Tak, myślę, że to będzie pomocne, ale nawet ważniejsza jest dalsze integracja handlowa z Azją. Tam przecież jest największa dynamika rozwojowa i tam trzeba poczynić dalsze postępy jeśli chodzi o negocjacje handlowe. To, że Chiny obecnie są wyłączone z procesu tworzenia dwóch wielkich stref wolnego handlu: transpacyficznej i transatlantyckiej jest bardzo złym znakiem.
Ale przecież niektórzy ekonomiści, np. noblista Paul Krugman, uważają, że Chiny dopuszczają się protekcjonizmu walutowego i szkodzą w ten sposób gospodarkom innych państw. Zmniejszanie barier handlowych między Europą a Chinami zaszkodziłoby więc Europie...
Mam wiele szacunku do Paula Krugmana, ale nie zgadzam się z takim scenariuszem. Już pięć lat temu nie było prawdą, że Chiny budują swoją potęgę gospodarczą głównie na manipulacji kursem swojej waluty. Gospodarka nie może przecież rosnąć przez 30 lat w tempie dochodzącym do 10 proc. rocznie tylko dzięki manipulacji kursem. Prawdziwym źródłem sukcesu Chin jest otwarcie ich gospodarki, zintegrowanie jej ze światowymi rynkami, nie tylko jeśli chodzi o eksport, ale również o import, zwiększenie wydajności we własnym kraju. Chińczycy skorzystali na tej polityce i skorzystał też świat. Obecnie nie można już mówić, że chińska waluta jest znacząco niedowartościowana. Chiny zmniejszyły w ostatnich latach nadwyżkę na swoim rachunku obrotów bieżących i starają się bardziej otworzyć swoje rynki kapitałowe na świat, co zaowocuje większym wypływem kapitału z Chin.
Chiński rząd stara się obecnie przetransformować gospodarkę z modelu opartego na eksporcie w stronę modelu opartego w większym niż dotychczas stopniu na popycie wewnętrznym. Jak długo może potrwać proces takiej transformacji? Czy zakończy się on sukcesem?
Dwa lata temu brałem udział w powstawaniu opracowania „Chiny 2030" przygotowanego przez Bank Światowy i chiński rząd. Zwróciła wówczas moją uwagę determinacja, z którą chiński rząd stara się zreformować swoją gospodarkę. Uważa on bowiem, że potrzebuje nowego modelu rozwoju, zapewniającego sukces w przyszłości. Oni wiedzą, że muszą zmienić strukturę swojej gospodarki, że muszą szerzej otworzyć rynek kapitałowy, zreformować bądź sprzedać wiele przedsiębiorstw państwowych i przeprowadzić dużo innych reform. Chiny nie chcą utknąć w tzw. pułapce średniego dochodu. Proces transformacji będzie trudny, choćby dlatego, że w Chinach istnieje wiele grup interesów, które mogłyby go opóźnić, ale jestem optymistą. Sądzę, że Chinom się uda nie tylko zwiększyć popyt wewnętrzny i rozmiar sektora usług, ale też zmniejszą rolę państwa w gospodarce i staną się bardziej zintegrowane ze światowymi rynkami.
Poważne zmiany czekają też Europę. Strefie euro nie tylko udało się uniknąć rozpadu, ale również się powiększyła. 1 stycznia 2014 r. przystąpiła do niej Łotwa, a w przyszłym roku może do niej wejść Łotwa. Czy możemy się spodziewać w najbliższych latach kolejnych akcesji?