– Będziemy musieli zwrócić się do innych walut, stworzyć własny system rozliczeń. Mamy znakomite relacje handlowe z naszymi partnerami na Wschodzie i Południu i znajdziemy sposób, by obniżyć do zera naszą zależność finansową od USA i jeszcze wyjść z sankcji z wielkimi zyskami – przechwalał się Głaziew.
Bardzo szybko na jego słowa zareagowała kontrolowana przez państwo agencja Ria Novosti, podając, że groźby Głaziewa są tylko i wyłącznie jego prywatną opinią i nie odzwierciedlają stanowiska władz. – Głaziew mówił jako akademik, a nie jako doradca prezydenta – stwierdził anonimowy przedstawiciel kremlowskiej administracji. Głaziew jest znany z radykalnych poglądów, ale jego wypowiedzi są czasem wykorzystywane przez Kreml do testowania reakcji krajowej i światowej opinii publicznej na ryzykowne pomysły rosyjskich władz. Czy tym razem jego wypowiedź była takim „balonem próbnym"? Czy Rosja jest w stanie mocno uderzyć w dolara?
– To tylko puste groźby. Odbijanie piłeczki, podobne do pomysłów wprowadzenia sankcji gospodarczych uderzających w Rosję – mówi „Rz" Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.
Rezerwy międzynarodowe Banku Rosji wynosiły według ostatnich danych (na 21 lutego 2014 r.) 493,4 mld dol. W ostatnich dniach wydano z nich co najmniej 10 mld dol., próbując powstrzymać załamanie kursu rubla. Rosja wciąż jednak posiada jedne z największych rezerw walutowych świata. Pod względem wielkości zgromadzonych środków wyprzedzają ją tylko: Chiny, Japonia, strefa euro, Arabia Saudyjska i Szwajcaria. Rosyjskie rezerwy stanowią około 4 proc. rezerw zgromadzonych przez wszystkie banki centralne i rządy świata.
Jaką część tej sumy stanowią aktywa denominowane w dolarach? Nie wiadomo, gdyż Bank Rosji nie podaje danych na ten temat. Szacunki mówią, że stanowią one około 40 proc., czyli mniej niż w przypadku wielu innych banków centralnych świata. Jeszcze w 2005 r. stanowiły 70 proc. Rosja jednak stopniowo i konsekwentnie je dywersyfikuje.