W publikowanych co miesiąc przez Departament Skarbu danych dotyczących zakupów obligacji USA przez zagraniczne podmioty, uwaga analityków skupia się zwykle na całkowitej wartości takich transakcji oraz na tym, jak zmienia się stan posiadania tych papierów w Chinach, Rosji i innych krajach, których stosunki gospodarcze i polityczne z USA są napięte. Od kilku miesięcy ich zdumienie budzą jednak zakupy Belgów.
W styczniu br. Belgia awansowała na trzecie miejsce listy krajów, które posiadają najwięcej amerykańskich obligacji, wyprzedzając ujmowane w danych łącznie karaibskie centra finansowe. W grudniu przegoniła z kolei bliskowschodnie potęgi naftowe, także traktowane jako jedna grupa, oraz Brazylię.
W lutym, jak wynika z najnowszych danych Waszyngtonu, zaangażowanie Belgii w amerykańskie papiery dłużne wzrosło netto o 31 mld USD, do 341 mld USD (dla porównania PKB Belgii wynosi około 484 mld USD). Rok temu wynosiło ono 187 mld USD. To oznacza, że Belgia odpowiadała za 80 proc. wzrostu wartości amerykańskich papierów skarbowych w rękach zagranicy w minionych 12 miesiącach.
Więcej obligacji USA mają obecnie tylko Chiny i Japonia (odpowiednio 1273 i 1211 mld USD). Bezpieczne papiery skarbowe stanowią kluczowy element ogromnych rezerw walutowych tych państw. W przypadku Państwa Środka, zakupy tych obligacji to w dużej mierze element polityki kursowej.
W przypadku Belgii, za zakupami amerykańskich obligacji nie stoją zapewne instytucje publiczne. Najprawdopodobniej zaś w ogóle nie są to podmioty belgijskie. – Przypuszczamy, że wzrost wartości znajdujących się w Belgii obligacji skarbowych USA to efekt przenoszenia przez jakiś podmiot obligacji do tego kraju – wskazuje Giennadij Goldberg, strateg z domu maklerskiego TD Securities.