Stopa bezrobocia w maju wrosła do 7,6 proc. w porównaniu z 7,5 proc. w maju. Ekonomiści oczekiwali nieznacznie niższej liczby nowych miejsc pracy oraz utrzymania się stopy bezrobocia na nie zmienionym poziomie.
Paradoksalnie wzrost bezrobocia to pozytywny symptom. Amerykańskie statystyki nie obejmują bowiem osób, które zrezygnowały z aktywnego poszukiwania zatrudnienia. Wzrost liczby tworzonych miejsc pracy, przy równoczesnym wzroście bezrobocia oznacza więc, że coraz więcej osób próbuje znaleźć stałe zajęcie. A ponieważ Rezerwa Federalna kilkakrotnie podkreślała, że odejdzie od programu wykupu obligacji dopiero przy spadku bezrobocia poniżej 6,5 proc. majowy raport został pozytywnie przyjęty na Wall Street. Wszystko wskazuje na to, że Fed utrzyma program taniego pieniądza przynajmniej do 2015 roku.
Tempo tworzenia nowych etatów w ostatnim trzech miesiącach wyraźnie spadło, bo dane za kwiecień i marzec zrewidowano w dół. Od marca do maja włącznie powstawało ich średnio 155 tys. miesięcznie. Dla porównania – między listopadem ubr. a lutym miesięcznie tworzono 237 tys. miejsc pracy. Na lekkie spowolnienie złożyły się m.in. wzrost podatków dochodowych oraz obowiązkowe cięcia budżetowe, których skutkiem były zwolnienia w sektorze publicznym. To niwelowało do pewnego stopnia skutki wzrostu zatrudnienia w sektorze prywatnym, m.in. w usługach, czy przemyśle spożywczym.
- Ludzie wracają do pracy i szukają nowego zatrudnienia – mówi Stephen Bronars, głowny ekonomista Welch Consulting. Jednak jego zdaniem odsetek zatrudnionych w stosunku do osób w wieku produkcyjnym jest wciąż relatywnie niski, bo według Departamentu Pracy wynosi 63,4 proc. - Zakładając średni wzrost nowych miejsc pracy o 175 tys. miesięcznie stopa bezrobocia będzie się utrzymywać w okolicach 7,5 proc. do końca roku – przewiduje Bronars.