Zgodnie z oczekiwaniami temat otwartych funduszy emerytalnych całkowicie zdominował wczorajsze wydarzenia na polskim rynku kapitałowym. Przekonać się mogli o tym przede wszystkim inwestorzy na warszawskiej giełdzie, gdzie doszło do dużych wahań cen. Nerwowo było na rynku długu.
Według pierwotnych planów premier Donald Tusk szczegóły reformy OFE miał zaprezentować o godz. 12. Faktycznie jednak konferencja rozpoczęła się po 13.15. WIG20 w tym momencie zyskiwał 0,8 proc. Kiedy szef rządu rozpoczął swoje wystąpienie, na GPW zaczęło robić się nerwowo. Najpierw indeks WIG20 błyskawicznie zjechał w okolice wtorkowego zamknięcia, co było reakcją na słowa o przeniesieniu części obligacyjnej z OFE do ZUS. Później równie szybko zaczął odrabiać straty i wyszedł na wyraźny plus, kiedy premier zadeklarował, że wyklucza możliwość przejęcia akcji, które są w portfelach OFE.
– Po pierwszych reakcjach rynkowych widać było, że rynek jest zdezorientowany i nie wie, jak interpretować pomysły strony rządowej – tłumaczy Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI. Jakby tego było mało, chwilę potem doszło do kolejnego zwrotu akcji. WIG20 zaczął się osuwać w dół i jak się później okazało, nie udało mu się odrobić strat już do końca dnia. W ostatecznym rozrachunku stracił aż 2,5 proc. Był to najgorszy wynik spośród europejskich giełd. Gwoździem do trumny okazała się informacja o możliwości wyboru między OFE a ZUS.
– Wprowadzenie elementu dobrowolności prowadzi do ograniczania roli OFE na warszawskiej giełdzie. Oczywiście ciężko w tej chwili prognozować, ile osób wybierze ZUS zamiast OFE. Jednak wydaje się, że większość osób postawi na ZUS. W przyszłości może się to pogłębiać w momencie, gdy wyniki inwestycyjne OFE zaczną rozczarowywać. W dłuższej perspektywie pewnie będziemy mieli permanentny odpływ pieniędzy z otwartych funduszy emerytalnych – mówi Rusak.
Reforma OFE wstrząsnęła również rynkiem długu. Rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych w pewnym momencie wynosiła 4,83 proc., co było poziomem nienotowanym od prawie roku. Jak podkreślają specjaliści, po przeniesieniu obligacji z OFE do ZUS rynek polskiego długu będzie jeszcze bardziej uzależniony od inwestorów zagranicznych, co może zagrażać stabilności rentowności obligacji. Już teraz w ich rękach jest ponad 35 proc. polskich obligacji skarbowych.