kupują.

Kiedy nadzór może wydać zgodę na połączenie BZ WBK i Kredyt Banku?

Na razie czekamy na złożenie formalnego wniosku, nad którym będziemy pracować. Czas trwania postępowania będzie zależał od jakości wniosku. Ważna będzie oczywiście kondycja Santandera, w kontekście wydarzeń w Hiszpanii, choć pamiętajmy, że łączy się bank w Polsce z bankiem w Polsce.

A rosyjskie banki pukają do nadzoru?

Nie. Sbierbank jest zajęty uporządkowaniem sytuacji w przejętym austriackim Volksbanku.

Dlaczego tak często ostatnio ostrzegacie przed rynkiem forex?

Musi budzić pewne zdziwienie, że 82 proc. inwestorów traci.  Dla mnie problemem jest to, że jeżeli klient indywidualny, nieprofesjonalny traci, to po drugiej stronie stoi profesjonalista, organizator platformy, który zarabia. Strata klienta jest zyskiem profesjonalnej instytucji. To jak hazard.

Na najbliższym posiedzeniu może zapaść decyzja w sprawie wykonywania prawa głosu przez Talanxa w Warcie?

Inwestor jest nam znany. Wyraziliśmy zgodę na przejęcie TU Europa. Jeżeli pod względem formalnym wniosek będzie dobrze przygotowany, to 22 maja KNF może wyrazić zgodę.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu