Fed nie chce jeszcze kończyć rynkowej imprezy

Rezerwa Federalna zaskoczyła wszystkich, wstrzymując się z ograniczaniem programu skupu obligacji. Inwestorzy wpadli w euforię.

Aktualizacja: 20.09.2013 13:48 Publikacja: 20.09.2013 01:33

Fed nie chce jeszcze kończyć rynkowej imprezy

Foto: Bloomberg

Nowojorski indeks S&P 500 sięgnął najwyższego poziomu w historii. Po środowej zwyżce o 1,2 proc. zyskiwał na początku czwartkowej sesji 0,2 proc. Większość europejskich indeksów giełdowych rosła w ciągu dnia o ponad 1 proc. Niektóre z nich (np. francuski CAC40) znalazły się najwyżej od pięciu lat.  Do największych zwyżek doszło jednak na rynkach wschodzących – turecki indeks Borsa Istanbul National 100 skoczył aż o 7,5 proc., najwięcej od listopada 2010 r.  Moskiewski Micex na otwarciu zyskiwał 4 proc., bombajski Sensex rósł o 3,4 proc., a indonezyjski Jakarta Composite o 4,7 proc.

Dolar osłabł o 1,4 proc. wobec euro, a jen o 0,9 proc. w stosunku do dolara. Rosły ceny złota oraz innych surowców. W ten sposób inwestorzy okazywali zadowolenie z podjętej w środowy wieczór decyzji Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) Rezerwy Federalnej USA o tym, że Fed nie będzie ograniczał swojego programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Comiesięczny skup obligacji wartych 85 mld dol. pozostanie jeszcze przez jakiś czas utrzymany.

85 mld dol. tyle gotówki Fed będzie nadal co miesiąc dostarczał instytucjom finansowym, skupując aktywa

Gdy Fed w czerwcu zapowiedział ograniczanie skupu aktywów dokonywanego w ramach programu QE3, doprowadziło to wówczas do dużej przeceny na giełdach i ucieczki kapitału z rynków wschodzących. Powszechnie spodziewano się, że ograniczanie QE3 zostanie ogłoszone już we wrześniu. Środowa decyzja Fedu była więc ogromnym pozytywnym zaskoczeniem dla inwestorów.

– Szef Fedu Ben Bernanke groził, że zabierze misę z ponczem i zakończy imprezę znaną jako QE. Nagle jednak zmienił zdanie, znalazł więcej ponczu i ogłosił nam wszystkim „Imprezujemy dalej!" – ironizuje Kit Juckes, strateg z banku Societe Generale.

Komunikat po środowym posiedzeniu FOMC mówi, że sytuacja gospodarcza w USA nie jest jeszcze wystarczająco dobra, by ograniczać QE. Co prawda stopa bezrobocia spadła w sierpniu do 7,3 proc., ale stało się to głównie z powodu opuszczania przez tysiące Amerykanów rynku pracy. Bernanke zapowiada więc, że Fed w przyszłości, analizując sytuację gospodarczą w USA, będzie w większym stopniu zwracał uwagę na inne dane dotyczące rynku pracy. Szef Fedu zasugerował też, że zaniepokoiła go sytuacja na rynku obligacji. Odkąd 22 maja pojawiły się pierwsze sygnały o możliwym ograniczaniu QE, rentowność amerykańskich papierów dziesięcioletnich wzrosła z 1,93 proc. do 2,99 proc. na początku września (w czwartek wynosiła 2,69 proc.).

– Fed wycofał się z retoryki mówiącej o ograniczaniu QE w dużej mierze z powodu skoku rentowności obligacji, który wywołała taka retoryka – twierdzi Karl Haeling, analityk z Landesbank Baden-Wuertenberg.

Wielu ekonomistów przyjęło ostatnią decyzję Fedu z ulgą,  gdyż powstrzymuje ona ucieczkę inwestorów z azjatyckich rynków wschodzących. W ostatnich miesiącach waluty państw takich jak Indie, Indonezja czy Tajlandia gwałtownie słabły i niektórzy analitycy bali się powtórki z azjatyckiego kryzysu w 1997 r. Po tym jak Fed ogłosił, że wstrzymuje się z ograniczaniem QE, indyjska rupia wzmocniła się o 2,6 proc. wobec dolara, malezyjski ringgit o 2,3 proc. a tajski bhat o 2,1 proc.  Zyskiwały również waluty nieazjatyckich rynków wschodzących. Złoty umocnił się w czwartek nawet do poziomu 3,06 zł za dolara.

– Decyzja Fedu daje z pewnością wielu rynkom czas na złapanie oddechu. Zdejmuje ona presję z najbardziej zagrożonych krajów. Można się więc spodziewać zwyżek na rynkach wschodzących – uważa Denise Simon, zarządzająca funduszem w Lazard Asset Management.

– Inwestorzy porzucali rynki wschodzące. Byli zbyt optymistycznie nastawieni co do wzrostu na rynkach rozwiniętych, a zbyt pesymistyczni wobec gospodarek wschodzących. Teraz rewidują te oceny, a na rynkach wschodzących  jest wciąż wiele miejsca na zwyżki – ocenia Pablo Cisilino, zarządzający funduszem w Stone Harbor Investment Partners.

Czy związane z polityką Fedu zwyżki na rynkach potrwają jednak długo? Wielu analityków jest co do tego sceptycznych. Jeśli bowiem sytuacja gospodarcza w USA będzie się w nadchodzących miesiącach poprawiała, obawy przed ograniczaniem QE3 mogą znowu powrócić.

– Decyzja Fedu dała inwestorom więcej czasu na imprezowanie. Jak euforia się skończy, można się spodziewać wzrostu zmienności na rynkach, gdyż wszyscy będą bardzo uważnie przyglądać się amerykańskim danym gospodarczym, by określić, kiedy Fed zdecyduje się na ograniczanie skupu obligacji – uważa Allan Yu, dyrektor inwestycyjny w Metropolitan Bank & Trust.

– Spodziewamy się, że Fed zdecyduje o ograniczeniu tempa skupu obligacji na swoim grudniowym posiedzeniu – ocenia Kevin Logan, główny amerykański ekonomista HSBC.

Kto będzie następcą Bena Bernankego

Biały Dom wspiera kandydaturę Yellen

Szanse Janet Yellen na zostanie nowym szefem Fedu znacząco wzrosły po tym, jak oficjele z Białego Domu zaczęli dzwonić do senatorów i sugerować im zatwierdzenie tej kandydatury. David Schumer, jeden z czołowych demokratów w Kongresie, członek Senackiej Komisji ds. Bankowości, oficjalnie udzielił Yellen swojego poparcia, twierdząc, że jest ona „doskonałym wyborem" na nowego szefa banku centralnego. Wcześniej 20 demokratycznych senatorów, w tym Richard Durbin (numer dwa w partii demokratycznej w Kongresie) podpisało list otwarty wzywający prezydenta Baracka Obamę do nominowania Yellen na szefową amerykańskiego banku centralnego.

Po tym jak z wyścigu o kierowanie Fedem wycofał się Lawrence Summers, kontrowersyjny były sekretarz skarbu i zarazem były doradca ekonomiczny Obamy, Biały Dom chce mieć pewność, że kandydatura Yellen zostanie zaakceptowana przez Senat bez żadnych przeszkód. Prezydent Obama oficjalnie jeszcze nie ogłosił nominacji Yellen, ale wydaje się to obecnie kwestią dni. Obecna wiceprzewodnicząca Rezerwy Federalnej najprawdopodobniej zostanie więc w 2014 r. nową szefową tej instytucji. Ten wybór może ucieszyć inwestorów, gdyż Yellen (w odróżnieniu od choćby Summersa) jest znana z „gołębich" poglądów.

– Sporą ironią jest to, że Summers był uznawany za człowieka Wall Street, a tymczasem wielu ludzi z Wall Street preferuje Yellen. Nie z powodu jej poglądów dotyczących takich spraw jak choćby deregulacja, ale dlatego, że jest dobra w przewidywaniu, w którą stronę pójdą rynki – twierdzi senator Schumer.

Na giełdzie nazwisk kandydatów do kierowania Fedem pojawiają się również od czasu do czasu spekulacje dotyczące byłego obamowskiego sekretarza skarbu Timothy Geithnera czy też Stanleya Fischera, byłego prezesa Banku Izraela. Ich ewentualne kandydatury są jednak uznawane za coraz mniej prawdopodobne.      –hk

Powiedzieli dla „Rz"

Neil Shearing | analityk w Capital Economics

Środowa decyzja Fedu daje rynkom wschodzącym więcej przestrzeni na oddech, ale to tylko tymczasowa ulga. Problemy strukturalne gospodarek wschodzących przecież nie zniknęły, a niepewność dotycząca polityki Fedu może dać o sobie znać w nadchodzących miesiącach. Wygląda na to, że Rezerwa Federalna swoją decyzją stworzyła źródła zmienności na rynkach. Skutki polityki Fedu dla gospodarek wschodzących mogą się jednak okazać dużo mniejsze, niż się wydaje. Samo ograniczenie tempa skupu obligacji przez Fed nie musi wywołać dużych wstrząsów. Małe poziomy zadłużenia w obcych walutach, duże rezerwy walutowe i elastyczne kursy powinny być czynnikami strzegącymi przed odpływem kapitału. Większość gospodarek wschodzących jest też zresztą w mniejszym stopniu zależna od zagranicznego kapitału niż w przeszłości. Część rządów przymykała też oko na osłabienie walut, uznając, że poprawi to konkurencyjność ich gospodarek. Nie obwiniajmy więc Fedu za wszystko. —hk

Jeremy Batstone-Carr | strateg w Charles Stanley

Reakcja rynków na decyzję Fedu była silna proporcjonalnie do tego, jak ważna była to decyzja. Błędem byłoby jednak całkowite wykluczenie w średnim terminie ograniczania tempa skupu obligacji przez Fed. Do tego w końcu przecież musi dojść, pytanie brzmi tylko: kiedy to się stanie? Środowa decyzja Rezerwy Federalnej była więc tylko przełożeniem wykonania wyroku, a nie ułaskawieniem. Jest pewien, że Fed musi kiedyś przestać zalewać rynki pieniędzmi, gdyż zakłóca to wyceny aktywów. QE w teorii zwiększa atrakcyjność akcji, gdyż obniża rentowność obligacji, czyniąc je mniej atrakcyjnymi dla oszczędzających. Ale amerykańskie indeksy giełdowe biją rekordy, choć rentowność obligacji rosła w ostatnich miesiącach po tym, gdy inwestorzy zaczęli oczekiwać zmian w polityce Fedu.  Prawdopodobnie gdy amerykańscy politycy dogadają się w sprawie podniesienia limitu zadłużenia, Fed znowu zacznie myśleć o ograniczaniu QE3. Można się wówczas spodziewać wzrostu rentowności obligacji. —hk

Jakub Borowski | główny ekonomista Credit Agricole w Polsce

W krótkim okresie decyzja Fedu o utrzymaniu skupu aktywów na dotychczasowym poziomie będzie miała korzystny wpływ na ceny polskich obligacji skarbowych i kurs złotego. Decyzja Rezerwy Federalnej oznacza zwiększenie – w stosunku do oczekiwań rynku – płynności w globalnym systemie finansowym, której część zostanie zapewne zainwestowana w aktywa rynków wschodzących. Utrzymanie przez Fed skupu aktywów na dotychczasowym poziomie oddziałuje w kierunku spadku rentowności obligacji amerykańskich, podnosząc tym samym relatywną stopę zwrotu z inwestycji w polskie instrumenty dłużne. Dlatego w krótkim okresie decyzja Fedu będzie miała korzystny wpływ na ceny polskich obligacji i kurs złotego. Wpływ ten będzie jednak najprawdopodobniej przejściowy, gdyż komunikat Fedu należy interpretować jako przesunięcie w czasie zmniejszenia skupu aktywów, a nie zapowiedź utrzymania go na obecnym poziomie przez dłuższy czas. Można również oczekiwać, że inwestorzy, licząc się z możliwością zmian w polityce pieniężnej na jednym z najbliższych posiedzeń Fedu i ryzykiem odwrócenia trendu na rynku długu, będą z ostrożnością podchodzili do inwestycji w obligacje na rynkach wschodzących. Oczekuję, że na grudniowym lub styczniowym posiedzeniu amerykańska Rezerwa Federalna zdecyduje się na ograniczenie programu ilościowego rozluźnienia, co przyczyni się do ponownego wzrostu rentowności polskich obligacji. Negatywny wpływ tej decyzji na kurs złotego będzie jednak ograniczony, gdyż nasilające się ożywienie gospodarcze w Polsce będzie umacniać rynkowe oczekiwania na zaostrzenie polityki monetarnej przez Radę Polityki Pieniężnej w pierwszej  połowie przyszłego roku. —agmk

Paweł Radwański | analityk Raiffeisen Polbank

Znaczenie decyzji Fedu o „dodruku" pieniądza dla krajowego rynku obligacji jest ogromne. Pokazuje to choćby zachowanie rentowności na przestrzeni ostatnich kwartałów. Obecnie przedłużenie programu QE3 będzie miało najprawdopodobniej podobny efekt w postaci zwiększenia napływu kapitału i umocnienia obligacji. Efekt ten nie będzie jednak trwały. W dłuższym okresie rentowność obligacji pozostaje zależna od oczekiwanego tempa wzrostu gospodarczego. Tak długo jak na rynkach przeważają oczekiwania na poprawę koniunktury, dodruk pieniądza będzie zatem w większym stopniu wspierał rynki akcji niż oferujące relatywnie niższe stopy zwrotu obligacje. Co więcej, w opinii większości rynku zmniejszenie, a docelowo zakończenie QE3 jest tylko kwestią czasu, dlatego niewielu inwestorów długoterminowych zdecyduje się teraz na zakupy dużych ilości obligacji. Napływ kapitału na rynek należy raczej traktować jako ruch krótkoterminowy, który przez dużą części rynku może być wręcz wykorzystany do zamykania posiadanych długich pozycji w obligacjach. Tym samym w długim okresie powinniśmy nadal obserwować trend wzrostowy rentowności, którego siła będzie zależeć od skali ożywienia w gospodarce Polski i strefy euro. —agmk

Paweł Klimkowski | członek zarządu Opera TFI

To, co obserwowaliśmy na rynkach wschodzących od połowy czerwca, kiedy inwestorzy po raz pierwszy zaczęli obstawiać ograniczenie przez Fed skupu amerykańskich obligacji, to nawet nie jest krach. Te rynki zostały dotkliwie poobijane. W konsekwencji, z teoretycznego punktu widzenia, nie ma teraz lepszego miejsca na inwestycje niż Turcja, Indonezja czy nawet Rosja. Problem w tym, że od przełomu sierpnia i września rynki wschodzące bardzo dynamicznie zaczęły już odrabiać straty. Indeks giełdy w Stambule wzrósł w tym czasie o ponad 20 proc., tej w Dżakarcie o 18 proc., a rosyjski RTS o 15 proc., więc sporą cześć letnich spadków już odrobiły. W tym kontekście dziwią rekomendacje dużych banków inwestycyjnych typu Credit Suisse czy Bank of America Merrill Lynch, które zalecają inwestycje w akcje notowane w Stambule dopiero teraz. Tym niemniej uważam, że w IV kwartale tego roku fundusze akcji rynków wschodzących wciąż mają szansę prześcignąć pod względem stopy zwrotu te inwestujące na rynkach rozwiniętych. Jak na tym tle wypada Polska? Na prawdziwą hossę bez niespodzianek trzeba moim zdaniem jednak poczekać, aż poznamy wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły zmian w OFE.—jam

Piotr Minkina | Union Investment TFI

Decyzja Fedu sprawiła, że do łask inwestorów wracają rynki wschodzące, do których zalicza się Polska. Czynnikiem lokalnym, który nam dodatkowo sprzyja, jest wychodzenie polskiej gospodarki ze spowolnienia. Decyzja banku centralnego USA pozytywnie odbiła się na wycenach polskich akcji i obligacji. Tym samym w krótkim terminie powinny rosnąć wartości jednostek uczestnictwa funduszy inwestujących na rodzimym rynku. W dłuższej perspektywie Fed dąży do utrzymania niskich stóp procentowych, starając się w ten sposób sprzyjać ożywieniu w gospodarce amerykańskiej. To sprawia, że rynki wschodzące mogą ponownie zainteresować  globalnych graczy, ponieważ tanio pozyskana gotówka szuka wyższych stóp zwrotu. Kolejne kluczowe posiedzenie Rezerwy Federalnej planowane jest na grudzień. Do tego czasu trzeba uważnie obserwować dane płynące z USA. Jeśli będą słabe, Fed podtrzyma program stymulacji gospodarki przez skup obligacji. Jeśli zaczną się poprawiać, będzie on ograniczany. Ewentualne zmniejszenie ilości pieniądza na rynku powinno być jednak neutralizowane luźną polityką monetarną Banku Anglii, Banku Japonii i potencjalnie Europejskiego Banku Centralnego. —jam

Nowojorski indeks S&P 500 sięgnął najwyższego poziomu w historii. Po środowej zwyżce o 1,2 proc. zyskiwał na początku czwartkowej sesji 0,2 proc. Większość europejskich indeksów giełdowych rosła w ciągu dnia o ponad 1 proc. Niektóre z nich (np. francuski CAC40) znalazły się najwyżej od pięciu lat.  Do największych zwyżek doszło jednak na rynkach wschodzących – turecki indeks Borsa Istanbul National 100 skoczył aż o 7,5 proc., najwięcej od listopada 2010 r.  Moskiewski Micex na otwarciu zyskiwał 4 proc., bombajski Sensex rósł o 3,4 proc., a indonezyjski Jakarta Composite o 4,7 proc.

Pozostało 96% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli