We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt zmiany ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych i wydała rozporządzenie łagodzące zasady obejmowania strefą gruntów prywatnych. Miało być przyjęte jeszcze jedno rozporządzenie – w sprawie pomocy publicznej dla firm w strefach, ale niespodziewanie spadło z porządku obrad. Takie rozporządzenie jest niezbędne, bo z początkiem lipca weszły w życie nowe, obniżone limity przyznawania pomocy, co wymaga dostosowania do nich przepisów. Skutek jest taki, że spółki administrujące strefami od przeszło trzech miesięcy nie mogą wydawać zezwoleń na nowe inwestycje.
Problemem cały czas jest zaplanowana jeszcze przez wicepremiera Jacka Rostowskiego kolejna obniżka dopuszczalnej wielkości wsparcia, co miałoby nastąpić z początkiem 2017 r. Plan zakładał zredukowanie maksymalnego poziomu pomocy o połowę.
Stracą atuty
Taka redukcja doprowadziłaby do spłaszczenia różnic w dopuszczalnej wielkości wsparcia na terenie województw, a właśnie te różnice preferują teraz regiony słabiej rozwinięte. W efekcie straciłyby one atut w postaci większego odliczenia podatku dochodowego. – Ta kwestia musi być dopracowana. Może to i dobrze, że nie podjęto pospiesznej decyzji – uważa Adam Allen z firmy doradczej EY.
93,1 mld zł warte są inwestycje zrealizowane w strefach do końca 2013 roku
Strefy są w trudnej sytuacji, bo inwestorzy, którzy planują nowe projekty, zaczynają się niecierpliwić. Pierwsze półrocze pod względem planowanych nakładów było rekordowe, drugie będzie wyjątkowo słabe. W dodatku nie wiadomo, kiedy Rada Ministrów wyda brakujące rozporządzenie w sprawie pomocy.