Po raz pierwszy w historii siedmioosobowy zarząd Rezerwy Federalnej (Fed) może mieć w składzie cztery kobiety i dwoje czarnoskórych członków. W ubiegłym tygodniu Joe Biden nominował do zarządu Fedu Sarę Bloom Raskin, Philipa Jeffersona i Lisę Cook, która byłaby pierwszą czarnoskórą kobietą zasiadającą w banku centralnym (taką funkcję ma Fed).
W listopadzie typował Jerome’a Powella na kolejną kadencję oraz promował Lael Brainard na stanowisko wiceprzewodniczącej. Powell to republikanin mianowany na pierwszą kadencję przez Donalda Trumpa. Jego nominację przez demokratycznego prezydenta odczytywano jako ukłon Bidena w stronę kontynuacji, ale też w stronę doświadczenia Powella.
Nie mniejszym szacunkiem cieszy się Brainard, która ma lata doświadczenia w zakresie polityki pieniężnej, zmian klimatycznych i regulacji sektora bankowego. Oboje już przeszli przesłuchania w senackiej komisji bankowej i wygląda na to, że ich kandydatury zostaną zatwierdzone, mają szerokie poparcie z obu stron podziału politycznego.
Tacy jak naród
Jeżeli wszyscy kandydaci Bidena zostaną zatwierdzeni i zasiądą w Fed, organ ten będzie miał tylko tylko dwóch białych mężczyzn – Powella i Christophera Wallera, też mianowanego jeszcze przez Trumpa.
Eksperci twierdzą, że wybierając tak zróżnicowanych kandydatów, Biden chce zrealizować swoją obietnicę, aby Fed, podobnie jak agencje rządowe, bardziej demograficznie odzwierciedlał naród amerykański.