Budżet groźny dla wspólnoty

Odrębna kasa strefy euro może zaszkodzić budżetowi całej Unii Europejskiej

Publikacja: 09.10.2012 02:52

Angela Merkel szuka sposobu na to by uniknąć wspólnych obligacji strefy euro

Angela Merkel szuka sposobu na to by uniknąć wspólnych obligacji strefy euro

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Formalnie pierwsza dyskusja na temat budżetu strefy euro ma się odbyć na szczycie UE 18–19 października. Na razie brak szczegółów, ale media przynoszą kolejne pogłoski. Zdaniem  „Financial Times Deutschland" (FTD) osobny budżet dla strefy euro zamknąć się może sumą 20 mld euro rocznie. To sporo, biorąc pod uwagę całość budżetu UE (132 mld euro rocznie).  Zdaniem zwolenników takiej propozycji nie powinna ona jednak budzić większych obaw co do spójności UE.

Dwie prędkości

– Unia i tak jest obecnie organizacją dwóch prędkości, by wspomnieć traktat z  Schengen czy strefę euro – mówi „Rz" Gunther Krichbaum (CDU), szef Komisji Europejskiej  Bundestagu. Jego zdaniem trudno sobie wyobrazić wspólny budżet państw euro przede wszystkim ze względów prawnych, gdyż ograniczałoby to utratę kontroli parlamentów krajowych nad środkami przekazanymi do takiego budżetu.

Idea jest jednak nieco inna i polega na stworzeniu nie tyle wspólnego, ile osobnego budżetu dla strefy euro, który miałby wspomagać niektóre kraje z tej strefy. Oficjalnie projekt zgłosił przewodniczący Rady Europejskiej  Herman Van Rompuy, ale bazuje na propozycjach płynących z Berlina. Zdaniem FTD kanclerz Angela Merkel pragnie poprzez utworzenie dodatkowego budżetu strefy euro uniknąć dalszych dyskusji na temat wspólnych obligacji strefy euro.

W Berlinie panuje przekonanie, że papiery dłużne tego rodzaju prowadziłyby do uwspólnotowienia długów państw znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji finansowej.  Stąd pomysł Van Rompuya stworzenia swego rodzaju rezerwy finansowej, która mogłaby zostać użyta w postaci wsparcia i „nagrody" dla tych państw, które podjęły trud reform strukturalnych.

Takich jak Hiszpania czy Portugalia, których wysiłki reformatorskie w warunkach recesji i wysokiego bezrobocia napotykają liczne bariery. Pieniądze z osobnego budżetu dla strefy euro miałyby złagodzić negatywne skutki reform. To jednak oznacza bezpośredni transfer środków finansowych z bogatych państw do tych, które borykają się z problemami.

Rzecz niepotrzebna

– Co do zasady może być to instrument pożyteczny. Ale na pewno nie w takiej formie, w jakiej widzą go Brytyjczycy. Oni chcieliby ograniczenia działalności UE i jej budżetu, a niech strefa euro sama się finansuje i integruje dalej – mówi Fabian Zulleeg, ekspert brukselskiego European Policy Centre.

Pomysł eurobudżetu spotkał się z pozytywną reakcją Davida Camerona, który upatruje w nim dobrego pretekstu do ograniczenia wydatków z budżetu UE.

Przeciwnicy pomysłu wskazują, że nie jest potrzebny kolejny fundusz dla strefy euro. – Tworzenie osobnego budżetu nie jest dobrym pomysłem w sytuacji, gdy mamy już do dyspozycji całe instrumentarium wsparcia dla państw znajdujących się w kłopotach – mówi prof. Manfred Jäger Ambrosiewicz zajmujący się finansami UE.

Jego zdaniem istnieje niebezpieczeństwo, że tego rodzaju budżet osłabić może dążenia reformatorskie szeregu krajów, gdyż mogłyby z niego otrzymywać środki bez konieczności spełniania tak rygorystycznych warunków, które formułuje rozpoczynający właśnie działanie Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM). Nie będzie też prostym zadaniem przekonanie obywateli RFN do tworzenia  nowych mechanizmów pomocowych, w których przekonaniu Niemcy wykazują już wystarczającą solidarność.

Skąd wziąć pieniądze?

Nie jest też jasne, skąd miałyby pochodzić środki na utworzenie nowego budżetu. Wiadomo, że ani Niemcy, ani Berlin, ani otoczenie Van Rompuya nie proponuje przesunięcia środków z budżetu UE do budżetu strefy euro. Jedna z koncepcji to podatek od transakcji finansowych. Na razie chce go wprowadzić osiem krajów UE, w tym Niemcy i Francja.

Niemcy proponują budżet dla strefy euro, bo chcą dyscypliny krajów Południa, obiecując im w zamian dodatkowe transfery. Ale dla Francji ten sam pomysł to świetny sposób na podział Unii i integrowanie samej strefy euro. Według Rafała Trzaskowskiego, który w Parlamencie Europejskim uczestniczy w zespole przygotowującym stanowisko w sprawie zmian instytucjonalnych w UE, to niezamierzony i bardzo realny efekt.

– Plan minimum to opóźnić dyskusję na ten temat i wrócić do niej po uchwaleniu budżetu UE. Natomiast później trzeba ten ewentualny nowy fundusz poddać kontroli instytucji unijnych: Parlamentu, Komisji, Rady. Bez tworzenia odrębnych – mówi eurodeputowany PO.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

p.jendroszczyk@rp.pl, a.slojewska@rp.pl

Korespondencja z Brukseli

Formalnie pierwsza dyskusja na temat budżetu strefy euro ma się odbyć na szczycie UE 18–19 października. Na razie brak szczegółów, ale media przynoszą kolejne pogłoski. Zdaniem  „Financial Times Deutschland" (FTD) osobny budżet dla strefy euro zamknąć się może sumą 20 mld euro rocznie. To sporo, biorąc pod uwagę całość budżetu UE (132 mld euro rocznie).  Zdaniem zwolenników takiej propozycji nie powinna ona jednak budzić większych obaw co do spójności UE.

Pozostało 89% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli