Były prezes Air France Pierre Henri Gourgeon nie wie, czy ostatecznie dostanie 400 tys. euro odprawy. Powodem jest drastyczne obniżenie zarobków szefów firm, w których państwo ma swoje udziały.
Minister finansów Pierre Moscovici zapowiedział, że zrobi wszystko, by Gourgeon nie otrzymał tych pieniędzy. A premier Jean-Marc Ayrault ogłosił, że obniżki dotyczą wszystkich i zaapelował do patriotyzmu prezesów. Przy tym sam dał przykład, obcinając własne zarobki o 30 proc., tak samo postąpili jego ministrowie.
Generalna zasada ma być taka, że szef firmy z udziałem państwowego kapitału nie może zarabiać więcej niż 20-krotność najniższego wynagrodzenia w tym przedsiębiorstwie bądź 20-krotność najniższej rocznej pensji w kraju, która dzisiaj wynosi 16,8 tys. euro.
W tej sytuacji najwięcej straci prezes EDF, którego roczne zarobki wynosiły 1,6 mln euro, a spadną do 336 tys. Podobne cięcia czekają prezesów Aeroports de Paris, Arevy SA i La Poste – wszyscy oni zarabiali od ponad 600 do ponad 700 tysięcy euro rocznie. Wielkość udziałów państwa w firmie nie ma wpływu na skalę cięć . W Air France państwo ma niewiele ponad 15 proc, w Arevie ok. 84 proc.
Prezes EDF Henri Proglio próbował oponować, bo wysokość jego zarobków jest uzależniona od wyników finansowych i produkcji energii atomowej i podkreśla, że jest to firma szczególna. Dzisiaj we Francji 58 reaktorów zaspokaja ponad 75 proc. całego zapotrzebowania na prąd. Henri Proglio ma jednak pecha, bo podczas kampanii wyborczej zdecydowanie opowiedział się za Nicolasem Sarkozym. W zamian za to, po zwycięstwie Francois Hollande'a usłyszał, że jego zarobki są skandalicznie wysokie i nienormalne.